Part 5

48 0 1
                                    

Dlaczego dzisiaj musi być poniedziałek?  Weekend to takie piękne słowo i wolne dni, właśnie od szkoły.

Obudziłam się o 7:00. Do szkoły miałam na 9:00, więc mam dużo czasu na przygotowanie się.

Poszłam do łazienki i wzięłam szybki, orzeźwiajacy prysznic, który ma mi pomóc się rozbudzić. Wyszłam z łazienki owinięta ręcznikiem i skierowałam się do swojego pokoju.
Dzisiaj postanowiłam założyć luźną , białą koszule i czarne, porwane szorty. Moją "stylizacje" dopełniły czarne Roshe Run'y. Zrobiłam również lekki makijaż.

Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół, aby zjeść śniadanie. Zrobiłam sobie tosty z Nuttellą i truskawkami. Gdy jadłam sobie spokojnie śniadanie do kuchni wszedł ojciec i przywitał się ze mną co odwzajemniłam. Wszystko wydawałoby się normalne gdyby nie jedna myśl, którą sobie właśnie przypomniałam. Oliver mówił mi, że chodzi to tej samej szkoły co ja.

-Wszystko dobrze, Cass? - zapytał się ojciec, widząc mnie w stanie, który jest nieokreślony.

-Tak. -mówię szybko, co wywołuje u niego mały uśmiech.

Kątem oka spoglądam na zegarek i uświadamiam sobie, że za niecałe 30 minut zaczynam lekcje. Szybko zrywam się z miejsca. Przed wyjściem myje jeszcze zęby i zabieram swoją torbę z zeszytami i potrzebnymi mi jeszcze rzeczami.

Biorę kluczyki od samochodu i wsiadam do niego, odpalając silnik.
Po niecałych 10 minutach jestem na miejscu i parkuje swoje auto na szkolnym parkingu.

Nie myślałam, że ta szkoła jest aż taka wielka. Jest to biało-szary budynek, który ma chyba ze cztery piętra. Widzę jeszcze klika boisk do koszykówki, nożnej, ręcznej i...co?!
Tu nawet jest basen!
Zatkało mnie, ta szkoła ma chyba najlepszy profil sportowy na świecie. Mam nadzieje, że będzie też coś plastycznego.

Gdy jestem już w środku widzę mleczne ściany i w podobnym kolorze szafki dla uczniów.

Postanowiłam pójść do pokoju dyrektora, aby dowiedzieć się planu lekcji i takie tam.
Gdy znalazłam gabinet zapukałam w drzwi i weszłam do środka. Przywitałam się z mężczyzną ok. 50-tki ubranym w garnitur. Dostałam od niego plan lekcji i kluczyk do szafki.

Podziękowałam i żegnając się wyszłam kierując się pod sale, w której miała odbyć się...
Właśnie co?
Zaczęłam szukać na planie lekcji co teraz mam, gdy nagle mój tyłek zetknął się ze zimnymi płytkami.

-Sorry -powiedział męski głos.

-Nic się nie stało- odpowiedziałam.

Przyjrzałam się chłopakowi i muszę przyznać, że jest przystojny.
Brązowe, kręcone na końcówkach włosy, granatowe oczy, wysoki i dobrze zbudowany.
Zauważyłam, że chłopak też mi się przygląda.

Chłopak wyciągnął do mnie rękę i pomógł mi wstać.

-Jestem Luke.
-Cassie.

-Muszę iść na lekcje -oznajmiłam.

-Tak. Jasne. Ja też muszę. To narazie -powiedział.

-Dozobaczenia.

Właśnie kierowałam się do sali od chemii, gdy zadzwonił dzwonek na lekcje. Przyspieszyłam kroku i w ostatniej chwili zdążyłam na lekcję.

Odetchnęłam z ulgą, że pierwszego dnia się nie spóźniłam.

-Moge? -spytałam się blondynki wskazując na miejsce obok.

-Pewnie -powiedziała.

Przyjrzałam się jej. Miała jasną urodę, długie blond włosy i niebieskie oczy.

-Jestem Diana.

-Cassie.

-Ty jesteś ta nowa, prawda?

-Tak, to właśnie ja.

Z Dianą gadałyśmy dopóki nauczyciel nas nie uciszył. Gdy lekcja się skończyła zaczęłyśmy się pakować i wychodzić z sali. Okazało się, że kolejną lekcje mamy oddzielnie. Pożegnałyśmy się i poszłyśmy w dwóch rożnych kierunkach.

Idąc korytarzem patrzyłam na ludzi, aż nagle zauważyłam znaną mi postać i jakąś tlenioną blondynkę, która go całuje i obściskuje.
Tym chłopakiem był Oliver...
Nawet mnie nie zauważył co graniczyło z cudem bo stałam naprzeciwko nich i gapiłam się. Do moich oczy zaczęły napływać łzy.
Po jakichś 3 minutach gapienia się na nich chłopak mnie zauważył.

Co za spostrzegawczość. Nie no, mistrz szybkiej reakcji normalnie -wyczucie ten sarkazm.

-Cassie? To nie tak jak myślisz -tłumaczył się.

-Tak? A co to w takim razie?! -krzyknęłam do chłopaka.

Odwróciłam się i pobiegłam tam gdzie mnie nie znajdzie. Miałam gdzieś w tej chwili lekcje, właśnie mam złamane serce i nie umiem pohamować łez.

Weszłam do jakiegoś małego pomieszczenia i płakałam. Lekcja już dawno się zaczęła, a ja siedzę tu i płacze.

Nagle drzwi się otworzyły i nie wiedziałam kto to przez łzy, ale wiedziałam, że to sylwetka jakiegoś chłopaka. Myślałam, że to Oliver i krzyknęłam:

-Idź stąd! Nie chce cie widzieć, juz nigdy!

-Ale co ja takiego zrobiłem?

Juz chciałam wyrazić swój monolog jakim to jest dupkiem,ale chwila... To nie jest głos Olivera
TYLKO LUKE'a!?
Co on tu robi?
Skąd on w ogóle wie gdzie ja jestem?

-Co tu robisz Luke?

-Dlaczego płaczesz? -zapytał się ignorując moje wcześniejsze pytanie.

-Nieważne.

-Dla mnie ważne -powiedział po chwili, siadając obok mnie i przytulając.

-Masz bardzo ładne oczy, wiesz? -powiedział, patrząc się we mnie.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, ponieważ chłopak położył swoją rękę na moim policzku. Przybliżył się i wtedy złączył nasze usta w pocałunku. Na początku zdziwiłam się i nie oddawałam pocałunku, ale po chwili całowaliśmy się jakby jutro nie miało nadejść.




Hej, wszystkim!
Przepraszam za tak długą nie obecność. Ale wynagrodzone długim rozdziałem.
Jak uważacie:
-Cassie+Luke
-Cassie+Oliver
Piszcie w kom!
Szopsom

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 08, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Show me loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz