Rozdział 3

3.3K 225 42
                                    

Następnego dnia Naruto, po wykonaniu porannej toalety, zaczął studiować zwój o pieczęciach. Już na samym początku stwierdził że nauka fuinjutsu* wcale nie będzie taka łatwa jak się wydawało. Już przy samych podstawach było wiele reguł, których trzeba było przestrzegać żeby pieczętowanie zadziałało.
-Jedno jest pewne. Wieczorami będę musiał ćwiczyć rysowanie pieczęci i uczyć się regułek.-westchnął i ponownie wrócił do czytania zwoju.
-A co? Myślałeś że nauczysz się tego od razu? To nie jest takie proste jak ci się wydawało. Tutaj trzeba myśleć.
-Znów wracasz do tego że bez ciebie nie dał bym rady zrobić czegokolwiek?
-Skoro tak uważasz to nie będę się z tobą kłócić.-odpowiedział rozbawionym głosem.
-Wiesz co?
-Nie, nie wiem co.
-Grr, jak ja mogłem wytrzymać prawie trzynaście lat z tobą w jednym ciele?
-Ty się mnie o to pytasz? Pomyśl czasem o mnie a nie tylko o sobie. Ja musiałem przez ten cały czas patrzeć na twoją głupotę i jakoś nie narzekam.
Blondyn przez chwilę siedział i wyglądał tak jakby miał coś jeszcze dodać, ale ostatecznie chyba zrezygnował bo wrócił do przeglądania kolejnej pieczęci znajdującej sie w zwoju, która go zainteresowała. Traktowała ona o pieczętowaniu dowolnej ilości chakry. Była stosunkowo prosta, ale zużywała znaczne pokłady chakry, na jej wykonanie.
-Futrzaku, co myślisz o tym jutsu?-zapytał dalej patrząc w tekst.
-Nie nazywaj mnie futrzakiem!-warknął.
-Hai, hai. Ale co sadzisz o nim?
-Którym?
-Tym.-powiedział jinchuriki, pokazując interesujący go tekst.
-Hmm, może być pomocne.
-Chyba tak.
-Zwłaszcza kiedy będziesz podróżował. Nikt nie zainteresuję się tobą, gdy nie będzie wyczuwać dużej ilości chakry. A masz jej naprawdę dużo, nawet bez mojej.-powiedział głosem znawcy.
-Czy ty właśnie powiedziałeś mi komplement?
-Nie wyobrażaj sobie za dużo.
-I znowu jesteś wredny. Coś za często zmienia ci się humor, wiesz? Może... no wiesz... jesteś w ciąży?-dokończył z bananem na twarzy.
-Naruto!!!
-Tak?
-Ty już wiesz co, ty idioto od siedmiu boleści!
-No wiesz co? Ja tu się troszczę o ciebie, a ty mnie obrażasz? Jak możesz być taki wobec mnie?-zadał pytania z udawanym smutkiem w głosie.
-Jeśli to nazywasz troską, to ja podziękuję. Dam radę sobie sam. A ty lepiej idź potrenować.
-Nie ma z tobą zabawy.-westchnął.-Ale masz racj, powinienem też potrenować. Tylko nie wiem co.
-Ja zawsze mam rację, zapamiętaj to. A jeśli chodzi o trening, mógłbyś potrenować tworzenie rasengana bez pomocy klonów.
-To dobry pomysł. A po treningu mógłbym zajrzeć jeszcze do biblioteki.-mówił wychodząc z domu. Kierował się w stronę rzeki obok, której znajdowała się mała polanka.
Koło godziny osiemnastej Naruto skończył trening. Tworzenie rasengana bez klonów było strasznie wolne. Na stworzenie techniki potrzebował niecałych trzech minut, co było zdecydowanie za długim czasem. Po odświeżeniu się i zabraniu pochodni, skierował się do miasta. Po dziesięciu minutach spacerku staną przed wejściem do biblioteki. Gdy był już na dole tak jak poprzednio podpalił pochodnie, znajdujące się na ścianie. Przechodził między regałami i czytał tytuły zwojów i ksiąg. Kiedy wyciągał jeden ze zwoi w powietrze wzbiły sie kłęby kurzu, przez który od razu zaczął kaszleć.
-Przydałoby się tutaj porządnie posprzątać i oświetlić to miejsce.-gdy to mówił złożył rękami pieczęć.-Kage Bunshin no Jutsu!-wykonał technikę, po której wokół niego pojawiło się trzydzieści klonów.-Macie posprzątać tą bibliotekę i postarać się oświetlić w miarę możliwości.
-Hai!-odpowiedziało mu trzydziestu Uzumakich i zabrało się do wykonywania wyznaczonego zadania.
Kiedy wszedł do domu skierował się do kuchni gdzie znajdowało się jedzenie kupione przez jego klona. Zaczął wypakowywać żywność i chować ją do szafek. Gdy na spodzie torby zauważył miseczki z ramen, oczy mu się zaświeciły. Od razu rozpalił w piecyku i wstawił wodę żeby się gotowała. W międzyczasie udał się do pokoju zajrzeć do szafy. Może ciuchów nie było dużo ale to lepsze niż być bez nich. Większość podkoszulek była w kolorze czarnym ale dało się też zauważyć niebieską, dwie białe i pomarańczowe.
Spodni były cztery pary, wszystkie czarne. Wyciągnął jedną parę spodni i pomarańczowy podkoszulek. Gdy sie przebrał wrócił do kuchni i zalał ramen gorącą wodą. Po trzech minutach gdy zjadł jeden przygotował drugi, który zniknął tak samo szybko jak pierwszy. Pozostałe cztery schował do jednej z szafek. Po zjedzeniu kolacji skierował się do gabinetu, żeby ćwiczyć rysowanie pieczęci. Księżyc był już dawno na niebie, kiedy blondwłosego znużył sen.

~~~~~~

W gabinecie Kage wioski liścia omawiano sprawy związane z pogrzebem Naruto, który miał się odbyć następnego dnia. Mimo że nie znaleziono ciała ów shinobi, ceremonia miała się odbyć. Gdy wszystko zostało ustalone z głową wioski w pomieszczeniu została tylko Shizune ze swoją mentorką.
-Shizune, możesz już wyjść, poradzę sobie już sama.
-Jest shishou pewna?-spytała z wątpliwością w głosie.
-Tak, jestem pewna.
-Hai.-trzymała już rękę na klamce, kiedy znów się odezwała.-To... to nie była pani wina. Nie mogła pani przewidzieć tego... tego co się stało.
Hokage nic nie odpowiedziała tylko wpatrywała się w uśpioną osadę. Po chwili było słychać odgłos otwieranych i zamykanych drzwi. Po pewnym czasie Tsunade zapijała smutki w sake, tak jak przez ostatni tydzień, czyli od ogłoszenia śmierci blondyna.
Następnego dnia na cmentarzu pojawili się kapitanowie razem z drużynami, Iruka, Ayame z ojcem i kilka innych osób, które nie widziały w blondynie tylko demona ale zwykłe dziecko pokrzywdzone przez los.
-Zebraliśmy się dzisiaj w tym miejscu by uczcić pamięć o Naruto Uzumakim.-zaczęła Tsunade.-Wedle prawa ustanowionego przez Trzeciego mam prawo powiedzieć całą prawdę o Naruto. Prawo mówi że w chwili śmierci Uzymakiego, zakaz o wyjawieniu jego pochodzenia zostaję zlikwidowany.-spojrzała po twarzach zebranych. Dorośli wyglądali na spokojnych, ale młodzież była widocznie zaskoczona jej słowami.-Prawda jest taka że Naruto jest... był synem Minato Namikaze i Kushiny Uzumaki. W dniu jego narodzin wioskę zaatakował Kyuubi no Kitsune. Czwarty zapieczętował demona w swoim synie. Ten czyn kosztował Minato i jego żonę życie, ale też uratował wioskę. Naruto od dziecka był postrzegany jako demon a nie dziecko, którym był. Patrzono na niego przez pryzmat tego co zrobił dziewięcioogoniasty, nikt nie zwracał uwagi na to jaki jest naprawdę. A był wspaniałym człowiekiem i towarzyszem. Potrafił poprawić humor tylko jednym uśmiechem. Choć niektórzy dali mu szansę większość nadal go odtrącała, nienawidząc go.-przerwała na chwilę, po czym kontynuowała.-On natomiast do upadłego próbował zwrócić na siebie uwagę, choć przez większość było to źle odbierane. W moim sercu zawsze będzie znajdował się ten krzykliwy i nieprzewidywalny Naruto, którego pierwszy raz spotkałam.
Po jej mowie zapadła całkowita cisza, nikt nie miał pojęcia co jeszcze powiedzieć. W tej ciszy odbyła się reszta pogrzebu, podczas którego cały czas było słychać łkanie białookiej członkini klanu Hyuga. Ino pocieszała Hinate, chociaż po jej twarzy też leciały słone łzy. Akamaru miał nisko położone uszy i podwinięty ogon, co chwila skomlał. Kakashi płakał w milczeniu na uboczu. Gai starał się pocieszyć Lee ale mało skutecznie, ponieważ sam nie mógł już powstrzymywać łez. Asuma przytulał Kurenai, która mimo że nie była w bliskich relacjach ze zmarłym czuła się okropnie i nie chciała się pogodzić z jego odejściem. Reszta płakała albo stała w ciszy myśląc o zmarłym.
Jedną z osób, która jako ostatnia opuszczała cmentarz był Hatake Kakashi.

~~~~~~

Fuinjutsu-jest to rodzaj jutsu, które pieczętuję różne obiekty, żyjące organizmy i chakre.

~~~~~~

No i pojawił się kolejny rozdział.
Tradycyjnie dziękuję za odsłony, gwiazdki i komentarze.
Powiem wam że za każdym razem gdy widzę nową gwiazdkę lub komentarz mam wielkiego banana na twarzy. Nawet koleżanka w szkole pytała się czy wszystko ze mną w porządku, kiedy szczerzyłam sie jak głupia do telefonu na lekcji ( A była to matematyka, więc to było naprawdę dziwnie ).
Do następnego.
Ja Ne! ;*

Zapomniane Życie [Naruto ff] [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz