Leooo... Ja... cię...

127 6 3
                                    

- Spokojnie laska, przecież i tak wiesz, że Devries umrze, to po co przyszłaś go ratować? - zapytał. Ja pierdziele, no do cholery! Ja znam ten głos... Czemu ja wszystko poznaję po części, a nie mogę sobie później przypomnieć do kogo dana "rzecz" należy... - Chociaż to lepiej dla mnie - zaczął się śmiać...

proszę, przeczytaj notkę pod rozdziałem + polecam włączyć piosenkę :33

   Gdyż stał do mnie tyłem, skorzystałam z okazji i kopnęłam go w krocze, jak najmocniej potrafiłam i rzuciłam jedyne, ciche przepraszam, tak dla osłodzenia atmosfery. Odwróciłam się i mnie zatkało. Otworzyłam oczy tak, że pewnie przypominały kształtem 5 złotych, a  usta na kształt litery o i stanęłam jak wryta.

-Żartuje-esz?! - zapytałam, ledwo dając radę cokolwiek z siebie wyrzucić, jednak za chwilę moje zdziwienie przeobraziło się z złość. - Kurna, ty chyba sobie ze mnie drwisz kolego! - podniosłam głos na niebieskookiego.

-Dobra, słuchaj, wszystko ci wytłumacz...

-Nie chcę żadnych tłumaczeń! Jesteś największym kretynem, jakiego kiedykolwiek poznałam! 

   Ja pierdziele, jak ja mogłam lecieć na tego palanta! I jeszcze Stephanie mówiła mi, żebym na niego uważała, bo on się dziwnie zachowuje wobec mnie, ale po jakimś czasie obie stwierdziłyśmy, że po prostu mu się podobam... No ej no, jak ja mogłam kopnąć w jaja takiego seksownego chłopaka?!

-No ja właśnie też nie wiem - odpowiedział Luke, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha. Dopiero zdałam sobie sprawę z tego, co przed chwilą powiedziałam.

-Powiedziałam to na głos, prawda?

-No... tak jakby - puścił mi oczko. Cara! Przecież on sobie ciebie właśnie owija wokół palca! Ocknij się kobieto!

-Dobra, spadaj! Gdzie jest Devries?! - krzyknęłam.

-Poszukaj go sobie, jak tak bardzo ci na nim zależy... - widząc, że ten powoli podnosi się z ziemi, natychmiastowo kopnęłam go jeszcze raz i nie, nie żałowałam tego.

 - W ogóle, jesteś dupkiem, a ja z dupkami nie gadam, więc pa - uśmiechnęłam się, czego on nie zdołał odwzajemnić, gdyż brakowało mu sił.

   Szybko pobiegłam szukać Leo, na którym mi przecież wcale nie zależy...

LEO'S POV:

   Dlaczego ja spałem?! Boże... Gdzie ja jestem?!

-Gdzie ja jestem?! Ktoś mi odpowie?! - krzyczałem, mając nadzieję, że ktoś mnie usłyszy...

-Chłopcze. Nie powinieneś być teraz w swoim domu? Nie chciałbyś usiąść teraz przy stole ze swoimi bliskimi? - odezwał się właściciel grubego, niskiego głosu. Łatwo stwierdzić, że należał on do dorosłego, a nawet można powiedzieć mężczyzny już w podeszłym wieku.

-No chciałbym... ale kim jesteś?! To mnie teraz najbardziej obchodzi! - usłyszałem ciężkie kroki. Ich odgłos roznosił się po całym pomieszczeniu, w którym się teraz znajdowaliśmy. Próbowałem się odwrócić, lecz na marne... mimo wszystko nie zdołałem dosięgnąć tej osoby wzrokiem. Ręce i nogi miałem przytwierdzone do krzesła.

-Za dużo by wyjaśniać kolego.

-No dobra... ej nie! Czekaj! Co zrobiłeś z Carolyn?! Gadaj gnoju! - przypomniałem jak chwilę przed otwarciem moich oczu, słyszałem fragment rozmowy telefonicznej, w której między innymi brał udział ten mężczyzna. Rozmawiali o jakiejś nastolatce, która mnie szuka.

-Spokojnie, jest w dobrych rękach. To znaczy tej osobie się podoba i mogę się założyć, że Carolyn też się podoba, tylko ty pewnie byłbyś niezadowolony.

-Ja pierdzielę! Kretynie, gadaj o co tu wszystko chodzi?! Jakaś durna gra?! Głupi zakład?! Gadaj już, natychmiast, albo uduszę cię własnymi rękami.

-Hahahahaha! Ciekawe jak - zaczął się śmiać, po czym ja po cichu i powoli wyciągnąłem scyzoryk z prawej, tylnej kieszeni spodni. Proszę, nawet nie pytajcie jak to zrobiłem, bo sam w sumie nie znam odpowiedzi na to pytanie. Następnie zacząłem rozcinać sznur na prawej, a później na lewej ręce.

-Chociażby tak! - krzyknąłem z dwoma uwolnionymi rękoma, odwracając się do niego tak, abym mógł wreszcie na niego spojrzeć, gdy zobaczyłem tę twarz, po prostu mnie zatkało. Po chwili tkwienia obu naszych ciał w totalnym osłupieniu i bezruchu, mężczyzna zaczął uciekać, po czym ja oczywiście pobiegłem za nim.

-On tu biegnie! - krzyknął facet.

-Coo?! Jak to?! Miałeś go pilnować! - odpowiedział... Luke! To jest Luke!

-Pomocy! - usłyszałem żeński głos, po czym od razu pobiegłem w stronę, z której dobiegał. Co to kurwa  ma być?! Nie chcę tak żyć!!!

-Jezu, nic ci nie jest?! - zapytałem, podbiegając do nastolatki siedzącej na fotelu. Miała porozrywaną bluzkę, siniaki na sobie... Jak ja mu przypierdolę, temu gnojkowi!!! 

-J-ja... Leo ja nie mogę-ę - głos załamywał się jej prawie na każdej sylabie. Cierpiała. To na pewno. Zaczęła płakać.

-Poczekaj, zaraz porozmawiamy - chwyciłem za jej dłoń, po czym pociągnąłem za sobą jak najszybciej się dało.

***

-Bo Leo... odkąd zaczęłam się z tobą zadawać, zaczęły rodzić się ogromne kłopoty... Nie widzisz tego? Nie! Ty nie widzisz, nie czujesz tych wszystkich ran na mojej duszy! Ty nic nie czujesz! Nie potrafisz postawić się na miejscu innej osoby! Nie potrafisz! - tak mało słów, a dotknęły mnie one bardziej, niż jakikolwiek, kiedykolwiek wypowiedziany przez kogokolwiek monolog... monolog liczący nawet całe nasze życie...

-Cara, posłuchaj... Obiecuję, że będzie lepiej, obiecuję, że cię nie zawiodę, obiecuję, że będę ci wierny i będę w pełni spełniał obowiązki rycerza na białym rumaku... Tylko musisz mi zaufać... Proszę, zaufaj mi... - powiedziałem, łapiąc za jej podbródek w celu uniesienia go lekko w górę tak, aby dziewczyna mogła spojrzeć mi w oczy... oczy pełne smutku, przerażenia i troski naraz... - Nie wiem, czemu się boisz, nie mam pojęcia, dlaczego nie chcesz dać nam szansy, nie rozumiem całej ciebie w tym momencie. Widzisz, że się staram, próbuję jak najbardziej się da przekonać cię do siebie, a ty od tego uciekasz... Uciekasz sama przed sobą i swoim losem... Tylko do cholery dlaczego?!

-Leo-o... - poczułem jak moje serce momentalnie zwalnia... ta chwila, kiedy czekasz na słowa, które tak nagle mogą wywalić ci życie do góry nogami, które tak bardzo zaważą ci na życiu... te najgorsze dziesięć sekund przerwy w wypowiedzi... - Bo-o... bo j...ja-a... bo ja cię-ę... 

*********************

Elo miśky ^^

Jak myślicie, co powie Cara? Mam dużo pomysłów co do tego, ale wam też pozostawię coś do przemyśleń... tak na nudę xD Tak bardzo przepraszam, że rozdział pojawia się dopiero dzisiaj, ale nauka mnie masakrycznie przygniotła :(. Tak, wiem, że zawaliłam ten rozdział, ale mimo wszystko mam nadzieję, że choć trochę się spodoba :')

Co do konkursu, to zasady itp., itd., pojawią się na końcu następnego rozdziału xx

PS. LUUUUUDZIE, MAMY TOO!!!!! 1.1K WYŚWIETLEŃ! KOCHAM WAS JAK NIE WIEM KOGO :')))) NAWET NIE WIECIE JAK BARDZO WAM DZIĘKUJĘ, ZA KAŻDĄ CHWILĘ WŁOŻONĄ W PRZECZYTANIE TYCH BAZGROŁÓW, ZA KAŻDY KOMENTARZ, KAŻDĄ GWIAZDKĘ <3333 NIE WIECIE NAWET JAKI TO ZACIESZ I MOTYWACJA *O* TAK WIĘC JESZCZE RAZ WAM MEEGA DZIĘKUJĘ I KOCHAM WAS SKARBY!!! ^^

ps2. Robimy challenge na nexta - 10 komentarzy :33 Wiem słońca, że was na to stać :') Ale wiecie, że nie, że te wszystkie 10 komentarzy to jedna osoba, tylko każdy inna <3 Do nexta kochani xxx

•(Not) unknown• ff BaMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz