Kolejny dzień, wstałam cały czas pamiętając wspomnienia ostatniej nocy. Luke, Ashton, to wszystko mnie zmiażdżyło. Wiedziałam jak bardzo namieszałam i teraz musiałam to naprawić, ale to wcale nie było takie proste. Od samego rana nikt się do siebie nie odzywał, nawet nikt nie próbował zaczynać jakiejkolwiek konwersacji. Wszyscy pierwszy raz siedzieli zupełnie cicho, w tle leciała tylko muzyka z radia. Siedziałam na samym końcu sama starając się nie odzywać, bo przecież za każdym razem kiedy to robie dochodzi do kłótni.
-Jak wam się podobał koncert?- zapytała nagle Tess, odważnie z jej strony że próbuje nawiązać kontakt z czwórką kipiących testosteronem facetów.
-Byłoby całkiem fajnie, ale ktoś zniszczył mi cały dobry humor.- odezwał się Ashton.
-Tak mi przykro naprawdę nie chciałam.- odezwałam się z fałszywym uśmieszkiem.
Cóż, próbowałam siedzieć cicho, przysięgam, ale tak się nie da.
Liczą się dobre chęci prawda?-Nie wydaje mi się, że było ci przykro kiedy wykorzystywałaś Luke'a.- zakpił, a we mnie się aż zagotowało. Wszyscy siedzieli jak na szpilkach czekając na mój ruch.
-Jak nie wiesz co się działo to się nie odzywaj.- wysyczałam przez zęby.
-Czyżby? A nie pieprzyłaś się z nim?- spojrzał na mnie z ukosa. -Myślisz, że uwierzyłem w bajeczkę że jesteście razem?
-Przestańcie!-wrzasnął Luke.
-Nie mów mi co mam robić.- prychnęłam.
-Chociaż raz posłuchaj się mnie i się zamknij.- warknął.
Całą resztę drogi siedziałam cicho, wszyscy siedzieliśmy, nikt nie miał odwagi się odezwać. Tylko Tess pisała z Calum'em przez telefon, chociaż siedzieli obok siebie, dosłownie. Usiadłam spokojnie, założyłam słuchawki i próbowałam się w pewien sposób wyciszyć, nawet prawie zasnęłam, gdyby nie sms od Calum'a."Idziesz dzisiaj do mnie z Tess na noc?"
Spojrzałam na chłopaka, który siedział przede mną.
"Będzie ktoś jeszcze?"
"Nope, tylko ty, ja, Tess i super maraton filmowy xx"
"Brzmi gejowsko- już mi się podoba x ale to ty stawiasz jedzenie."
"Ja zapraszam, ja stawiam dziobaku."
"Dziobak?"
"Lubisz dziobaki, no nie?"
"Kto ich nie lubi? xx"
"Wszyscy je kochają x"
Uśmiechałam się do telefonu, ale po chwili zdałam sobie sprawę że przecież sytuacja jest napięta, a ja jestem skłócona. Gdy wjechaliśmy do Bed Stuy zaczęło się odwożenie, na pierwszy ogień poszłam ja razem z Ashton'em.
-Luke, poczekaj na Blue bo idzie do mnie.- zwrócił się Calum do blondyna, a ten trochę jakby nieobecny potrząsnął głową. Wysiadłam bezproblemowo zabierając swój bagaż, by za chwile wymieniać go na nowy, Ashton zrobił to samo co ja i wkurzony powędrował do swojego domu. Starałam się nim nie przejmować, więc po prostu skierowałam się do budynku. Nawet nie dziwiło mnie to, że moja babcia znowu siedzi przed telewizją, to chyba jej ulubione zajęcie.
-Jak było?- zawołała z dużego pokoju.
-Było super, teraz idę do Calum'a na noc! Robimy noc filmową z nim i Tess.- powiadomiłam babcię.
-Wchodzisz i wychodzisz, tylko meldujesz się że żyjesz, matko jak ty wyrosłaś.- teraz dopiero zauważyłam starszą kobietę, która stała oparta o futrynę drzwi. Bez zastanowienia, podeszłam do niej i z całej siły ją przytuliłam.
-Kocham cię babciu.- powiedziałam cicho, nie często to mówię, a ona jest chyba jedyną osobą której mówię to i jest to jak najbardziej prawdziwe. Taki rodzaj kocham cię, ale nie ten który rzuca się na prawo i lewo, to ten którego używa się w ważnych chwilach.
-Ja ciebie też Blue, bardziej niż kogokolwiek na tej planecie.- wyszeptała i przez krótką chwile naszła mnie pewna myśl, "czy to znaczy że kocha bardziej mnie, niż moją matkę?", jednak nie podjęłam tego tematu. Naprawdę nie miałam ochoty psuć atmosfery.
-Dobra, leć bo czekają.- zaśmiała się. Nie trzeba mi było powtarzać dwa razy, szybko wzięłam się do spakowania tego co potrzebne i popędziłam na dół do samochodu.
-Komu w drogę, temu jedzenie!- wykrzyknął Calum.
-Zapodajcie coś dobrego.- zwróciłam się do Michael'a i Luke'a.
Rzeczywiście, po chwili leciało radio, może z niekoniecznie dobrymi piosenkami, ale zawsze coś.-Zagrajmy w grę, "kto z nas".- zaproponował Michael. Jak byliśmy młodsi wymyśliliśmy tą grę z nudę i została z nami aż do teraz.
-Kto z nas, ma dzisiaj zły humor?- zapytał Calum.
-Luke!- wykrzyknęła Tess.
-Wcale nie!- krzyknął oburzony Luke.
-No jak to nie?- Cal wychylił się między siedzenie kierowcy i pasażera, po czym uszczypnął Luke'a w policzek.
-Nasz słodki obrażalski.- zaśmiał się, wracając na swoje miejsce, to po prostu było urocze. Calum ogólnie jest cały uroczy, niby taki bad boy, ale nie nadaje się do tej roli.
-Michael twój przystanek.- zwrócił uwagę "nasz obrażalski".
-Blue mogę cię prosić na słowo.- spytał Mike zanim wysiadł z auta.
-Pewnie.- wzruszyłam ramionami, po czym wysiadłam z samochodu. Chłopak wyciągnął swój plecak i stanął przed swoim domem. Spojrzał na niego, potem znowu na mnie, znowu był smutny.
-Nie pozwolili mi tam jechać.- wyznał, spuszczając swoją głowę. Spojrzałam na niego zmartwiona, było mi go tak cholernie żal, nie zasługiwał na to.
-Uciekłeś?- zapytałam.
-Skłamałem, że idę do Luke'a na noc.- powiedział cicho.
-Masz moje wsparcie Mike, wiesz że zawsze je masz, jesteś moim najlepszym przyjacielem. - przytuliłam go mocno. Michael to była osoba na której bardzo mi zależało, zawsze mnie wspierał i wiedział, że ode mnie otrzyma takie samo wsparcie.
-Trzymaj się Blue.- rzucił jeszcze na odchodne, zanim wszedł po cichu do domu. Wsiadłam z powrotem do samochodu, starając się nie myśleć o tym jak bardzo Mike ma teraz ciężko. Napewno zadzwoni jak będzie coś nie tak. Na koniec Luke nas odwiózł do Calum'a, nawet się z nim nie pożegnałam, tylko wysiadłam z vana i z moją uroczą dwójką przyjaciół powędrowałam do domu chłopaka. Nie był on duży, Cal mieszkał sam w małym mieszkanku, wyprowadził się od rodziców w celu usamodzielnienia się, ale i tak wciąż chodzi na domowe, niedzielne obiady.
-Dobra, zamawiamy jedzenie! Proponuje KFC.- powiedział chwytając swój telefon. Razem z Tess pokiwałyśmy głowami, po czym zabrałyśmy się do wybrania filmów, naszym świetnym wyborem okazał się być "Labirynt". Rozsiedliśmy się wygodnie na kanapie i po prostu obejrzeliśmy film, gdzieś w połowie dowieźli jedzenie. Po zakończeniu, Cal wybrał jakąś bajkę, byłam tak zmęczona że nawet nie jestem pewna czy oglądałam "Zaplątanych", czy "Ralpha Demolkę". Wszyscy zasnęli na kanapie, moje nogi spoczywały rozłożone na nogach Calum'a, natomiast głowa chłopaka na ramieniu Tess. Jestem pewna że spałabym tak do rana, gdyby nie niepokojący telefon o godzinie 3 w nocy. Odebrałam nawet nie patrząc kto dzwoni i wyszeptałam niemrawe halo.
-Blue to ja.- głos Michael'a był tak bardzo rozpaczliwy, że od razu postawił mnie na nogi.
-Mike, co jest?-zapytałam pełna obaw.
-Wywalili mnie Blue, wywalili z domu tym razem na zawsze.Przepraszam za troszkę dłuższą nieobecność, po prostu mam teraz nie długo egzaminy, plus przyszła do mnie bardzo ważna prywatna sprawa i musiałam ją załatwić, to według mnie jest najsłabszy tu rozdział xd czuję to w kościach xx
Miłych świąt!
All the best,
Happyprincessxx
CZYTASZ
Everything is Blue| a.i
FanfictionWszystko jest niebieskie. Jej włosy, jej tabletki , jej sny. Wszystko jest niebieskie. Z czasem on też będzie. Nie napiszę tu, że to typowe opowiadanie, bo nigdy nie wiem co autor ma na myśli pisząc to. To fanfiction jest zainspirowane piosenką Hals...