Złociste promienie sierpniowego poranka wpadły przez lekko uchylone okno salonu, oślepiając tym samym mężczyznę pogrążonego w popołudniowej drzemce. Jak zwykle muzyk poprzedniego dnia spędził długie godziny wraz z zespołem, ćwicząc do czekającej ich w najbliższym czasie trasy koncertowej. Sala prób oraz studio nagraniowe były to dwa miejsca, w których w ostatnich tygodniach artysta spędzał zdecydowanie najwięcej czasu. W końcu był przecież perkusistą jednej z najbardziej znanych kapel ostatniej dekady i musiał poświęcić wiele pracy, by na koncertach prezentować się z jak najlepszej strony. Oczywiście mowa tutaj o zespole „Divide & Stall", a osobą śpiącą na biurku z głową opartą na ramionach jest nie kto inny jak Shawn Cassells. Mężczyzna niedawno skończył 40 lat, lecz jego wiek wcale nie przeszkadzał mu w wyglądaniu i zachowywaniu się jak nastolatek. Perkusista notorycznie nosił tę samą podziurawioną skórzaną kurtkę oraz za duże jeansy z dziurami na kolanach. Może z wyjątkiem domu, gdyż tutaj ukochane spodnie zastępowane były spranymi dresami, a miejsce kurtki zajmowała czerwona bokserka. Fryzura Shawna także pozostawała wiele do życzenia. Jego krótkie czarne włosy wiecznie pozostające w nieładzie, dziś wyjątkowo chciały współpracować z właścicielem. Muzyk pogrążony we śnie chrapał donośnie.
- Tatusiu! – mężczyzna podskoczył wystraszony na krześle, gdy do jego uszu dotarł krzyk dziecka. Zaspanym wzrokiem rozejrzał się po oświetlonym pokoju i udało mu się zauważyć sylwetkę małej osóbki, która szybko zmierzała w jego kierunku.
- Meg, co się stało? – spytał zaskoczony, próbując znaleźć na zagraconym biurku swoje okulary. Gdy w końcu mu się to udało, mógł wyraźnie dostrzec twarz Megan. Była to dziewięcioletnia dziewczynka z włosami w kolorze gorzkiej czekolady oraz przepięknymi piwnymi oczami, odziedziczonymi po ojcu.
- Tatusiu, skaleczyłam się w palec i leci mi krew – zachlipała dziewczyna, pokazując Shawnowi zranione miejsce. Ten szybko wziął córeczkę na swoje ręce i zaniósł do łazienki, gdzie przemył ranę zimną wodą. Z oczu małej ponownie zaczęły płynąć łzy, więc szybko wtuliła się w ramię taty.
- Widzisz, już po wszystkim. Nic się nie stało – pocieszył ją, czule całując w czoło.
- Dziękuję, tato. Kocham cię – powiedziała, ponownie przytulając się do potężnego ciała mężczyzny.
W momencie, gdy Shawn poczuł, jak ta mała istotka go dusi, oblała go dobrze mu znana fala ciepła, pojawiająca się zawsze w momencie, gdy trzymał lub obejmował swój największy skarb. Megan była dla niego najważniejszą osobą na całym świecie. Odkąd się urodziła, Cassells starał się jej poświęcać jak najwięcej uwagi i dbać o to, by niczego jej w życiu nie brakowało. Nie wyobrażał sobie życia bez swojej córeczki, lecz niestety musiał oswoić się z myślą, że kiedyś jej zabraknie, być może nawet niedługo. Meg chorowała bowiem na białaczkę.
CZYTASZ
When my time comes
Teen Fiction- Mikey? - zaczęła malutka, kierując wzrok na swojego opiekuna - Tak? - Po co się rodzimy, skoro i tak wszyscy kiedyś umrzemy? - zadała bardzo trudne pytanie, którego Mike całkowicie się nie spodziewał. - Megan, wszystko, co dzieje się wokół nas ma...