#3 Znajomy Brunet

21 3 0
                                    


Obudziłam się w swoim domu; w swoim pokoju; w swoim ciepłym i przytulnym łóżku. Niedokońca pamiętam jak się tu znalazłam, ale ważne, że tu byłam. Koło mojego łóżka stała szafka nocna. Przekręciłam się w jej stronę i dosięgnęłam telefonu. Zegarek wskazywał godzinę 4.30 rano. Chyba oszalałam, budząc się o tej porze! No ale był czerwiec, więc było jasno już o tej porze.

Postanowiłam pójść pobiegać i przy okazji wziąć Jeremi'ego aby mógł się wylatać. Przebrałam się w getry, luźną bluzkę i cienką, czarną bluzę z kapturem - moją ulubioną. Na stole w kuchni zostawiłam karteczkę o treści: "Poszłam biegać. Wyszłam przed 5, wrócę około 6-7, Jenn". Moja mama była rannym ptaszkiem, więc było duże prawdopodobieństwo, że przeczytaja tą karteczkę. Zapytacie co można robić tyle czasu. Odpowiedź jest prosta: przebiedz się do mojego ulubionego miejsca i pogrążyć się w swoim własnym świecie. Byłam jeszcze ciekawa, czy spodkam tego chłopaka. Zaintrygował mnie. Chciałabym się o nim czegoś więcej dowiedzieć.

Po siedmio-minutowym biegu byłam na miejscu. Koło mnie cały czas hasał sobie mój psi towarzysz. Usiadłam pod swoim dębem i zaczęłam rozmyślać jak spędzić ten dzień. Wkońcu to była sobota. Było wiele opcji, ale biorąc pod uwagę to, że jestem niewydarzonym leniem, postanowiłam spędzić czas blisko domu.

Siedziałam tak sobie i rozmyślałam. Jeremi siedział koło mnie, trącając łapą od czasu do czasu moje udo.

W pewnym momencie zobaczyłam jak uszy mojego towarzysza są skierowane w las. Jego oczy trochu się rozszerzyły; zaczął coś zwąchiwać. Po chwili zerwał się na równe nogi i pognał w stronę, którą wcześniej obserwował.

Od razu ruszyłam za nim. Co chwilę krzyczałam: "Jeremi, wracaj!" albo "Jery, noga!". Niestety on wiedział swoje. Zobaczyłam go dopiero po dłuższej chwili. Siedział przy gęstwinie krzewów. Skierowałam swój wzrok na dół. Zobaczyłam, że ktoś tam jest w tych właśnie krzakach. Podeszłam bliżej. Zobaczyłam tego chłopaka, którego wcześniej spodkałam. Siedział tyłem do mnie patrząc przed siebie, kurczowo trzymając się za nogę z okolicach kostki. Już miałam podejść i zapytać się go co tu robi o tej porze (żadko kogoś widzę o 5.45 rano, zwłaszcza w lesie) ale dostrzegłam, że ma nogę przebitą strzałą. Musiało boleć. Postanowiłam ujawnić swoją obecność.

- Hej - Powiedziałam niepewnie. - Co ty tutaj robisz? I co ci się stało?? - Wskazałam na jego kończynę.

- Witaj - rzucił ze sztucznym uśmiechem. - Ja siedzę sobie tutaj i czekam, aż ktoś mnie znajdzie, jak ty to teraz uczyniłaś. Jak widzisz, sam nie ruszył bym się stąd. - Odpowiedział z lekką ironią w głosie. - Zostałem postrzelony i nie mogę chodzić. - Dodał po chwili.

- Chodź, pomogę Ci wstać - odezwałam się od razu - Zaprowadzę cię do siebie do domu. Trzeba ci opatrzyć tę ranę.

- Dziękuję, ale nie trzeba. Jakoś się to zgoi a ja nie będę się tułał po świecie z jakimś bandażem na nodze. - Załamałam się jak to usłyszałam.

- A chcesz się "tułać" po świecie ze strzałą wystającą ci w nogi?! Jestem przekonana, że nie. - niemal wykrzyczałam - wstawaj natychniast i idziemy!

Po długich namowach chłopak ustąpił a ja poczułam satysfakcję, nie wiem w sumie z czego. Pomogłam mu wstać na nogi i powoli ruszyliśmy.

***
Kiedy kończyłam bandażować nogę temu upartemu "osłowi", naszła mnie chęć na potok pytań z serii "kim jesteś", "po co tu jesteś", etc.

Z niechęcią postanowił mi wszystko o sobie opowiedzieć, a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam.

~~~~~~~~~~~~
Taki tak trochu dłuższy rozdział :P
Mam nadzieję, że się podoba 😊
Miło widzieć jak czytacie i zostawiacie votes i komy, dziękuję za to 😘
Mam nadzieję, że groni czytelników się powiększy 😁
Do zobaczenia wkrótce 😚

Krąg Marzeń   !Wolno Pisane!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz