Rozdział 5

31 3 2
                                    

Pyszne- powiedziałam odkladajac kubek, który niewiadomo jakim trafem zamiast na blacie wylądował na podłodze, ochlapując przy okazji kelnerkę.
Nie ma to jak wtopa na samym początku.
Usłyszałam ciche westchnięcie kelnerki. Szybko podniosłam się z krzesła, próbując jak najszybciej podnieś okruchy dawnego kubka i przeprosić kelnerkę(bądź kelnera, ciężko określić w moim obecnym stanie płeć), jednak nie widząc co ma się przed sobą ciężko uniknąć przeszkód. Więc dzięki mojej inteligencji wylądowałam na kelnerce, dzięki czemu moja koszulka miała dużą, brązową  plamę na brzuchu( a raczej mi się wydaje że jest brązowa i duża).
-Ja.... ja bardzo przepraszam, to było niechcący, no bo ja jestem...
-Wszystko w porządku. Nic się nie stało.  Naprawdę. Nawet nie wyobrażasz sobie jak często mi się to zdarza. Dosłownie, mój fartuch jest beżowy, a  kiedyś był biały. Ale najwidoczniej taki jest mój los. Jesteś tu chyba nowa, bo nigdy Cię Tu nie widziałam,a uwierz mi długo już tu pracuję. Ja jestem Stacey , a ty? - powiedziała to wszystko w tak szybkim tempie, że zdziwiłam się, że zrozumiałam każde słowo. Jednak ton jej głosu był tak miły, a słowa wypowiedziała szczerze, co cenię sobie najbardziej. I ogólnie wydawała się być miła osobą,  co w tych czasach jest bardzo ważne i rzadkie, ale jak widać świat rządzi się różnymi prawami. Głupi.
-Ona ma na imię Rosaline i jest moja koleżanką. Będziemy miały razem zajęcia w szkole i uznałam, że przyprowadzę ją tutaj. Roosy a ta osoba na której aktualnie dalej leży są to Stacey. Studentka, która sobie tutaj dorabia i moja kumpela. Często pomaga mi dobrać ciuchy i słucha ze mną muzyki, czyta książki i słuchamy razem filmy, bo słowo oglądać nie  za bardzo tutaj pasuje i chyba wiesz  o co mi chodzi.- powiedziała i zaśmiała się.
- Aż za dobrze, aż za dobrze.
- Choć pomogę ci wstać - powiedziała Stacey, po czym chwyciła moją dłoń - Gotowa ?- spytała,a ja pokiwałam głową, mając nadzieję, że  W jej stronę.
-Masz bardzo ładne imię. Rosaline. Rose. Róża.
- Dziękuję - powiedziałam, a w środku mnie cała skakalam  Z radości. Już od wieków nie słyszałam żadnego komplementu na mój temat. Gdy i już obie stałyśmy , Stacey posadziła mnie na krześle.
-O i ostrzegam Cię, Claire po 3 miesiącach jest nie do zniesienia.- powiedziała i obie wybuchłyśmy śmiechem.
- Nieprawda kelnerko od siedmiu boleści. - powiedziała Claire.
-Kończę zmianę za 3 godziny, będziesz tu jeszcze ?
- Jasne, że będzie.- powiedziała Claire, nie dając mi dojść do słowa.
- Claire, czy ja o czymś nie wiem.
- Oj kochana, nie wiesz.
-Halo policja, pewna nastolatka zamierza mnie uprowadzić.
-Czy ja o czymś nie wiem
- Ej to byłoby tylko niewinne przetrzymywanie bez twojej zgody.
- Na twoim miejscu bym już uciekała. - powiedziała Stacey.
I wszystkie zaczełyśmy się śmiać.
                     **********
Dzień z  Stacey i Claire był cudowny. Dawno się tak nie bawiłam. A może nigdy , ciężko określić. Słuchałyśmy muzyki z radia i gadałyśmy o wszystkim i niczym zarazem. Potem Magde odstawiła mnie do domu, lecz mojego taty dalej nie było.
- Choć Tito. Idziemy do pokoju.

Przepraszam za tak długą przerwę, ale przez ten cały czas jakoś nie mogłam się zebrać i brakowało mi weny Ale postaram się w najbliższym czasie jakoś to nadrobić. A teraz proszę mi tu gwiazdkować. XD

Dark Light Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz