VII

2K 234 13
                                    

-Tu jest pomieszczenie, w którym planujemy akcje- Alice, wysoka brunetka otwiera metalowe, ciężkie drzwi- ale zazwyczaj przesiadujemy naszym "salonie". To to pomieszczenie z barem i kanapami. Spędzamy tam wolny czas. 

-Macie jakiś wolny czas? Nie tracicie całego życia na zabijanie wampirów?- pytam  sceptycznie. 

-No co ty- śmieje się cicho- takie akcje trzeba przygotowywać, ale i tak nie robimy tego non stop. Lubimy przebywać w swoim towarzystwie, więc większość z nas spędza tutaj każdą wolną chwilę, a prawdziwe bycie łowcą jest tylko dodatkiem. 

Kiwam głową na znak, że zrozumiałam. Jestem już zmęczona. Mam już za sobą inicjację  i inne formalności, ponieważ T stwierdził, że nie można zwlekać z poddaniem mnie pod przysięgę. Nie trwało to długo. Najpierw ukuł mnie igłą we wskazujący palec, który potem przyłożyłam do wielkiej ściany, na której było już wiele czerwonych odcisków palców. Następnie kazali mi wyrecytować jakiś tekst, a potem ktoś rozstawił kieliszki i poczęstowali mnie whiskey. Nie odmówiłam jedynie z grzeczności... 

Ich podziemna siedziba, jest zaadaptowaną piwnicą składającą się z dwóch wielkich sal. Jedna jest  salonem w którym piliśmy alkohol, a drugie pomieszczenie służy do narad planów. 

Budynek, pod którym to wszystko się znajduje jest opuszczony i niezagospodarowany. Jego walące stropy i wszechobecny bałagan mają  odstraszać potencjalnych wędrowców od zbliżania się do kwatery głównej, do której wchodzi się przez dobrze ukryte drzwi. 

-Um... Alice? wyprowadzisz mnie na zewnątrz? Chciałabym już wrócić do domu, jest późno, a ja jestem zmęczona.

-Już nas opuszczasz?- słyszę  za sobą głęboki głos T i obie odwracamy się w jego stronę. 

-Tak, muszę się wyspać, jutro idę do szkoły. Poza tym rodzice będą się martwić jeśli nie wrócę. 

-W takim razie- cały czas uśmiecha się chytrze, przez co nie mogę się skupić. Jego uśmiech jest taki przyciągający...- zacznij przyzwyczajać rodziców do swoich powrotów nad ranem. Będziesz się też musiała przyzwyczajać do odsypiania nocy po szkole. Pracujemy pod osłoną nocy. 

-Nie sądzę, żeby moi rodzice się zgodzili...

-Nie mają nic do powiedzenia. 

-Zdziwiłbyś się...- patrzy  na mnie krytycznie. 

-A co, sam mam ich przekonać?- jego uśmiech się poszerza. Jest taki pewny siebie, zbyt pewny siebie.

-Nie!- reaguję chyba zbyt gwałtownie, bo mój rozmówca marszczy brwi- pogadam z nimi. 

-I dobrze. A teraz chodź, odprowadzę cię- idzie przed siebie w głąb korytarza. 

Patrzę pytająco na Alice, która tylko wzrusza ramionami i odchodzi w swoją stronę. Widząc jak T znika za rogiem ruszam biegiem, żeby go nie zgubić. 

Prowadzi mnie na górę i po jakimś czasie omijania gruzów leżących na podłogach budynku wychodzimy na zewnątrz. 

-Dalej wrócę sama- mówię zapinając kurtkę.

-Nie zamierzałem cię odprowadzać do domu-patrzy na mnie z rozbawieniem i  pożałowaniem, a ja dosłownie czuję jak robię się czerwona na twarzy. 

-Och... No to cześć- wbijam zażenowany wzrok w ziemię i szybko odwracam się żeby odejść jak najdalej. Czuję się okropnie skompromitowana. Ale nim zdążę zrobić dwa kroki czuję silny uścisk na ramieniu i mocne szarpnięcie zatrzymuje mnie w miejscu. Odwracam się z powrotem w jego stronę i posyłam mu pytające spojrzenie.

-Nie odprowadzę cię do domu, bo to będzie twój pierwszy test. Postaraj się przeżyć na mieście pełnym krwiopijców, w środku nocy. Może będziesz miała szczęście i na żadnego nie trafisz- odsłania zęby w idealnym uśmiechu- powodzenia- klepie mnie w ramię, wsadza ręce w kieszenie, odwraca się i odchodzi. 

Całą drogę głupawy uśmiech nie schodzi mi z twarzy. T nie wie, że żaden wampir o zdrowych zmysłach nie zaatakuje mnie, bo wyczuje we mnie krew moich rodziców. Coś czuję, że na tych ich akcjach będę mieć dzięki temu łatwiej. 

W sumie to nie mam za złe Loganowi, że mnie w to wciągnął. Pijąc dzisiaj z tymi ludźmi zdałam sobie sprawę, że fajnie by było zmienić coś w monotonnym życiu i przynależeć do jakiejś grupy. Może niekoniecznie tam pasuję... Ale skoro i tak zostałam zmuszona, nic mi nie szkodzi. 

Z resztą... T jest taki przystojny... Fakt, czuję się strasznie onieśmielona w jego towarzystwie, ale pomimo wszystko jest to charyzmatyczna postać. Podoba się kobietom, tak sobie próbuję usprawiedliwiać moje dziecinne myśli o nim. Rumienię się na samo przypomnienie sobie jego niezwykłych oczu. 

Opamiętuję się dopiero gdy docieram do domu. Cicho zamykam za sobą drzwi i zdejmuję buty i kurtkę. 

-Czemu wracasz tak późno?- w salonie siedzą rodzice i tulą się do siebie. Zawsze uważałam, że są strasznie uroczy w swojej miłości. Oglądają jakiś film w telewizji, przy zgaszonym świetle. Siadam na fotelu obok. 

-Wiesz mamo... Zapisałam się do pewnej grupy- mówię powoli, żeby nie palnąć jakiegoś głupstwa. 

-Grupy? Jakiej?- rodzicielka patrzy na mnie zaciekawiona. Nie jest zła za mój późny powrót. Oboje wiedzą, że jestem bezpieczna, bo gdzieś na mieście zawsze znajduje się patrol pilnujący porządku i nikt nie pozwoli, żeby mi się coś stało. 

-Wsparcia- mówię szybko i od razu żałuję. 

-Zapisałaś się do grupy wsparcia?- rodzice patrzą na mnie, mama zdziwiona, a ojciec rozbawiony. 

-Nie. To znaczy tak. Albo nie. Ughh... Po prostu mam nowych znajomych z takiego klubu... I spotkania są tylko w nocy więc będę teraz często wracać po nocach...

-I myślisz, że my się na to zgodzimy? Coś podejrzany ten twój klub- przewracam oczami, czemu tak trudno mi się tłumaczyć? Źle się czuję okłamując rodziców, ale w tym wypadku nie mam innego wyjścia. 

-O Jezu, normalnej. Uczymy się razem do szkoły. Ale większość z nich nie może w dzień, bo ma inne zajęcia. To są naprawdę fajni ludzie. Odsypiać będę po szkole, a w nocy będę się uczyć. Czy to nie właśnie do nauki próbowaliście mnie zmusić przez całe życie?- poruszam znacząco brwiami. To chyba najgorsza wymówka i za razem kłamstwo świata. Moja kreatywność sięga zera.

-Uczenie się po nocach? 

-Mamo, serio, nie jestem już dzieckiem. 

-Dobra, dziewczyny skończcie, bo przeszkadzacie  mi film oglądać. Pat, my z mamą się zastanowimy i porozmawiamy rano. A teraz obie się przymknijcie bo to najlepszy moment- obie z mamą wybuchamy śmiechem słysząc irytacje ojca. Zgadzam się na taką ugodę i idę na górę. Przebieram się, myję i kładę do miękkiego łóżka. Jutro wieczorem mam pierwszy trening. 

To może być ciekawe. Córka wampirów szkolona na ich zabójczynię...

~*~

Hejeczka! 

Za wszelkie błędy przepraszam!

To jest trzeci rozdział w ten weekend, nie za dobrze wam? XDD Zauważyłam, że zaczęłam właśnie fazę swojego życia zwaną "100 rzeczy ważniejszych niż nauka do egzaminu" nie dość, że dodaje 3 rozdziały w przeciągu dwóch dni, to jeszcze odkryłam w sobie kucharkę XDDD Wszystko tylko nie nauka. 

I w ogóle, mam ogłoszenie. 

Po tym jak kilka osób ze szkoły odkryło, że to jest moje konto, postanowiłam się poddać w ukrywaniu się i całkowicie się ujawnić. 

Więc. Pomimo tego co miałam w opisie, a co zmienię zaraz po dodaniu tego rozdziału- nazywam się Justyna, nie Ania jak to miałam w opisie aż do teraz. Mam nadzieję, że nie macie mi za złe tego małego kłamstwa, które miało  na celu jedynie utrzymanie mnie incognito przed moimi znajomymi.  

Dziękuję za to, że ze mną jesteście i dziękuje za wszystkie miłe komentarze i głosy. 

Kocham, wasza princessa67577 xx

Po Śmierci- UŚ TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz