#1

213 10 10
                                    

Nowa szkoła, nowy dzień, nowe WSZYSTKO. Moi rodzice podróżują z miejsca na miejsce, a ja musze się do tego dostosować. Jestem tym bardzo zmęczona. Co chwila muszę się gdzieś przeprowadzać, zostawiać przyjaciół, zdobywać ich od nowa, przystosowywać się do miejsca, w którym mieszkam i co najważniejsze. Być z tego wszystkiego "zadowolona". To już piąta przeprowadzka i miałam nadzieje, że ostatnia. O ile uda mi się w nowej szkole. Oczywiście bałam się pierwszego dnia, ale wolałam myśleć pozytywnie. Jest godzina 6:00 a zajęcia miałam o 8:00. Ubrałam się. Spojżałam jeszcze raz w lustro, żeby zobaczyć czy jest ok. Poprawiłam włosy, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na śniadanie. Gdy już zjadłam była 7:00, wiec zebrałam rzeczy i wyszłam z domu. Jak zwykle musiałam jechać autobusem. Co najważniejsze autobus był pusty, więc usiadłam z tyłu koło okna. Po pięciu minutach pojazd zatrzymał się i weszła do niego paczka chłopaków. Było ich czterech i nie wyglądali na miłych lub towarzyskich. Zobaczyli mnie szczególnie nie zwrucili na mnie uwagi. Nagle jeden z nich ruszył w moim kierunku. Usiadł koło mnie.
- Co taka przestraszona? Chyba się nas nie boisz? Jestem Konrad. - Cześć. Jestem Emma. Miło mi.
Nastała chwilowa cisza, jednak chłopak dalej kontynułował rozmowę...
- Wcześniej cie tu nie widziałem. Jesteś nowa? Ja posmutniałam. Nie chciałam mu mówić, że nie mam kontaktu ze swoimi rodzicami, że mieszkam sama, że poprostu też nie daje sobie rady z tym wszystkim. Chłopak to zauważył i mnie przytulił.
- Nie martw się. Dopilnuje, żeby ten rok był dla ciebie bardzo przyjemny. Ale chciałbym coś w zamian. Uśmiechu! Będzie dobrze. Obiecuje.
Droga mineła nam bardzo szybko, aż w końcu trzeba było się pożegnać. Szłam korytarzem, myśląc o Konradzie. Polubiłam go. Nagle wpadłam na jakąś dziewczyne. Lecz ona zareagowała gwautownie. Uderzyła mnie w twarz. Ja upadłam i nagle każdy zaczoł się na nas gapić. Po chwili zobaczyłam biegnącego Konrada w moją stronę. Podbiegł do mnie i pomógł mi wstać, a następnie podszedł do dziewczyny i krzyknął:
- Elena! Co ty robisz?! Jesteś tak gupia, żeby atakować kogoś bez powodu?!
- Konrad ty ją bronisz? Spytała się zdziwiona dziewczyna.
- Tak bronie jej!Przynajmniej ja... To ci wystarczy?! Żeby upokażać każdego, kto ci wejdzie w drogę?! Dziewczyna stała jak słup wryta w podłoge. Powoli poleciały jej łzy, a następnie uciekła. Chłopak uspokajał tłum uczniów, a ja zdziwiona tym co się stało, obruciłam się plecami w jego stronę i powolnym krokiem się oddaliłam. Nagle usłyszałam kogoś kto mnie woła. Oczywiście to był Konrad
- Emma! Zaczekaj! No stój!
- Słucham?- on lekko się uśmiechnoł i mnie przytulił
- Już się martwiłem, że się do mnie nie odezwież...
Przepraszam cię za ten cały cyrk. Ona zawsze taka była zrozum.
Ja ździwiona tym uściskiem odeszłam krok do tyłu i popatrzyłam na niego ze łzami w oczach. Nie wiedziałam po co on to robi, nie rozumiałam niczego. Dlaczego on mnie broni, dlaczego mnie przytula, pociesza...
Spojżałam na niego ze łzami w oczach i jedyne co mogłam zrobić, to uciec. Autobus był znowu cały pusty, więc zajełam miejsce z tyłu przy oknie, jak zawsze. Konrad się domnie dołączył. Spojżałam na niego, a później odwruciłam wzrok w stronę okna. On położył swoją głowę na moim ramieniu.
- Może i znasz mnie dopiero parę godzin, ale wiedz, że dla mnie to dość dużo czasu, żeby zrozumieć kim jesteś. Uczę się jeszcze, wiec od razu rezultatów nie będzie, ale będę się starał.
- Dobrze wiedzieć.
- Wijmij telefon.
- Po co?
- Oj no poprostu daj...
Posłuchałam go i wyjełam telefon z torebki on go wzioł, coś tam porobił i po chwili oddał.
- Masz. Numer w kontaktach.
- Twój?
- A czyj? Dzisiaj wieczorem do ciebie napiszę. Pa- powiedział i wyszedł z autobusu. Ja ździwiona tym co się stało włączyłam kontakty chciałam się upewnić, czy na pewno powiedział prawdę.
- A jakby inaczej... - wyszeptałam.

Say ,, YES "- ||ZAWIESZAM||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz