Prolog

350 7 1
                                    

  Za oknami wszystko otuliła czerń. Gwiazdy i księżyc schowały się za chmurami, nie chcąc być świadkami wydarzenia, jakie miało mieć miejsce tej nocy.

  W jednym z setek pokoi stała kobieta, wyglądając przez okno. Kryształowe łzy spływały po jej aksamitnych policzkach, a niewidzące oczy zwrócone były w mrok nocy. Ciszę przerwał przeraźliwy krzyk dziecka. Kobieta cała drżała, opierając się o framugę okna. Słychać było szybkie kroki na korytarzu. Biedne dziecię nie przestawało płakać. Po kilku chwilach nastała śmiertelna cisza. Postać w oknie wydała z siebie jeden, pełen rozpaczy okrzyk, który przeszedł echem po wszystkich komnatach. Potem osunęła się na kolana, chowając twarz w dłoniach. Drzwi otworzyły się i do środka wszedł starszy mężczyzna. Przytulił kobietę i wyszeptał : - To było jedyne wyjście...

    Przez następne kilka dni ogromny pałac otulił smutek. Kobieta zamknęła się w komnacie i nikogo nie wpuszczała. Jednak pewnej nocy, gdy wszyscy spali, wyszła w czarnej pelerynie, niczym duch przemykając niezauważenie w stronę lasu.

   Zatrzymała się na samotnej polanie. Przed nią ukazała się cudowna postać. Miała ludzkie, choć niezwykle długie ciało, twarz delikatną, srebrzyste włosy sięgające pasa. Cała skrzyła się niczym miliony kryształków. Dotknęły się dłońmi. Wtedy też oczy kobiety przybrały odcień szkarłatu. Po dłuższej chwili postać odjęła dłoń.

- Tylko jej możesz ją przekazać... Tylko ona będzie w stanie nad nią zapanować... Dziękuję...- wyszeptawszy to, kobieta padła bez życia na zroszoną rosą trawę, a jej ciało przykrył długi płaszcz. Postać zniknęła między drzewami, pozostał jedynie cień i rozpacz.

KerasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz