Trzy dni przed moimi siedemnastymi urodzinami. Moi rodzice zawołali mnie do salonu. Niechętnie wstałam od komputera i zeszłam na dół. Gdy oznajmili, że spełnią się moje "najskrytsze" marzenia przeżyłam szok.
- Wszystkie? -zapytałam.
- Tak. -odparli z uśmiechem.
- W takim razie chcę ... -zaczęłam.
- Okey. -przerwali mi.
- Ale jeszcze nie dokończyłam.
- Ale my wiemy.
- Taaaak? To co chciałam powiedzieć? -spytałam.
- Chcesz lecieć do Londynu. -powiedziała mama.
- Iiiiii?
- Spotkać One Direction.
- Iiiiii?
- Dostać ich autografy.
- Iiiiii?
- Mieć z nimi zdjęcia? -spytał niepewnie tata.
- Wow! Jak wy mnie dobrze znacie! -roześniałam się - to mogę jechać?
- Tak. -odparli.
- Szko ..... Zaraz! Co? Mogę?! Naprawdę?! Dzięki! Kurde muszę iść na zakupy i się spakować, i pogadać z dziewczynami! Lecę! Narka!
Nie wiem czemu, ale rodzice zaczęli się śmiać. To było dziwne.
- Hej Jess! Ale urodziny masz dopiero za trzy dni! -krzyknęli.
- No przecież wiem!- odkrzyknęłam i popędziłam do pokoju.
Niestety zakupy musiały trochę poczekać, bo kieszonkowe poszło na płytę. Ale w końcu od czego są rodzice. Zalogowałam się na facebooka i napisałam do Leny. Była w szoku. Następnie wystukałam wiadomość do Jade i Ariany. One też mi nie uwierzyły. Trudno powiem im później jeszcze raz. Zeszłam do salonu. Usiadłam przed rodzicami i powiedziałam:
- Moja droga, kochana mamo i mój drogi, kochany tato...
- Oho.... Zaczyna się....- powiedział tata po cichu.
- Co?
- Masz duże uszy.- mruknęła mama.
- Co?!?!
- Żartowałam.
- Uff...-zaśmiałam się.
- No to o co chodzi?
- No... Bo... CzymogęzabraćdziewczynyzesobądoLondynubosamemutotakgłupioaznimitobyłobyraźniejwięcmogę?-wypaliłam na jednym wdechu.
- Zaraz. Co? Zwolnij.
- Już powiedziała.
- Bełkotać to ja też umiem.- zaśmiała się mama.
- Tak.-powiedział tata.
- Co "Tak"?-zapytałam.
- No, że możesz.
- Super! Dzięki!
- A o co chodziło?- zapytał się tata.
Zaśmiałam się.
- Czy mogą dziewczyny jechać ze mną.
- Aaaa...-zajarzyła mama.
- Mogą. Pomyśleliśmy o tym i bilety są już kupione. Rodzice dziewczyn już o tym wiedzą.- poinformował tata.
- Co? To wy wiedzieliście?- oburzyłam się.
- Czasem jesteś przewidywalna.
- Spoko.
Poszłam do pokoju, wzięłam komórkę, zbiegłam do korytarza. Wrzasnęłam, że wychodzę i już mnie nie było. W międzyczasie pisałam do Jade, żeby napisała Arianie i Lenie, że spotkamy się za dziesięć minut w parku. Odpisała że "ok". Pobiegłam do parku. Ja biegłam, nie chodzę. Jakby mnie coś goniło. Dziwne. Gdy już wszystkie się spotkałyśmy. One usiadły, a ja wstałam i zaczęłam biegać w kółko wykrzykując:
- Jadę do Londynu! Jadę do Londynu!
- Co?- pytały- mówiłaś serio?
- Oh. Przeoczyłam coś. JEDZIEMY DO LONDYNU!!! Wszystkie jedziemy do Londynu! O ile chcecie.
- No pewnie!
- Jedziemy za trzy dni. Bilety już załatwione.
- Za trzy dni masz urodziny.
- Nooo! Będzie super!!!
Chwyciłam ręce Jade i zaczęłam skakać i piszczeć z radości. Przechodzący ludzie gapili się na nas, jak na wariatki. Nawet przechodząca grupa chłopaków. Zaśmiałam się i pomachałam im. Odmachali śmiejąc się.
Gdy się uspokoiłyśmy, poszłyśmy się przejść. "Po ok dwóch godzinach". Lena spała u Ariany, a Jade u mnie. Pożegnałyśmy się i rozeszłyśmy się do domów. Jak zawsze nie mogłyśmy zasnąć. Rodzice gdzieś pojechali, bo samochodu nie było, a my darłyśmy się i biegałyśmy po całym domu. Po około drugiej w nocy stwierdziłam,że mogłybyśmy obejrzeć jakiś film. Jade wybiła mi go z głowy. Stwierdziła, że jest już za późno. Przypomniała mi też, że musimy się wyspać.
- Dlaczego?- spytałam.
- Bo jutro idziemy na zakupy.
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem?-oburzyłam się.
-Bo nie miałam Ci mówić.-speszyła się.
-No trudno. To idziemy spać?
- Yhym.- mruknęła ziewając.****SOBOTA****
Obudziałam się i jak zawsze sięgnęłam po telefon. Hmmm..... 11:11. Szybko życzenie! Okey, pomyślałam, załatwione. Położyłam się na plecy. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wczoraj razem z Jade przyklejałyśmy plakaty, tam gdzie jeszcze było miejsce, na nieszczęście największy się nigdzie nie zmieścił. Pomyślałam.
- Możemy przykleić na suficie.-wykrzyknęła Jade.
- Hmm...- uśmiechnęłam się.- genialny pomysł.
Przysunęłam biórko koło mojego łóżka. Na biórko wsadziłam krzesło. A na krzesło wszystkie moje szkolne podręczniki i encyklopedie. Niestety, gdy weszłam to i tak trochę mi brakowało. Ach te moje 160cm. Spojrzałam na Jade. Uśmiechnęłam się przebiegłego, a Ona widząc moją minę pisnęła i zaczęła się cofać do drzwi
- Dobrze wiesz, że mam lęk wysokości!- powiedziała oburzona.
- Prooooosze! Lęki trzeba. przezwyciężać! Proszee...
-Nie!
- Proszę!
- Nie!
- Proszę, proszę, proooszeeeee!- wiedziałam, że wymięka- nie musisz patrzeć w dół, ja Ci podań taśmę.
- A co jeśli spadnę!- zapytała.
-Spadniesz na moje łóżko!
- Ok. Niech Ci będzie.
- Dzięki!!!
Weszła na biórko, później na książki, przywiesiła plakat, a później spojrzała w dół i się zachwiała.