Poranek był wyjątkowo przyjemny. Wyszłam na balkon i moją twarz otulało ciepłe powietrze. Spoglądając na zegarek ukazała się pozna godzina. Za 15 minut musiałam się wstawić się u lekarza,a później iść do pracy.
Wchodząc do szpitala momentalnie zmieniał się mój nastrój. Wszystko było przytłaczające i konieczność bycia w tym miejscu była fatalna.
Podeszłam do Pani,która siedziała w recepcji i Ona bardzo dobrze mnie znała. Przywitała mnie ciepłym uśmiechem
-witaj Em,Pan Hools czeka na Ciebie w gabinecie nr. 88- powiedziała to z oznaka hmm.. Współczucia? Bólem? Widać,że coś tu nie gra.
-dziękuję Klara,widzimy się później.Czekałam na swoje przyjęcie. Czas dłużył mi się w nieskończoność. Wszyscy ludzie czekali na ten sam wyrok co ja. Tylko czy zdołali zrobić wszystko czego pragnęli? Czy zdołali naprawić wszystkie krzywdy które wywołali? Z moich zamyśleń wyrwał mnie Pan Hools. Miły doktor,który pomagał mi kiedy po wypadku nie miałam wsparcia u innych. Szczerze mówiąc nie dziwie się dlaczego byłam skazana sama na siebie.
Usiadłam a On szybko zamknął za mną drzwi i udał się na swoje miejsce.
-Em,nie chce zabierać Ci dużo czasu bo teraz On powinien być dla Ciebie najważniejszy. Nie przeciagając. Zostało Ci maksymalnie 2 miesiące życia. Zdjęcia które otrzymaliśmy dzisiaj rano wskazują, że nowotwór się powiększa i nie ma szans. Przykro mi.
Na początku nie wiedziałam jak na to zareagować,ale zrozumiałam że kiedyś nadejdzie ten dzień i już dawno musiałam się z tym pogodzić.
-dziękuję doktorze za szczerość. Teraz muszę dokończyć to co zaczęłam. Wszystkiego dobrego.Pożegnałam się z Klarą i za wszystko jej podziękowałam. Byłam niedaleko szpitala w którym umiejscowione były chore dzieci. Po drodze kupiłam parę zabawek, które powinny się im spodobać. Weszłam do dużego budynku, który wyglądał jak szpital psychiatryczny. I to miało pomagać dzieciom? Szare ściany i krzesła bez jakichkowiel kolorów?
Przypadkowo wpadłam na jakiegoś mężczyznę. Był wysoki i jego blond włosy zaczesane do tyłu dodawały mu charakteru.
-Przepraszam ja-ja naprawdę nie chciałam- powiedziałam lekko się jękając.
-to ja Cię przepraszam. Powinienem być ostrożniejszy. Jestem Natan- Powiedział podając mi rękę, a uśmiech wkradł się na moją twarz
-Emily,miło mi Cie poznać. Mógłbyś mnie zaprowadzić do dzieci? Chciałabym im coś podarować.
-jasne,chodź!-niemal krzyknął zafascynowany całą sytuacją. Podeszliśmy do grupki dzieci, które były naprawdę wspaniałe. Bawiliśmy się dobre 4 godziny. Niestety przyszła pora powrotu do domu. Obiecałam,że jeszcze za jakiś czas wrócę i dotrzymam słowa. Analizowałam całe spotkanie z dzieciakami. Dali mi bardzo dużo szczęścia a co najważniejsze? Dali mi nadzieję,nadzieję na to,że może być dobrze. Z dumą skreśliłam swój pierwszy punkt na swojej liście.Wracając do domu znajdowałam plusy tej całej sytuacji. Gdyby mnie to nie spotkało dalej żyłabym w najgorszej wersji siebie. Dalej krzywdziłabym innych i robiła wszystko co złe. Teraz? Teraz jestem inna. Zmieniam zło na dobro.
Doszlam do domu. Wzięłam szybki prysznic i postanowiłam zjeść porządną kolację. Kiedy przyszedł już czas na spanie powiedziałam sobie,że nie odejdę z tego świata dopóki nie pozostawie po sobie dobra,które powinno pomagać innym.
Mam nadzieję,że chociaż troszkę wam się podoba. Oceniajcie i komentujcie!
DOBRANOC! ;*
CZYTASZ
Droga do nieba
Teen FictionSkończenie szkoły,nowe przygody,nowe życie,nowe wspomnienia,znajomości oraz wiele innych atrakcji które wcześniej były Ci obce. Czy tak naprawdę życie przebiega zgodnie z naszym planem? Czy jest coś co może zmienić bieg wydarzeń? Leo- chłopak, któ...