7

1.6K 238 87
                                    

W ostatni roboczy dzień tygodnia, w szkole Luke'a i Michaela dyrekcja zaproponowała uczniom dzień tematyczny i w ten sposób chłopcy zamiast nudnych zajęć lekcyjnych, siedzieli na dziecińcu szkoły razem ze swoimi przyjaciółmi.  

Luke cały dzień próbował zlokalizować nauczycielkę od angielskiego, która miała dać mu odpowiedź odnośnie poprawy ocen, ale po kilku próbach zrezygnował. Nigdzie jej nie było, a póki co miał dobry humor i nie chciał go psuć. Stwierdził, że najlepiej będzie, jeśli wieczorem napisze do niej e-maila i spyta, a teraz da sobie z tym spokój. 

Dzień był wyjątkowo przyjemny. Było ciepło, ale upał nie doskwierał, za co Michael był wdzięczny wszelkim bogom. Miał tak świetny humor, co nie uszło uwadze jego znajomych, ale Mike nie powiedział im konkretnego powodu, dla którego tak było. Bo co niby miał powiedzieć? "No wiecie, cały wczorajszy wieczór leżałem na moim łóżku z pieprzonym Luke'iem Hemmingsem i podobało mi się to na tyle, że teraz nie mogę przestać o tym myśleć"? Zdecydowanie nie mógł.

Powodów było kilka, Michael z natury wszystko analizował w swojej głowie, więc znalazł je dość szybko.

Po pierwsze; Mali. Prawdopodobnie Mike zdawał sobie sprawę, z jego głupiej postawy, po przecież powinien dzielić się ze swoją najlepszą przyjaciółką swoim szczęściem, ale nie miał siły na użeranie się z jej "jak, po co i dlaczego mnie tam nie było". Jej "miłość" do blondyna stała się uciążliwa, kiedy.. cóż, sprawy zaczęły się komplikować. 

Po drugie; nie wiedział, jakie zdanie o tym wszystkim miał sam Luke. Michael nadal był młodszy o dwa lata, był dzieciakiem przy Hemmingsie, który miał skończone dziewiętnaście lat, należał do szkolnej drużyny i krótko mówiąc.. miał opinie. Michael naprawdę wątpił w to, że chłopak chciałby, żeby Mike opowiadał o ich "momentach". 

Po trzecie; sam nie rozumiał nic. Nie rozumiał swoich myśli, ani zachowań względem Luke'a i ciągle pamiętał pytanie Lucy "Jesteś gejem?". Przerażało go to, dlatego wolał zostać z tym sam. Przynajmniej na razie. 

Mike siedział oparty o budynek szkoły i niezbyt był zainteresowany rozmową swoich przyjaciół, do póki nie poczuł irytującego szturchania w ramię. - A co z tobą? - uniósł brwi, a wszyscy wywrócili oczami, ostatnio często zdarzało mu się tak odpływać. - Idziesz z nami dziś na pizze?

Pokręcił głową. - Nie mogę, obiecałem mamie, że spędzę z nią czas i pomogę w zakupach. Także nie wiem nawet czy wrócę stamtąd żywy. 

Wszyscy równo wydali z siebie ciche "och". Karen była zakupoholiczką i każdy o tym wiedział. Każdy, kto spędził z nią chociaż 5 minut. Ani Michael, ani jego przyjaciele nie potrafili zrozumieć, jak w takiej drobnej kobiecie mieściło się tyle sił na bieganie od sklepu do sklepu.

- Szkoda, następnym razem. - Cliffordowi zrobiło się trochę przykro, od jakiegoś czasu nie był nigdzie z przyjaciółmi i obiecał sobie, że w następny weekend spędzi z wszystkimi czas.

Na całym dziedzińcu rozbrzmiewała muzyka, kiedy nastolatkowie pogrążyli się w dalszej rozmowie, która w ciągle nie interesowała Michaela. Rozejrzał się po całym placu, kilka razy zaśmiał się pod nosem, przez wygłupy osób z starszych klas, którzy też wydawali się być w świetnym humorze, aż jego wzrok zatrzymał się na Luke'u.

Leżał na różowym kocu, w cieniu drzewa, między swoimi przyjaciółmi. Mike rozpoznał kilka osób; Ashtona, Caluma, Briana i Leę, która siedziała z wysuniętymi do przodu nogami, a Hemmingsa głowa spoczywała na jej udach. Ta dwójka zdecydowanie była blisko i Michael nie mógł nie uśmiechnąć się, kiedy Luke zmarszczył nos, po tym, kiedy dziewczyna potargała jego włosy. Może przypadkiem, a może dziewczyna wyczuła wzrok Michaela, ale podniosła głowę i popatrzyła na niego. Zamiast zmarszczyć brwi, czego Clifford się spodziewał, w końcu obserwował ją jak jakiś idiota, ona uśmiechnęła się i pomachała w jego stronę. 

calmness ; muke afOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz