01.07.2018
Doskonale pamiętam jak zaczęła się nasza znajomość, jakby to było zaledwie wczoraj, podczas gdy znamy się już równe pięć lat. Dokładnie dziś wypada nasza magiczna piąta rocznica.Jeden dzień. Ten dzień. 01.07.2013 roku. To w tedy go poznałam. Jeon Jungkook - człowiek, który zawładnął moim sercem.
Nigdy nie zapomnę jego pierwszego uśmiechu, którym obdarzył mnie dokładnie w momencie gdy przekroczyłam próg jego domu.
-To temu młodzieńcowi potrzebne są korepetycje z matematyki - rzekła kobieta uśmiechając się do mnie serdecznie. Zawsze miałam słabość do jego matki, zresztą z wzajemnością. Gorzej z ojcem ale o tym może później...
Po pierwszych zajęciach byłam przekonana, że więcej się nie zobaczymy... Jakie było więc moje zdziwnie gdy następnego dnia zapukał do moich drzwi, z zapytaniem o wspólne wyjście. Nie myślałam o tym jak o randce ale raczej jak o formie podziękowania za pomoc w nauce i nic więcej. Zresztą on sam nie zdradzał na początku żadnego zainteresowania moją osobą w kategoriach wybiegających poza schemat przyjaźni. Bo co tu dużo mówić. Od razu złapaliśmy wspólny język. Dogadywaliśmy się bez słów, zupełnie jakbyśmy czytali sobie w myślach. Po wspólnym popołudniu doszliśmy do wniosku, że spotkamy się następnego dnia, a po tygodniu okazało się, że każdy jeden dzień spędzaliśmy razem. Spacery, wyjścia do kina, rozmowy, całonocne seanse filmowe, wypady za miasto... Bardzo szybko staliśmy się najlepszymi przyjaciółmi, wspierającymi się w radości ale i w smutku. Niejednokrotnie pocieszaliśmy się nawzajem po nieudanych związkach z ludźmi, których perfidnie wykorzystywaliśmy by jakoś zdusić nasze uczucia do siebie nawzajem... Szkoda tylko, że nigdy żadne z nas nie zdobyło się na odwagę by powiedzieć to głośno... A gdy jednak zdecydowaliśmy się zrobić ten krok to okazuje się, że już na to za późno.
Jestem pewna, że ostatnie pięć lat spędzone w jego towarzystwie to były najwspanialsze lata w moim życiu. Ale jak każda piękna bajka, tak i nasza historia musiała się kiedyś skończyć...
-Boże Jungkook ile Ty wypiłeś?! - krzyknęłam widząc jak chłopak chwieje się w progu mojego domu.
Złapałam go pod ramię i powoli zaprowadziłam do salonu, gdzie delikatnie posadziłam na kanapie. Był pijany ale raczej świadomy a to było najważniejsze. Odwróciłam się w stronę kuchni, chcąc przynieść mu coś do picia gdy nagle poczułam dłoń delikatnie zaciskającą się na moim nadgarstku. Zdezorientowana spojrzałam na bruneta, który w kilka chwil przyciągnął mnie do siebie tak, że nasze twarze dzieliły zaledwie milimetry. Jedna dłoń bez przerwy spoczywała w tym samym miejscu, podczas gdy drugą owinął wokół mojej talii przyciskając mnie do siebie tak bardzo jak było to możliwe.
-Co ty robisz Kookie? - szepnęłam próbując jakoś zamaskować moje zdenerwowanie, co wychodziło mi raczej marnie.
-To co powinienem - odpowiedział powoli zbliżając swoje usta do mojej szyi.
Gdy skóra jego delikatnych warg spotkała się z, wyjątkowo wrażliwą na dotyk, skórą szyi poczułam to czego tak bardzo obawiałam się poczuć. Czułam pożądanie narastające z każdym kolejny skradanym przez niego pocałunkiem. Jego ręce oplotły moje ciało, jakby z całych sił pragnął zatrzymać mnie przy sobie. Jednak ja wiedziałam, że to złe, nieodpowiednie i wbrew wszelkim zasadom. Zasadom, których nie mieliśmy prawa łamać, jeżeli nie chcieliśmy narazić się na gniew tego, który je ustalił.
Tego wieczoru nie pozwoliłam mu na jakikolwiek ruch, który doprowadziłby nas do sypialni. Oboje żałowalibyśmy takiego obrotu sprawy, a gdyby jego ojciec zdał sobie z tego sprawę, cóż... Zapewne do naszego rozstania doszłoby już w tedy...
CZYTASZ
I'm nothing without you
Fanfiction"Tak bardzo go kocham i nic nie jestem w stanie z tym zrobić..." - Hope "Kocham ją a mimo to pozwoliłem by nas rozdzielili. Jestem idiotą. Skończonym kretynem..." - Jungkook "Teraz chciałabym w spokoju zasnąć i już nigdy się nie obudzić. Wolę to niż...