* Cześć, cześć i czołem. Kolejny rozdział już za nami. Jestem już w trakcie pisania kolejnego, więc spokojnie. Za niedługo zostanie od również opublikowany. Ale jak na razie życzę miłego czytania tego oto rozdziału! *
~Petunia Smet~
- Czas się zbierać do naszej drogiej Will. - powiedziała przypatrując się białej kulce, która spokojnie odpoczywała na blacie stołu - Pora wstawać Ronie.
Biała kulka poruszyła się nieznacznie. Teraz dało się zauważyć perę małych błyszczących się niebieskich oczek, które intensywnie wpatrywały się w kobietę.
- No w końcu! - kulka zapiszczała podrywając się z blatu - Tak długo czekałam, aż będę mogła ruszyć do walki z jakąś młodą i energiczną osobą! - Petunia westchnęła ciężko
- To nie będzie takie proste. Będziemy musiały ją najpierw oswajać z tym wszystkim. - powiedziała cicho - Może się zdarzyć nawet tak, że nam nie uwierzy.
- Ale musimy zacząć działać już teraz! - wykrzyknęła Ronie
- Wiem, wiem. - westchnęła Petunia - Dlatego właśnie jutro z samego rana lecimy do Francji.
Ronie pokiwała swoją małą główką na znak, że zgadza się z Petunią.
- A więc w drogę! - wykrzyknęła kulka - W końcu odwiedzę Francję! Zawsze chciałam zobaczyć wieżę Eiffla! No i uda mi się zobaczyć ...
'Ronie kontynuowała swój monolog latając w kółko nad blatem stołu'
Petunia przymknęła na moment oczy. Przez jej głowę przelatywały obrazy, jak ona była jeszcze młoda i jak ratowała Francję. Niestety zakochała się nieszczęśliwie i przez to popełniła zbyt wiele błędów, aby mogła je jeszcze naprawić. Władca Ciem był kiedyś całkowicie inny. Dobry, miły. Ale to już niestety inna bajka. Teraz musi go powstrzymać. Sama tego nie dokona, bo jej wiek i sprawność fizyczna były głównymi elementami przez które nie mogła już nic zrobić.
Przez 10 lat obserwowała wnuczkę swojej przyjaciółki i w końcu zdecydowała się na to, że to właśnie jej powierzy tak ważną misję. Nadawała się do tego wręcz idealnie.
~ Will Forest ~
Obudził mnie dźwięk stukających gałęzi o szybę. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się. Było naprawdę ciemno co oznaczało, że była noc.
Zwlokłam się z łóżka i usiadłam na jego brzegu. Wyciągnęłam telefon, który zawsze spoczywał w kieszeni spodni. Włączyłam wyświetlacz i oślepiło mnie światło bijące z ekranu. Mrużąc oczy spojrzałam na zegar widniejący na wyświetlaczu. Była godzina 3:07. Środek nocy.
Westchnęłam. Skoro już się obudziłam to na pewno nie zasnę teraz z powrotem.
Poszukałam szybko włącznika światła w pomieszczeniu i chwilę później stałam już obok torby. Szybko rozpakowałam całą jej zawartość i sprawdziłam znów godzinę.
"Cooo? Minęło tylko 20 minut?" - pomyślałam - " To jakaś totalna masakra..."
Chwilę później moim celem było przebranie się i wyjście na nocne zwiedzanie miasta. Podobno miasto inaczej wygląda w nocy niż w dzień, więc fajnie będzie móc zobaczyć Paryż w całej swej okazałości.
~20 minut później~
Po cichym wyjściu z domu powoli szłam cichą uliczką. Światło latarni rozświetlało cały chodnik za mną jak i przede mną. Miałam wrażenie, że droga nie ma końca, ale dotarłam w końcu do... W sumie to co to jest? Park? Plac zabaw? Chyba oba w jednym. Dotarłam do parku i usiadłam na jednej z licznych ławek wzdłuż dróżki.
CZYTASZ
Miraculum: White Rabbit
FanfictionOto ona. Dziewczyna imieniem Will. Skomplikowane życie. Jej wzloty i upadki. Z ciężkim sercem opuszcza miejsce swojego pobytu przez 10 lat, po to aby wprowadzić się do rodziców. Will jest dziewczyną która nigdy nie daje za wygraną i ma zamiar w życi...