Rozdział 34

3.6K 197 18
                                    



Aubrey's POV;


Wszystkie kumulujące się we mnie emocje odkąd tu przyszłam w końcu wybuchają. Moje ciało zaczyna się trząść a po policzkach spływa potok łez. Czym zasłużyłam sobie na takie szczęście? Takich przyjaciół i przede wszystkim takiego chłopaka?!


Z windy wychodzi mój tata Charlie, jego dziewczyna Camilla i Ryan. Nie mogę się powstrzymać i biegnę wprost w ramiona taty. Zamyka mnie w szczelnym uścisku i chowa głowę w moje włosy. Czuje jego najdroższą wodę kolońską, która teraz wydaje mi się jeszcze ładniej pachnieć. Nigdy nienawidziłam jego perfum. Ten koleś nie miał w ogóle żadnego wyczucia stylu, ale dzięki Bogu Camilla wzięła się za niego.


Po pięciominutowym obściskiwaniu się z tatą przyszedł czas na jego dziewczynę. Camilla pełniła w naszej rodzinie rolę matki, której szczerze nie miałam okazji mieć. Była przy mnie w najtrudniejszym momencie mojego życia. Zbliżyłyśmy się do siebie. Miło było znów ją zobaczyć.


Po Camilli przyszedł czas na Ryana, za którym stęskniłam się niemiłosiernie. Przytuliłam się do jego wyrzeźbionego torsu, którego zarysy były widać już przez czarną koszulkę. Chłopak nie mógł się powstrzymać i podniósł mnie tak bym mogła założyć na niego nogi. Jeszcze mocniej wlepiłam się w jego ciało tak bym nie spadła. Ryan zszedł ze mną tak po trzech schodkach, które dzieliły nas od naszych przyjaciół.


-Znów mam być zazdrosny? –Zaśmiał się Dylan. Puściłam Ryana i poszłam uściskać mojego chłopaka. Nie mam pojęcia jak mam mu się odwdzięczyć za wszystko, co dla mnie zrobił. Dał mi i naszym przyjaciołom nowy, przepiękny dom, który musiał kosztować miliony. Oczywiście muszę przeprowadzić z nim rozmowę na temat wydanych kosztów. Do tego każdy z nas posiadał tu swój przytulny kącik, w którym mógł wypocząć.


Wszyscy wygodnie rozsiedliśmy się w naszym nowym salonie. Siedziałam na kolanach Dylana obok taty i Ryana. Charlie oczywiście jak to martwiący się ojciec musiał od razu wypowiedzieć się o tej całej sprawie związanej z Deanem. „Musisz być bardziej ostrożna", „Nie uważasz na siebie Aubrey", „Już nigdy na coś takiego nie pozwolę". Takie gadanie zawsze doprowadzało mnie do szału. Zawsze na siebie uważam, ale zdaniem mojego taty wciąż jestem tą małą, nieodpowiedzialną Aubrey pakującą się w kłopoty.


-Pomogę przewieść wasze rzeczy tutaj. –Oznajmił tata i wstał z kanapy kierując się w stronę windy. Wszyscy oprócz mnie i Dylana zrobili to samo i podążyli za moim tatą.


-Dylan. –Zaczęłam a chłopak pochylił głowę do tyłu kładąc ją na poduszki i wzdychając. –Mam nadzieję, że wiesz, do czego chce właśnie nawiązać?


-Niestety, Aubrey. –Zeszłam z jego kolan i usiadłam obok niego. Dylan przyjął wygodniejszą dla siebie pozycję i skupił się na mnie. –Ale zanim zaczniesz musisz wiedzieć, że w to mieszkanie nie są włożone tylko moje pieniądze, ale też wszystkich naszych przyjaciół i rodziców. Nie byłoby mnie stać albo pewnie nie otrzymałbym takich pieniędzy na kupno tego mieszkania od mojego taty. –Prawdopodobnie moje policzki zalały się czerwienią. Zrobiło mi się głupio. Że też wcześniej o tym nie pomyślałam. Mój tata zawsze chciałbym mieszkała w normalnym mieszkaniu a nie w akademiku wśród rówieśników. Dlatego pewnie, gdy usłyszał o tym pomyśle od Dylana zgodził się od razu.


-Mogę, chociaż wiedzieć ile to mieszkanie nas kosztowało? –Zapytałam z głową spuszczoną w dół. Bawiłam się swoimi palcami tak by Dylan nie zobaczył mojej zawstydzonej twarzy.


-Aubeeeeey! –Przeciągnął moje imię a ja nie mogłam powstrzymać uśmiechu pojawiającego się na mojej twarzy zawsze, kiedy to robił. Jego głos był przy tym lekko ochrypnięty, przez co totalnie się rozpływałam. –Wiesz, że nasi rodzice zrobiliby dla nas wszystko. Nie pytaj się o to tylko po postu ciesz się z tego, co masz.


Może Dylan miał w tym i trochę swojej racji, ale to nie zmieniało faktu, że prędzej czy później dowiem się ile to wszystko wyniosło. „Nasi rodzice zrobiliby dla nas wszystko"- wszystko wraz z kupieniem nam mieszkania za nie wiadomo, jakie pieniądze. Prawie każdy z nas miał w rodzinie kogoś ze swoją własną firmą, albo dobrze płatną pracą. Nigdy nie było problemu z tym by ktoś gdzieś nie jechał czy ktoś czegoś nie dostał. W przeciwieństwie na przykład do Codiego, który naprawdę czasami przesadzał ja miałam oszczędzone swoje pieniądze, a nawet pracowałam miesiąc w kawiarni by zarobić na swoje potrzeby.


Siedziałam na swoim łóżku w akademiku i pakowałam ubrania do walizki. Robiłam to najwolniej jak tylko się dało. Bądź, co bądź przywiązałam się do mieszkania w niedużym pokoju z dwoma najlepszymi przyjaciółkami i własną łazienką.


-Spakowana? –Odwróciłam głowę w stronę drzwi skąd dochodził znajomy głos.


-Ryan! –Uśmiechnęłam się od razu na jego widok. –W sumie to nie i marnie mi to idzie. –Przyznałam i zeszłam z łóżka by usiąść na podłodze. Przesunęłam kolana do klatki piersiowej i położyłam na nich głowę. Ryan widząc moje poczynania ruszył w moją stronę i usiadł obok mnie robiąc to samo.


-Trudno jest zostawić coś, do czego jesteśmy tak bardzo przywiązani. –Powiedział a ja zamknęłam na chwilę oczy. Przypominałam wszystkie początki związane z tym miejscem. Oczywiście wiedziałam, że to nie jest koniec, ale tak jak powiedział Ryan; trudno jest to wszystko zostawić.


Godzinę później byłam już spakowana. Co chwilę wracałam do pokoju by upewnić się czy niczego nie zostawiłam. Połowa naszych rzeczy była już w drodze do nowego mieszkania.


-Kochanie, wszystko dobrze? –Przede mną stanął Dylan i objął moje policzki swoimi dużymi, ciepłymi dłońmi. Uśmiechał się do mnie czule a ja mimo przytłaczającego mnie smutku odwzajemniłam go.


-Tak ja po prostu... -zamknęłam oczy i wzięłam dwa głębokie wdechy. –Znów piszę kolejną kartkę w moim dzienniku. Tak jakby znów zaczynam nowy rozdział nie kończąc starego.


-Słońce... -Dylan pocierał swoimi kciukami moje policzki i pochylił się w moją stronę tak, że nasze usta prawię się stykały. –To właśnie tutaj wszystko się zaczęło, ale nie kończy.



***


Uh! Wiem, że rozdział jest do dupy i w ogóle, że zrobiłam z nich bogaczy, itp, ale cóż no tak wyszło. Nie chciałam żeby to ff było takie...no wiecie. Oki, mam nadzieje, że mi to wybaczycie i jeszcze jedno; DLACZEGO TAK BARDZO NIE LUBICIE RYANA? Muszę to wiedzieć, bo mnie to dręczy!


Miłego dnia kochani x




Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz