Rozdział 1: Początek wszystkiego

582 14 1
                                    


Wśród nocy zabłysła srebrna klinga miecza, którą jednym sprawnym ruchem wyciągnęłam z pochwy na plecach. Nasłuchiwałam. W otaczających mnie ciemnościach czaiły się gotowe do ataku nekkery. Otoczyły mnie myśląc, że ukryją się w mroku i zaatakują z zaskoczenia. Nic bardziej mylnego. Z lekko ugiętych kolan miękkim skokiem wykonałam dwa szybkie cięcia które oddzieliły głowę od ciała pierwszego potwora. Słysząc zbliżające się z tyłu drugie monstrum wykonałam unik i zaatakowałam go od flanki. Padł. Z trzema kolejnymi nie było żadnego problemu. Schowałam miecz z powrotem do pochwy i ruszyłam dalej. Już przywykłam.

Może najpierw od początku.

*jak to się zaczęło*

21 października 2016 o godzinie 22:18 nastąpiła koniunkcja planet, skutek tego był taki, że na Ziemi powstała magia. Na świat zostały sprowadzone siły Ładu i Chaosu. Ludzie stawali się potworami, wybrykami natury i istotami o magicznych zdolnościach poprzez choroby, geny lub rodzaj śmierci. Miasta upadły a ludzie którzy przetrwali cofnęli się do poziomu rozwoju średniowiecza. Nędzne chaty z dala od większych zbiorowisk ludzi. Tak żyła większość ludzkości. Nie było technologii, współczesnej bronii... Nie było już niczego co kiedyś było rutyną. Gdy to się wydarzyło miałam 14 lat i wszyscy o mnie zapomnieli. Zostawili mnie najbliżsi a ja musiałam nauczyć się przetrwać.

*18 kwietnia 2018*

Szłam aż do świtu w tym lesie zanim znalazłam polanę na której mogłam odpocząć Około ósmej wieczorem dotarłam do mostu który prowadził przez Wisłę widać było jakąś wieś. Szłam chwiejnym krokiem w stronę karczmy w owej wsi. Gdy weszłam oberżysta popatrzył się na mnie z pogardą:

- Czego tu?-powiedział przyglądając się mi.

- Noclegu szukam.

- Hoho! Toż to dziewka! A odkąd to kobiety chodzą same po karczmach?- zaśmiał się złośliwie - A może ty klientów szukasz co?!

Na te słowa zdjęłam kaptur i z przyjemnością patrzyłam na niego jak z przerażeniem w oczach daję mi klucz do mojego pokoju. Z uśmiechem na ustach przywaliłam mu sakiewką z monetami w twarz i poszłam na górę, ale przed tym kazałam mu do mojego pokoju przynieść dużą bale z gorącą wodą. Po dwudziestu minutach miałam już moją bale. Gdy wyszedł z pokoju rozebrałam się i gdy miałam już zamiar wskoczyć do wody zauważyłam toaletkę z pięknym, ogromnym lustrem. Podeszłam do niego naga i przyjrzałam się sobie. Przez te dwa lata zmieniłam się całkowicie. Moje niegdyś piękne kasztanowe loki zmieniły się w ognistorude fale, moje oczy które kiedyś były ciepłe i brązowe stały się zimne, a tęczówki zmieniły kolor na srebrzysto szare z piwnymi plamkami. Moje ciało stało się bardziej umięśnione i nabrało jeszcze bardziej kobiecych kształtów. Jednak karczmarz tego nie docenił tylko skupił się na długich bliznach na twarzy po pazurach wilkołaka. Były to trzy blizny ciągnące się od prawego ucha, przez policzek, aż do górnej wargi ust. Chwilę jeszcze tak stałam po czym delikatnym kocim krokiem ruszyłam w stronę bali. Moje ciało przeszedł dreszcz i rozkoszowałam się ciepłem wody. Wytarłam się i położyłam na lekko twardym łóżku.

Zasnęłam.

Znów ten sam sen.

Krew, burza, ciemność.

Słowa powtarzane raz za razem.

'Ty jesteś wybraną, nie uciekniesz Córko Mroku'

Wiedźmin||WilczycaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz