Środek nocy, ognisty krąg i monotonne słowa, które wywoływały dreszcze wzdłuż kręgosłupa:
Ty jesteś wybraną.
Zginą przez Ciebie.
Wszyscy przez Ciebie zginą.
Jesteś Córką Mroku.
Ty zostałaś wybrana.Obudziłam się gwałtownie, czując ból rozsadzający moją klatkę piersiową. Kolejny koszmar. Wstałam, ledwo trzymając się na nogach i podeszłam do okna. Pełnia księżyca. Wiedziałam, że muszę stąd uciec by uratować Geralta. Uratować go przede mną. Wiedźmin leżał na posłaniu obok i spokojnie oddychał. Jego sylwetka była oświetlana przez delikatne światło księżyca, wpadające zza ciężkich, szarych zasłon. Moje serce biło jak oszalałe gdy wychodziłam z pokoju. Czułam jak moje ciało zaczyna się zmieniać. Chwiejnym krokiem zeszłam ze starych, dębowych schodów w gospodzie. Wybiegłam przez główne drzwi i przewracając się dotarłam do pobliskiego lasu. Upadłam na kolana ledwo łapiąc oddech. Moje płuca płonęły a krew w żyłach buzowała. Z każdą sekundą coraz bardziej traciłam panowanie nad ciałem. To znów się działo. Moje zmysły wyostrzyły się. W ciemnościach zaczęły pojawiać się kształty i kontury, które po chwili zmieniły się w wyraźny obraz. Najpierw słyszałam tylko gwar dochodzący z karczmy, ale potem mogłam rozróżnić każde słowo. Słyszałam dzielnych rycerzy opowiadających o swoich walkach i podbojach, choć ich powieści były zacne i szlachetne to powoli pod wpływem nalewki wiśniowej, której zapach wyczułam od razu, zaczęli mamrotać a ich słowa traciły sens. Moje dłonie stawały się coraz większe. Palce stały się długie i kościste zakończone ostrymi pazurami. Idealnymi do rozpruwania. Zęby stały się dłuższe i zakrzywione do środka. Idealne do miażdżenia kości. Moja skóra stała się sina i chropowata. Czułam jak moje ciało jest rozpychane przez wydłużające się kości. W końcu zaczęły przebijać mięśnie i rozciągać już szarą skórę. Ból promieniował po całym ciele. Ostatkiem sił spojrzałam w gładką taflę wody na jeziorze. Zobaczyłam potwora. Straciłam resztki świadomości.
Gdy się obudziłam, było już rano. Leżałam naga na trawie pokrytej poranną rosą. Byłam już normalna. Słońce, leniwie wstające zza horyzontu, oświetlało to co zrobiłam. Dwa zmasakrowane ciała, chłopak i dziewczyna. Tułów chłopaka leżał na mchu, który przybrał barwę brunatną, nasączony krwią, a jego głowa była nabita na pobliską gałąź. Dziewczyna, z rozprutym brzuchem i zmiażdżonymi kośćmi, siedziała oparta o rozłożystą wierzbę. W ich martwych oczach został strach.
Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w masakrę. To było moje dzieło. Wstałam i udałam się w stronę pobliskich bagien, szukając drogi powrotnej. Nagle stanęłam w miejscu i poczułam pierwszy raz od bardzo dawna ucisk w sercu. Mała dziewczynka, około 6 lat, leżała pod taflą jeziora, w mule. Jej buzia była rozszarpana, szyja nosiła głębokie ślady po ugryzieniach a kończyny były powyginane pod nienaturalnym kątem. Na jej małych usteczkach pozostał niemy krzyk. Cofnęłam się i oparłam pień pobliskiego drzewa. Poczułam jak łzy cisną mi się do oczu. Osunęłam się wzdłuż pnia i schowałam twarz w dłoniach. Wybuchłam niekontrolowanym płaczem.
JESTEM POTWOREM.
CZYTASZ
Wiedźmin||Wilczyca
FantasyNastoletnia Astrid jest niezwykłą dziewczyną. Od dwóch lat żyje w świecie opanowanym przez siły Chaosu. W świecie pełnym niebezpieczeństw i strachu. A ona sama jest ucieleśnieniem koszmarów. Pewnego dnia na swojej drodze spotyka Białego Wilka...