Rozdział IX: Utracone nadzieje

155 13 2
                                    

Wybaczcie nieobecność, jestem dzisaj, i już wstawiam nowy rozdział, Zdziszek;> to dla ciebie :) Zachęciłaś mnie do pisania ponownie:D Miłej lektury!

--------------------------------------------------------------------------------------


Wyczekiwałem Aoi'a z niecierpliwością. Nie widziałem go, od czasu przemiany Kai'a. Oby mi się nie przypalił na słońcu. Aby czymś się zająć, poszedłem do komnaty Kai'a, aby upewnić się, że ten krnąbrny dzieciak mnie posłuchał. Kiedy dotarłem do komnaty, z zadowoleniem ujrzałem że spełnił moje życzenie. Jako buntownik występujący przeciwko swojemu losowi był słodki, ale kiedy tak spał, wyglądał po prostu pięknie. Tak bardzo delikatny i młody. Ucałowałem jego słodkie usta i wróciłem do salonu.

-Gdzie się podziewałeś Aoi?- zapytałem, widząc go siedzącego na fotelu.

-Tu i tam. Trochę u Niej, trochę w mieście, jak zwykle. Spodobał ci się Kai co? Umięśniony, przystojny , młody i do tego zabójca. Piękno i dzikość które tak kochasz zamknięte w jednym człowieku jednocześnie. Szczęśliwy traf co?- rzekł z uśmiechem.

-Czyżby przemawiała przez ciebie zazdrość słodki Aoi'u?

-Żaden tam słodki. Skoro masz nową zabawkę, mi daj święty spokój. Wymarzona z niego maskotka dla kogoś takiego jak ty.- zauważył całkiem niewzruszony moim atakiem.

-Owszem. Ale co u Niej słychać?- znałem tą jego Sakurę, to miała być moja ofiara, ale on to udaremnił. Uratował biedaczkę i zaopiekował się nią. Od lat już wiedziałem, że ma do niej jakiś interes, że to nie jest tylko jakaś tam kobieta ratowana dla jego kaprysu. On ją sobie wybrał spośród innych, ale nie wiedziałem co zamierzał z nią zrobić. Kto wie, może nawet zamieni ją w wampira?

-Wszystko z nią dobrze. Pomogła mi znaleźć rozwiązanie pewnej nurtującej mnie już od dawna kwestii.- rzekł tajemniczo, z uśmiechem za którym szalałem tak, że aż pomyślałem o nim w swoim łóżku po raz milion wtóry. Ten uśmiech to kwintesencja całej jego nietypowej ale i niesamowicie pociągającej osoby. Uwielbiałem go w takim stanie, skorego do żartów i zabawy.

-Doprawdy? A cóż to za kwestia mój drogi Aoi'u? Czyżbyś w końcu postanowił dać mi szansę? Dać szansę Nam, razem? Możesz już teraz to powiedzieć, chce usłyszeć jak w końcu zdradzasz mi swoje uczucia!- poniosło mnie, ale poczułem, że coś jest istotnie na rzeczy, coś, co sprawia mu przyjemność.

-Uczucia, ależ jasne Uruho, już to robię. Popatrz na mnie.-rzekł podchodząc bardzo blisko mnie, tak blisko jak jeszcze nigdy. Poczułem gwałtowny wzrost ciśnienia w pewnym strategicznym miejscu mojego ciała. Aż dostałem gęsiej skórki od tej bliskości. Tymczasem Aoi przysunął się do mojego ucha. Od jego oddechu dostałem łaskotek. Zrobiło mi się ciepło, tak ciepło jak kiedyś, gdy jeszcze byliśmy przyjaciółmi i on nie wiedział o moich uczuciach.

-Uru, powiem to raz, ale tylko raz. Musisz więc słuchać ,mnie bardzo uważnie- szepnął niesamowicie zmysłowym głosem. Boże, co on ze mną robił. Mów, mów to teraz, zaraz, a potem, potem cię zerżnę dobrze i mocno, aż oszalejesz z rozkoszy!

-Odchodzę.- rzekł a ja poczułem jak gwałtownie opadają ze mnie emocje. Poczułem się pusty jak balonik z którego spuszczono powietrze. Co?! Ale, ale jak to... A, a ten głos, ten szept.....

-Idziesz żyć z nią?!- wrzasnąłem do niego z pogardą gdy już sobie cos uświadomiłem.

-Szczerze mówiąc Uru, nic ci do tego. Ale dla jej świętego spokoju mówię ci tu i teraz, że nie. Nie mam zamiaru żyć z nią razem, w związku. Rozumiesz mnie Uru? Nie! Więc zostaw ja w spokoju albo ja już się z tobą policzę odpowiednio.- co za głupiec, jak można tak przeczyć samemu sobie. Biedaczek.

-Oh, naprawdę? A mi się wydaje, że chyba jednak do czegoś się przed sobą nie przyznajesz. Coś w końcu w Tobie pęknie i wtedy zrozumiesz. A gdy ona cię odrzuci i zrozumiesz tych kilka trudnych rzeczy, ja będę tutaj czekał z Kai'em na swoich kolanach.

-Nie potrzebujemy się wzajemnie Uru. Żyjemy samodzielnie, chociaż w jednym domu, już od bardzo dawna. Chcę to zmienić, zasmakować życia. Spróbować innego świata.

-Nie wiesz nawet jak śmiesznie to brzmi z ust wampira który ma 50 lat. Ale dobrze mój słodki poszukiwaczu przygód, idź i baw się. Ja tutaj zaczekam...

-Zaczekasz, doskonale- rzekł zły. – Idę spać i żegnam cię. – dodał i odszedł do siebie. Nie zatrzymywałem go. Tutaj wydarzyło się zbyt wiele dziwnych zdarzeń. Musiałem to wszystko przemyśleć. Siadłem więc ciężko na fotelu. Obraz Aoi'a który znika z tego zamczyska i z mojego życia jeszcze nigdy dotąd nie pojawił się w mojej wybujałej wyobraźni. To zamczysko było dla mnie tak samo oczywiste jak to, że jest tutaj Aoi i te fotele. Nigdy bym nie przypuszczał, ze on będzie chciał stąd kiedykolwiek odejść. Źle mu tutaj? Same luksusy, święty spokój, cisza a w okolicy miasta pełne ofiar, tylko czekających na nasze kły. Czego można chcieć więcej? Aoi'owi to jednak nie wystarczy, coś innego musi mu siedzieć w głowie, szkoda, że to nie jestem ja. Czy on tam, w swojej głowie kiedykolwiek znajdzie miejsce dla mnie? Czy będzie za mną tęsknił? A jeżeli nie wróci?! Nigdy nie zmuszę go do tego, aby się we mnie zakochał. Najwyżej zepchnę gdzieś wszystkie swoje uczucia. Kto wie, może kiedyś o nich zapomnę? Znikną ze świata jak wszystkie moje ofiary. Bardzo zasmucony udałem się do komnaty Kai'a. Tylko on mi pozostał. Ten biedak, świeżo opierzony młodziak, który potrzebuje mnie teraz bardziej, niż Aoi kiedykolwiek. Zadbam o niego najlepiej jak będę potrafił aż stanie się zabójcą jeszcze lepszym niż dotąd.

Vampire Games cz. I (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz