It's Consuming Me

931 84 18
                                    


Myśl o Tobie pochłania mnie.

Nieważne co robię.

Nieważne gdzie jestem...





O Twoich oczach

Pierwsza rzecz, która przyciągnęła moją uwagę. Intensywny wzrok zdawał się wciągać mnie w tę ciemną, niemal czarną głębię. Emanująca z nich pewność siebie sprawiała, że poczułem się przy Tobie taki mały. Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy, jednak minęło dużo czasu zanim nauczyłem się znaczenia tego, co z nich wyczytywałem.


O Twoich ustach

Twoje usta drugą rzeczą, na jaką zwróciłem uwagę. Małe, pulchniutkie wargi, ułożone na twojej twarzy w taki sposób, jakby sugerowały, że są stworzone do całowania. Za ich pomocą byłem w stanie odgadnąć twój obecny stan. Zaciskałeś je kiedy coś wewnętrznie nadawało Ci spokoju, albo kiedy nad czymś intensywnie myślałeś. Kiedy przygryzałeś dolną wargę, jednocześnie prowokując przy tym mnie jak i całe otoczenie, mogłem przewidzieć, że chcesz zrobić szalonego.
Unosząc kącik ust w zadziornym półuśmiechu podkreślałeś swoją chwilową pewność siebie.
Jednak najchętniej zapamiętywałem te momenty, w którym twoja górna warga nieco zanikała, tak jak twoje oczy, podczas kiedy na wierzch ukazywał się szereg białych zębów wraz z dziąsłami. To był twój najszczerszy, najszczęśliwszy uśmiech.


O twoich włosach

Od początku zaimponowały mi swoją miękkością. W chwili, kiedy je dotknąłem, naprawdę zacząłem się cieszyć, że wybrałem właśnie taki zawód. To nie było ich pierwsze farbowanie, ale w jakiś sposób było ono specjalne, nieprawdaż? Z dumą zauważyłem, że zastosowałeś się do moich zaleceń dotyczących używania konkretnej odżywki, kiedy po raz kolejny zjawiłeś się w naszym salonie. Już wtedy wiedziałem, że mimo swojej obojętnej postawy, dużo słów bierzesz do siebie.
Trudno mi powiedzieć jaki kolor najbardziej mi do Ciebie pasował. Rudy podkreślał Twój zadziorny charakter. Blond dodawał niewinności, której definitywnie Ci brakowało. Zieleń, którą polecił Ci Jungkook, była oznaką Twojego szaleństwa. Czarny oddawał zwyczajność. Pomarańcz subtelnie mieszała obie te rzeczy. Tak, ten kolor lubiłem najbardziej.


O twojej skórze

Niejednokrotnie narzekałeś, że ludzie mówili, że jesteś blady jak ściana, dlatego ja wolałem określenie biały jak cukier. Pamiętam twoje słowa, że to najbardziej kiczowata rzecz jaką słyszałem, ale twoje rozbawienie w głosie zdradziło, że jesteś w stanie to zaakceptować.
Cechowała ją jeszcze delikatność, jak u porcelanowej lalki. Skłonna do siniaków i zadrapań, w przeciwieństwie do Twojej osobowości. Jednak zdecydowanie bardziej wolałem widzieć na niej jasne odcienie różu, tak jak ten, który pojawił się na Twoich policzkach, kiedy oznajmiłeś, że powodem, dla którego musisz pofarbować włosy na podobny kolor był przegrany zakład.


O twoich stopach

Zawsze wydawały mi się mniejsze, przynajmniej w porównaniu do moich. Mówiłeś, że to jeden z powodów, dla których to twoja najmniej ulubiona część ciała, ale ja nie widziałem w nich nic złego. Zawsze były takie zadbane i ani na moment nie odejmowały Ci męskości. Obserwowałem jak znikają w objęciach złotawego piasku by zaraz całkiem schować się pod płachtą morskiej wody, która tego dnia działała orzeźwiająco. W pewnym momencie uniosłeś jedną, kierując na mnie szereg kropli, które jak igły wbiły się w moje ciało. Mokra koszulka zaczęła przylegać do mojego ciała.
– Osz ty! - Nie miałem zamiaru puszczać Ci tego płazem aż obaj nie znaleźliśmy się w wodzie. To była pierwsza wspólna wycieczka.

It's Consuming Me // TaegiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz