Rozdział 8

5.1K 289 27
                                    

Rozdział jest nie sprawdzony wiec przeprszam za błędy! W dodatku nie podoba mi się tak bardzo że wzięłabym go i wyrzuciła do śmieci ale już dodam go dzisiaj. Może wam sie spodoba :/
KOMENTUJCIE & VOTES

Aubrey's POV;

-W piątek jest impreza. –Oznajmił Dylan. Siedzieliśmy właśnie w ogromnej stołówce zajadając się sałatkami, które w swoim wydaniu przypominały mi te z poprzedniej szkoły, tylko, że te były sto razy lepsze. Swoją całą grupą zajmowaliśmy dwa duże stoliki stojące bardzo blisko siebie w koncie stołówki, czyli tak jak zawsze.

-Super. Po całym tygodniu szkoły przyda nam się odpoczynek. –Odezwał się Cody. To był nasz trzeci dzień szkoły a większość z nas już miała dość. Ich nauczyciele byli ponoć „bardzo wymagający", tak samo jak moi, chociaż ja nie narzekałam. W końcu odnalazłam się w czymś, co przynosi mi satysfakcje z tego, co robię. Do końca roku szkolnego zgłosiłam się napisać książkę. To będzie moja pierwsza, mimo że wcześniej próbowałam już coś pisać to i tak zawsze później lądowało w śmieciach. Pomysł musiał być niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. Nauczycielka od literatury jest strasznie zakręcona, ale za to ją lubię i wydaję mi się być najlepszym nauczycielem w całej szkole.

-Kogo zamierzacie zaprosić? -Zapytałam wymachując widelcem, na którego był nabity pomidor koktajlowy.

-Proszę cię...- Cody prychnął i pokręcił głową. –Oczywiście, że wszystkich! –Powiedział to tak jakby to było już oczywiste od samego początku. Czy ja wiem.

Naszą ostatnią lekcją były zajęcia z „wychowania seksualnego". Kto by pomyślał, że akurat te zajęcia są najważniejszymi ze wszystkich. Dla większości uczniów było to oczywiste i sprawiało im to niezmierną przyjemność.

W końcu dotarliśmy do największej auli na całym uniwersytecie. Nasza grupa zajęła miejsca akurat na samym środku. Przede mną siedział Louis i Maggie oraz jeszcze kilka innych osób. Przez te trzy dni zdążyłam się już z nimi zaprzyjaźnić i we wtorek wracaliśmy razem do akademika. Większość naszej paczki też zdążyło polubić tą uroczą dwójkę. Tylko jednej osobie nie przypadł Louis do gustu – Dylanowi, no, bo komu innemu. Puszczał mi mordercze spojrzenie, kiedy rozmawiałam z chłopakiem, czy też chodziłam do domu. Był zazdrosny? Albo jest inaczej tego nazwać nie umiem.

Na Sali nastała grobowa cisza, kiedy przez ogromne drzwi przeszedł nauczyciel. Był wysoki, muskularny z lekkim zarostem na twarzy, dłuższymi nieogarniętymi włosami. Był ubrany w czarne, obcisłe rurki i bordową koszulę. W prawej ręce trzymał kubek z kawą a drugą drapał się po karku. Wyglądał jakby wrócił z jakiejś libacji alkoholowej i klnął życie za to, że musiał wstać do pracy. Cóż...

-Nazywam się Adams. Scott Adams. Mam was uczyć wychowania seksualnego, co sądzę, że przyda wam się szczególnie w waszym wieku i na studiach. –Odezwał się a każdy zaśmiał się pod nosem. Jego głos był lekko ochrypnięty, dlatego zaczęłam się zastanawiać czy rzeczywiście nie wrócił z tej „libacji".

-Więc powiedzcie mi na sam początek, czym możecie się zabezpieczać podczas stosunku. –Powiedział a dłonie prawie wszystkich w Sali uniosły się do góry. –Tak chłopie z dziwnymi włosami. –Wskazał palcem na chłopaka siedzącego na samym końcu. Wszystkie oczy padły na niego.

-Prezerwatywy i tabletki antykoncepcyjne.

-Brawo Sherlock, sam bym na to nie wpadł. –Wszyscy parsknęli śmiechem. Pan Adams zdobył zasłużoną sympatię wszystkich uczniów. Był chamski, ale to dodawało mu jakiegoś uroku. Poza tym umiał obchodzić się z tymi nieposkromionymi dzieciakami, więc tym bardziej na plus.

Something New  » Dylan O'Brien (ukończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz