- Która godzina? - zapytałam sama siebie. - Która godzina? Gdzie mój zegarek? No tak, znowu zaspałam... - przekonałam się szybko patrząc na zegarek. - Jest 5.55, jeszcze zdążę. Muszę tylko... - układałam sobie w głowie plan, jak szybko spakować najważniejsze rzeczy i pożądnie się naszykować na tą tajemniczą podrócz. Tak naprawdę, nie wiem gdzie jedziemy, co będziemy robić. Mam się bać?
"Chwila... To dziś? Czy dziś jest trzydziesty czerwca a ja nadal żyję? Hę... Wygląda na to że dzisiaj czyli dokładnie piętnaście lat temu przyszłam na świat. Tylko po co? Drogi pamiętniku, nic się nie zmieniło, liczyłam na tak wiele. Jednak normalnie spojrzałam na zegarek, normalnie wstałam i normalnie zasnę. Rutyna."
- Szybko! Zapakuj szczotkę, kilka bluzek i cztery pary spodni, dwie pary butów i jeszcze... - usiadłam zażenowana na łóżku rzucając wszystko na podłogę.
"Czy to ma jakiś sens? Chyba nie..."Patrzę na zegarek:
- Jak to? Już 6.10? Tony mówił, że mam być o... - nie mogłam sobie przypomnieć godziny. -o wpół do siódmej!
W piętnaście minut musiałam się spakować, ubrać, umyć, zrobić wszystko. Naprawdę. Ostatnią rzeczą, jaką udało mi się chwycić w rękę przed opuszczeniem domu, była nasza rodzina fotografia: ja, mama, Anthony i... to tyle.
Wychodzę po cichu z pokoju z nadzieją, że mama jeszcze śpi. Wszystko w porządku, niczego nie upuściłam, niczego nie zbiłam przy schodzeniu po schodach. Zabieram ze sobą jeszcze klucz do drzwi, w razie potrzeby będę go miała w kieszeni.
"Przekroczyłam jedną nogą próg domu, lecz drugą jeszcze w nim jestem. Nie chcę się rozstawać. Drogi pamiętniku, na dziś skończyłam z tym życiem. Na dziś. Rozpoczynam nowe i lepsze. Nowe na pewno, ale czy lepsze?"Delikatnie zamykam klamkę od drzwi wejściowych i wychodzę. Idę szybko, szybciej, coraz szybciej w obawie że nie zdążę na czas. Znów zerkam na godzinę; 6.23! Biegnę... Z oddali zauważam samochód mojego brata. On otwiera mi drzwi i bagażnik:
- No cześć siostra... Wyspana? Gotowa? Jak się czujesz? - dopytywał.
- Jestem trochę śpiąca, ale żyję. Myślę że zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy - odpowiedziałam. - Jesteś pewny, że z mamą będzie wszystko w porządku? Boję się o nią... Mam nadzieję, że powiedziałeś jej że wyjeżdżamy? - zapytałam z nadzięją pozytywnej odpowiedzi, jednak ona nie padła.
Wtedy wiedziałam już, że o niczym jej nie powiedział a nasz tajemniczy wyjazd był poprostu ucieczką z domu. Rzuciłam walizkę na ziemię. Oparłam się o auto powoli zchodząc w dół i szlochając. Opadłam na krawężnik i zaczęłam płakać coraz głośniej.
- Nie mogę, słyszysz?! - rzuciłam mu kluczami w twarz.
One odbiły się o jego nos i spadły na ziemię. Wtedy dostrzegł nasze rodzinne zdjęcie z jedną oderwaną osobą.- Widzisz? - zapytałam - Jeśli odejdziemy, nas też już nie będzie na tym zdjęciu a mama zostanie sama. Nie możemy jej tego zrobić!
- Robię to dla TWOJEGO dobra - podkreślił mój brat. - Mama.. ? Mama musi sobie jakoś poradzić, nie jest już małym dzieckiem, takim jak ty. Jest dorosła. A ja chciałbym tobie zapewnić lepszą przyszłość, ponieważ sama wiesz, jak jest w Axbridge. Koniec tematu młoda, musimy wyjechać. - powiedział stanowczo i wtedy już wiedziałam, że nie mam szans, aby wywalczyć powrót do domu...
CZYTASZ
Marzycielka: Równa rzeczywistość
FanficKażdy marzy. Każdy jest marzycielem/ marzycielką. Ale czy każdy potrafi spełniać swoje marzenia?