Rozdział 2

52 5 5
                                    

Rosy siedziała na tylnym siedzeniu ich niebieskiego mercedesa, oglądając zielone świerki, które tworzyły razem jedną, wielką, zieloną plamę . Rosy czasem myślała, że w taki sposób chcą stać się jednością, pomimo osobnych korzeni. Z przodu auta, za kierownicą siedział wysoki brunet o bardzo zmęczonych, brązowych oczach , wokół których  tworzyły się już zmarszczki. Jej ojciec. Bacznie wszystko obserwował, a z radia leciała taka sama wesoła muzyka, która miała poprawić humor wszystkich nas. Obok mnie siedział wysoki , postawny  blondyn o tych samych brązowych oczach, lecz te były o wiele radośniejsze i żywsze. Ubrany w biały, zwykły T-shirt i wytarte jeansy, w rękach miał swoją komórkę i zapewne czytał coś na internecie, a uśmiech na jego ustach nie znikał. Max Case , starszy brat Rosy. Tego dnia jechaliśmy gdzieś autem, w miejsce które teraz wydaje się mało ważne. W moich uszach były różowe słuchawki, z których leciała piosenka o smutku i utracie. Teraz myślę sobie, że wszystko to miało mnie przyszykować, do tego co miało się  niedługo wydarzyć. Max nigdy nie był cierpliwy, więc co chwila pytał się czy daleko jeszcze, a tata przewracał oczami, zawsze w tym samym czasie co ja i mówił że jeszcze długa droga , a ja śmiałam się z niego że jest małym dzieckiem, a on wtedy zaczął gadać o tym iż jest starszy i że właściwie to ja jestem dzieckiem, przez co obaj zaczynaliśmy się śmiać. Jego śmiech był taki szczery. Zawsze z Maxem byliśmy razem, mimo naszych kłótni i ,,wspólnej nienawiści'' . Potem Max znowu wrócił do swojej komórki , a ja do szyby . I wtedy się zaczęło. Tata nagle mocno skręcił w lewo i usłyszałam pisk hamulców. Obrzuciłam wzrokiem Maxa i tatę. Max nagle krzyknął :

-Roosy!!!- jego oczy skierowane były na szybę za mną. Szybko odwróciłam wzrok w tamtym kierunku i zobaczyłam duży , czerwony samochód, pędzący na nas. Zamarłam. Pędził w moją stronę , a ja nie mogłam się ruszyć. Nagle poczułam, że ktoś chwyta mnie za rękę i odrzuca do tyłu. Poleciałam na przeciwległą szybę i uderzyłam głową o nią. Po tym cały nasz nasz samochód odrzuciło do w tą samą stronę co przed chwilą mnie, więc moja twarz znowu oberwała od szyby. Potem przewróciło nas o chyba 360 stopni. Po kilku minutach moja głowa pulsowała mocnym bólem tak samo ramiona. Na plecach poczułam czyjeś ciało. Odwróciłam głowę, a to co zobaczyłam zostało w mojej głowie do dzisiaj. Leżał na mnie Max, Cały we krwi , a brzuch miał przebity na wylot kilkoma odłamkami szkła. Cała jego twarz była pokryta we krwi. Podtrzymywał się z wielkim trudem rękami , które trzymał  tuz koło moich.

-Max..... jesteś cały we krwi. Max!!!!!- krzyknęłam , a oczy zaszły mi łzami.

-Tak powinni się zachować się starsi bracia. Powinni chronić swoje siostrzyczki.

-Max...

-Roosy , proszę cię nie płacz po mnie.

-Nie mów tak Max! Nie mów tak. Wszystko będzie dobrze- zaczęłam jeszcze mocniej płakać, a każde następne słowo krzyczałam coraz głośniej- Nie mów tak !

-Roosy , ja ....

-Max nic już nie mów- ręką dotknęłam jego policzka, a jego oczy były skierowane na mnie. Łzy ciekły po całej mojej twarzy, a Max ostatnimi siłami kciukiem starł moja łzę i uśmiechnął się.

- Roosy, ja... ja kocham cię - powiedział, po czym jego głowa opadła na moją pierś , a oddech już nigdy nie powrócił .

-Max?! Mmmaaaxxx!!! - zaczęłam krzyczeć, chwyciłam jego głowę , i zaczęłam płakać.

Potem pamiętam, że ktoś siłą oderwał mnie od Maxa, a tatę położono na noszę. Podbiegłam do niego i chwyciłam jego rękę, a łzy dalej leciały.

Max, ty idioto jak mam po tobie nie płakać. - w moich myślach była tylko ta myśl.

Padłam na ziemię i puściłam dłoń ojca, który tak samo leżał i nie dawał znaku życia.

- Max!!!!- krzyczałam , póki nie zabrakło mi tchu , i gdy ktoś mnie nie chwycił z rękę i podprowadził do karetki.

                                                                                    ******************

Potem wylądowałam w szpitalu . Codziennie byłam skazana na widok twarzy, które patrzyły na mnie ze smutkiem i współczuciem. Zaczęli szeptać, że to ja jestem tą dziewczyna. Tą od wypadku. Od tamtego dnia stałam się tematem plotek. Do teraz, a może  i dalej. Moje łzy już nigdy więcej potem nie ciekły po moich policzkach tak szczerze i mocno jak wtedy. Teraz byłam tylko maszyną. Myślałam dlaczego los mnie tak skrzywdził, jednak okazało się że może być jeszcze gorzej. Zawsze może być gorzej. Stwierdzono u mnie tętniaka mózgu , który 3 miesiące później pękł na zawsze zamykając bramy do tamtego świata. Jednak obiecałam sobie coś tego dnia, gdy już nic nie widziałam. przed oczami nadal miałam Maxa, jak siedzi na kanapie i śmieję się ze mnąz jakiś durnych seriali.

Max, dla ciebie będę silna, nie poddam się. Postaram się. - i chociaż brzmiały one dość banalnie, wykonanie ich było o wiele trudniejsze. Już na samym początku , gdy zaczął się ten moment w moim życiu , gdzie kolory ode mnie odeszły . Ojciec płakał i przepraszał i chwycił mnie za twarz i mówił ,zę to jego wina. Wyciągnęłam ,,na ślepo'' dłonie i chwyciłam jego.

-Tato, teraz chociaż teraz nie będę skazana na twoje badziewne seriale- powiedziałam , tłumiąc płacz.

- Rose...

Tak o to moje życie wywróciło się do góry nogami, zmuszając do nowego trybu życia. Spodziewaliście się szczęśliwej historii z happy endem? Pomyliliście książki, idźcie do biblioteki po inną , bo nie obiecuję że tutaj znajdziecie radość. Moje życie to ciemność - w dosłownym tego słowa znaczeniu.



No to poznaliście historię Rose, lecz co będzie dalej? Proszę o gwiazdki i komentarze i przepraszam za lekkie opóźnienie, no ale mam nadzieję że wam się spodobało. :)



-


Dark Light Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz