Nadszedł weekend, dla Natalii był to bardzo długi tydzień, ponieważ to właśnie dziś (w sobotę) miała dostać psa.
-Kurcze, 6:50, a dzisiaj sobota, wszyscy jeszcze śpią...
Wstała, przebrała się i zrobiła sobie owsiankę, była 7:20, przeczytała parę stron poradnika "Psiak", oglądała zdjęcia dalmatyńczyków,chciała nawet dzwonić do pani Eli, żeby pozameczac ja pytaniami o szczeniakach, ale wstała mama
-Migrena- jekła i pomaszerowala do kuchni po tabletkę przeciw bólową.
Później obudził się Leszek, tata, a na końcu Wiki ok.godz. 15 mieli jechać do pani Elżbiety, po pupilka, ale przed tym odbyła się jeszcze rozmowa, że pies to odpowiedzialność, że jak nie damy sobie rady to mamy mówić teraz, aby potem nie okazało się, że psiaczek jest niechciany, lecz Natalka nawet nie słuchała tylko marzyła jaki słodki będzie jej pies.