Szpitalne śniadanie nie należało do najlepszych w moim życiu, ale mimo wszystko szybko połknąłem bułkę z plasterkiem pomidora. Chyba już w stu procentach wybudziłem się z narkozy bo wrócił mój nieposkromiony apetyt. Harry jeszcze spał. Wyglądał uroczo, jak małe dziecko. Kiedy otworzył oczy, cała sala rozbłysła światłem szmaragdowych tęczówek. Do sali weszła młoda pielęgniarka. Podała Harry'emu tabletki, które niechętnie połknął.
- Po co mam to brać skoro i tak umrę? - zapytał jej, a ja poczułem jakby wbił mi w serce szpilkę.
Jak mógł w ogóle mówić tak okropne rzeczy. Nadzieja jest podstawą jeśli chce się wyzdrowieć. Pielęgniarka nic nie odpowiadając wyszła z pomieszczenia, ale brunet chyba nie był zbytnio zdziwiony, że nie odpowiedziała.- Wiesz Louis- zaczął na co bardzo się ucieszyłem. - czasami mam wrażenie, że pomyliły im się szpitale i zamiast tu powinienem być w psychiatryku. - dokończył. Chciałem się zaśmiać, ale nie mówił tego żartobliwie. Przemilczałem jeszcze chwilę.
- Chce już umrzeć, nie chcę cierpieć.- Nie mów tak Harry. Może zacznij pisać listy.
- Listy? Do kogo? - oburzył się.
- Nie ważne. Nie muszą być do nikogo jeśli nie chcesz. Po prostu spisuj na nich to jak się czujesz, a razem ze słowami zostawiaj smutki.
Zielonooki pokiwał głową.
Cieszyłem się, że Harry mnie posłuchał.***
Drogi... Po prostu drogi
Piszę tak jak nakazał mi Louis. Może opowiem Ci trochę o sobie.
Leże w szpitalu, śmiertelnie chory. Wystarczy tego. To głupie.Harry
∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆∆
Teraz myślę, ze rozdziały będą w postaci listów. Co wy na to ?
xx
CZYTASZ
Dear Nobody //L.S//
FanficPo wypadku samochodowym Louis trafia do szpitala gdzie zastaje chorego na białaczkę bruneta - Harry'ego. Kiedy 18-letni Harry traci jakiekolwiek nadzieje na powrót do zdrowia, Louis robi wszystko aby utrzymać tego przy życiu.