- O ... Jaśmin... Cześć... Witaj... Dzień dobry...- powiedział mój ojciec. Mój Tata - wiecznie zapracowany, zimny człowiek, który nie wie jak się ze mną rozmawiać, że mam specjalny guzik z napisem "rozmowa", albo nasze relacje są tak zimne, że nie mamy żadnych tematów do rozmów. Mieszka w dużym mieście. Ma kawalerkę. Tyle wiem. Nie pracuje tutaj, bo uważa, że nie ma tutaj pracy. Jest tu małe biuro podróży (autokarem), które szuka pracownika. Praca jest, ojca nie ma.
- Część tato. Co tutaj robisz?
- Jestem tu by... ogłosić Ci wielką nowinę... Nie... Mam dla Ciebie niespodziankę...
- Jaką?
- My... Ja i ty... To znaczy... Jane wytłumaczysz jej? - spojrzał na mamę.
- Twój Tata wymyślił, że pojedziecie na weekend do jego kawale... To znaczy domu. - Spróbowałam się nie zaśmiać. Mama zawsze śmieje się z taty mieszkania. Wiem, że w głębi serca chce, żeby wrócił. Gdy nagle do mnie dotarło co mama powiedziała.
- Do twojego domu?!
- Tak - odpowiedział Tata.
- Przez weekend?!
- Tak...
- Jaśmin choć do kuchni - powiedziała mama z dziwnym wyrazem twarzy. Jakby chciała coś powiedzieć, ale nie mogła. - Zaparzymy herbatę.
- Dobrze... - Ciągle miałam wytrzeszczone oczy.
Weszłyśmy do kuchni. Kuchnia, jak reszta domu była w klasycznym stylu. Idealna, jak na moje potrzeby. Jest lodówka i mikrofala - jest dobrze.
- Jaśmin... Dobrze wiesz, że on nie przychodzi tu codziennie i nie zaprasza Cię na weekend. Może będzie fajnie, a może źle, ale nie dowiemy się jak nie spróbujesz. - nastawiła wodę na herbatę. - Może on się zmienił, może jest inny, a może...
- Mamo przestań. - Przerwałam jej wywód. - Od razu chciałam się zgodzić. Tylko byłam zaskoczona jego... Zaproszeniem.
- Od razu mi ulżyło. - Wzdechnęła - Nie chciałam Cię zmuszać do rzeczy, której nie chcesz. - Tymczasem zagotowała się woda. Mama zamilkła. Nalała wodę do starej porcelany prababci. Do mojej ulubionej zastawy. Małe listki na jednej filiżance wygladały jak pokrzywa, na innej jak kwiat różnym. Wszystkie 12 kubeczków z innymi malunkami. Mi teraz przypadła filiżanką z jaśminem (co za zbieg okoliczności). Przy stole rozmaliśmy wszyscy, czyli ja, babcia, mama i tata, trochę zimno, ale jak rodzina. Gdy wypiłam ostatni łyk ziołowej herbaty, zauważyłam, że zostały same fusy. Chciałam się pobawić wróżbitę Macieja, ale uznałam, że nie na to pora. Najlepiej wróży się o północy. Zaraz potem babcia zaczęła skarżyć się na mnie tacie, a on spojrzał się na mnie. Jego przynikliwie, zielone oczy okiełznały mój miły nastrój po herbacie. Gdy on odparł:
- Niemożliwe. Może Pani pomieszały się wnuki.
- Na pewno nie!! Ona jest inna! Kiedy była mała, nikt jej nie bił! A przydałoby się parę klapsów!
- Jako dziecko Jaśmin było bardzo dobrym dzieckiem i uważam, że nadal jest. - chyba po raz pierwszy usłyszałam tak miłe słowa ze strony taty. Może naprawdę się zmienił...
Po miłej herbatce, Mama zaproponowała tacie pokój, ale on odmówił. Ukrył się za wymówką, że już wynajął pokój w hotelu. Teraz najnudniejsza część programu - pakowanie się...W tarapaty
------------------------------------------------------
CZYTASZ
Jaśmin
FantasyOto ja... Jaśmin. Wiem beznadziejne imie. To wina mojej mamy... wiecie hormony w ciąży... Niestety jakoś jej to zostało. Wszędzie jaśmin: kwiaty, obrazy nawet jedzenie posypane płatkami jaśminu. No i tak żyję... Narazie Żyję