Kiedy się obudziłam, po moim pokoju krzątała się hrabina. Tego dnia jej falowane włosy były rozpuszczone, przez co wyglądała na jeszcze młodszą niż zwykle. Po chwili zauważyła, że się jej przyglądam i uśmiechnęła się w moją stronę.
- Oh, wybacz, nie chciałam Cię obudzić.- pokręciłam głową, aby zaprzeczyć. To nie hałas mnie obudził, byłam po prostu wypoczęta i nie potrzebowałam więcej snu.- Jak się czujesz? Dobrze spałaś? Och, gdybym była we dworze, nie musiałabyś tam tyle siedzieć. Jak to się stało, że się zatrzasnęłaś? Wybacz, pewnie chciałabyś coś zjeść?- zasypała mnie lawiną pytań. Byłam pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo się o mnie martwiła.
- Czuję się dobrze, ale tak jak pani mówi, jestem głodna. To nie pani wina, to ja niechcący popchnęłam drzwiczki, będąc w lochu. Na szczęście Halvar mnie znalazł.- odpowiedziałam. Pani Meredith wzięła z szafki srebrną tacę i podała mi ją. Były na niej kanapki, herbata i jabłko. Od razu wzięłam się za jedzenie.
- Tak, Halvar to dobry chłopak, chyba się polubiliście?- Pokiwałam głową. Miała rację. Był moim jedynym przyjacielem ze wszystkich osób, które pracowały w jej dworze. Wtem rozległo się pukanie do drzwi.
- Proszę!- zawołałam śmiało. Moim oczom ukazała się rozpromieniona twarz Ragnara. Z uśmiechem ruszył w moją stronę, jednak na widok hrabiny, zatrzymał się w połowie drogi. Stał przez chwilę niepewnie, aż w końcu odezwał się w stronę blondynki.
- Nie wiedziałem, że tu jesteś. Może wyjdę jeśli przeszkadzam?-Hrabina natychmiast zaprzeczyła energicznie głową i skierowała się w stronę wyjścia.
- I tak miałam już iść. Wracaj do zdrowia Matilje. O pracę nie musisz się martwić, załatwiłam Ci urlop.- Wychodząc, mrugnęła w moją stronę.
- Dziękuję!- zawołałam za nią, ale nie byłam pewna, czy dotarło to do jej uszu.
Ragnar usiadł na łóżku i złapał mnie za rękę.
- Jak się czujesz siostrzyczko?- Zapytał z troską. Zauważyłam, że zmarszczki które pojawiały się na jego twarzy kiedy się martwił, sprawiały, że wyglądał na starszego, niż w rzeczywistości był.
- Już dobrze. Wyspana i najedzona. Lepiej powiedz o co chodziło?- Chciałam dowiedzieć się, dlaczego jego stosunki z hrabiną są takie oziębłe. Przecież mówił mi, że się przyjaźnią, a to co przed chwilą się wydarzyło, nie wyglądało na przyjaźń, a raczej jakby się unikali.
- O co chodziło z czym?- Wyglądał na zdziwionego.
- Z hrabiną. Wyglądało to tak, jakbyście się pokłócili.- stwierdziłam wprost. Ragnar wyraźnie zakłopotany podrapał się po głowie.
- To naprawdę długa historia, zresztą nie przejmuj się tym. Teraz ważne jest to, żebyś wypoczęła.- Próbował zmienić temat, więc pozwoliłam mu na to. Nie chciałam wyciągać tego z niego siłą. Mimo wszystko było mi trochę przykro, bo pomyślałam, że mi nie ufa. Dałam sobie jednak spokój.
Przez cały dzień traktowano mnie, jakbym była śmiertelnie chora. Naprawdę. Nie miałam nawet chwili dla siebie. Przez to całe zamieszanie nie zauważyłam nawet, że Ralf gdzieś zaginął. Dopiero jak wskoczył do mnie na łóżko, uświadomiłam sobie, że musiał dopiero wrócić przez otwarte okno.Następnego dnia mimo zapewnień hrabiny, że mogę jeszcze odpoczywać, wzięłam się do pracy. Musiałam posprzątać kuchnię i pokój pani Meredith. Pech chciał, że razem ze mną pracowała też Dumgris. Nie przepadałyśmy za sobą. Wydawała się wredna i często rzucała mi złośliwe uwagi. Dzisiaj natomiast powitała mnie słowami ,,Ooo nasza biedna Matilje już zdrowa? Pewnie wypoczęta? To dobrze, posprzątasz też za mnie." Nie zamierzałam poddawać się jej życzeniom. Bo niby kim ona dla mnie była? I kim ja dla niej byłam? Niewolnikiem? Nie pozwoliłabym jej na takie traktowanie.
Jako pierwszą sprzątałyśmy sypialnię. Przez dłuższy czas nie odzywałyśmy się do siebie. Zauważyłam tylko, że Dumgris często spogląda na mnie z groźnym błyskiem w oku. Niezbyt się tym przejmowałam i po prostu kontynuowałam pracę. Podczas przerwy na obiad podszedł do mnie Halvar, aby upewnić się, że czuję się dobrze. Był bardzo miły i opiekuńczy. Porozmawialiśmy przez chwilę i trwałoby to pewnie dłużej, gdyby nie fakt, że musiał wracać do pomocy przy budowaniu stajni. Żegnając się z nim, zauważyłam Dumgris opartą o framugę drzwi. Patrzyła na mnie z wściekłością. Miała ściągnięte usta i ręce złożone w pięści. Kiedy zobaczyła, że skierowałam na nią wzrok, odwróciła się i wyszła. Niezbyt się tym przejęłam. Przywykłam już do jej napadów zazdrości, złości i okrucieństwa. Zastanowił mnie tylko powód jej złości. Bo chyba nie była zazdrosna o Halvara? Wzruszyłam ramionami i ruszyłam w stronę blatu, na którym roiło się od brudnych talerzy i półmisków. Czekało mnie bardzo długie popołudnie. Nie liczyłam już nawet na powrót Dumgris, jednak ku mojemu zaskoczeniu, pojawiła się w kuchni. Podeszła niepewnie do zlewu i w milczeniu zaczęła czyścić naczynia. Kiedy wreszcie skończyłyśmy, usiadłam na krześle i oparłam się wygodnie. Moja towarzyszka jednak nadal stała obok naczyń.
-Matilje, muszę Cię ostrzec.- Powiedziała poważnie. Nie wiem czemu, ale miałam ochotę parsknąć śmiechem. Dumgris i ostrzeganie mnie? Nic tylko się śmiać.- Nie zbliżaj się więcej do Halvara.
Wyszczerzyłam zęby w jej stronę.
- Dlaczegóż to? Mam się go bać? Może mnie pogryzie?... Nie wysilaj się, zrobię tak, jak będę chciała.- powiedziałam, nadal uśmiechając się. Byłam zdziwiona własnym zachowaniem, ale widok Dumgris, która robi się czerwona ze złości był tego wart. Może trochę przesadziłam? Po chwili jednak stwierdziłam, że to nie moja wina.
- Zobaczysz! Jeszcze się przekonasz, że nie warto ze mną zadzierać!- krzyknęła zdenerwowana. Ruszyła w stronę drzwi, w których akurat pojawił się mój kot, wracający z łowów w ogrodzie. Nie patrzyła pod nogi i niemalże przewróciła się przez niego.
- Głupi kocur.- warknęła i bez zastanowienia kopnęła go z całej siły. Usłyszałam głośne jęknięcie.
- Ralf!- krzyknęłam i pobiegłam w jego stronę. Uderzył całym swoim bokiem w ścianę. Z łapki ciekła mu krew i cały był poobijany. Trzęsąc się, żałośnie pomiaukiwał. Spojrzał na mnie z bólem.
- Ojej, twój kiciuś? Żałosny jak jego pani.- W oddali usłyszałam głos oddalającej się dziewczyny. Poczułam ogromną złość do tej wstrętnej istoty o imieniu Dumgris. Nigdy nie znałam gorszego człowieka od niej! Obiecałam sobie, że jeszcze się na niej zemszczę i nie pozwolę na takie traktowanie mnie i mojego przyjaciela. Miałam ochotę ją udusić. Jednak stłumiłam tą potrzebę i delikatnie wzięłam Ralfa na ręce, po czym zaniosłam do pokoju. Ułożyłam go na łóżku i starałam się opatrzyć ranę na łapce. Musiał skaleczyć się w nią o jej but. Na myśl o tamtym zdarzeniu robiło mi się niedobrze. Samo myślenie o tym wprawiało mnie w złość. Nie wiedziałam jak więcej mogę pomóc kotkowi, więc przez długi czas po prostu siedziałam i przyglądałam mu się. Jego oddech powoli się uspokajał, a żałosne jęczenie ustąpiło. Zapadł w sen._________________________________
Wracam po kilkudniowej przerwie! Jakoś trudno mi było znaleźć motywację do pisania, ale jednak się udało!Co sądzicie o Dumgris?
Pozdrawiam ♡
CZYTASZ
W Burzową Noc
FantasyMatilje to biedna, samotna dziewczyna, mieszkająca w małej i starej chatce z dala od ludzi. Wszystko odmienia się, gdy otrzymuje propozycję pracy w dworze hrabiny Garden.