12

1K 164 49
                                    

jest tu kto jeszcze? 

    °•°    

Powiedzenie, że Michael był zdenerwowany byłoby niedopowiedzeniem. Luke poprosił go o spotkanie przed domem Hoodów, kiedy gra się skończy - i Mike czekał. Wybiegł z pokoju od razu, kiedy jego towarzysze stwierdzili, że ich rozrywka robi się już nudna i przydałaby się większa ilość alkoholu. 

Luke wyszedł chwile po nim. Szedł powoli, nadal myśląc nad tym, co zamierzał zrobić. Rozważał wszystkie za i przeciw. Jego umysł znajdował coraz to więcej negatywnych stron, zaś serce krzyczało "pieprzyć to".

A kiedy stanął na podwórku Caluma i zobaczył plecy Michaela, wiedział już, że jest za późno na odwrót. 

- Zrób to. - powiedział do siebie i podszedł do Clifforda, który nawet nie zauważył jego obecności, pochłonięty patrzeniem w gwiazdy. - Przeszkadzam?

Mike przeniósł swój wzrok z nieba na twarz blondyna i posłał mu niepewny uśmiech, zdenerwowanie bilo od niego na kilometr i Luke miał ochotę się śmiać, bo to on powinien być przerażony, nie Michael. - Nie, o czym chcesz porozmawiać?

- Może się przejdziemy, hm? - zaproponował Luke i nie dając młodszemu szansy na odpowiedź, ruszył wolnym krokiem do przodu. 

Przez kilka pierwszych minut żaden z nich nie odezwał się słowem. Obydwaj byli pogrążeni w własnych myślach, ale mimo to, cisza wokół ich nie była niezręczna. Byli razem, więc było dobrze.

Choć Michael nie wiedział, o co może chodzić Luke'owi, przeczuwał, że to coś ważnego. Blondyn był zamyślony, spokojny i Mike widział, że kilka razy chciał zacząć rozmowę, ale po zaledwie kilku sekundach się wycofywał, jakby niepewny tego, co ma powiedzieć.  

Doszli do parku, nie tak dużego jak ten obok domu Michaela, ale było w nim kilka miejsc do siedzenia i przede wszystkim spokój, więc Luke stwierdził, że to idealne miejsce. Usiadł na jednej z ławek, która mieściła się z boku, za drzewami, ale obok niej znajdowała się niewielka latarnia, więc Michael perfekcyjnie widział twarz Hemmingsa. Zajął miejsce obok niego i czekał. Nie chciał go pośpieszać, mimo swojej ciekawości. Widział, że prowadzi walkę ze sobą

Luke wziął głęboki oddech i zaczął:

- Uch, nie wiem, jak to powiedzieć - zaśmiał się niezręcznie i pokręcił głową. - Prawdopodobnie zaraz zaczniesz mi przerywać, albo w ogóle uciekniesz, bez wysłuchania mnie do końca i..

- Luke, przejdź do rzeczy.

- Nie wiem dlaczego, ale stałeś mi się naprawdę bliski.. - popatrzył na Michaela i oblizał wargi. - Nie, źle. Jesteś niesamowity i dlatego naprawdę od jakiegoś czasu nie mogę wyrzucić Cię z głowy. Wiem, że to wszystko nie powinno mieć miejsca.. a raczej tak myślałem. Lea wyjaśniła mi, że liczy się to, co czuję, a prawda jest taka, że czuję coś więcej, dużo więcej.

Twarz Michaela wyrażała szok i Luke widział, że chce coś powiedzieć, ale pozostawał cicho, więc Hemmings odebrał to za znak, by kontynuować dalej. 

- Na pewno wiesz, ba cała szkoła i miasto wie, o moich przygodach z dziewczynami, o tym, że nigdy nie byłem w dłuższej relacji. Prawdopodobnie nie powinienem teraz tego mówić, bo cię zniechęcę, ale już sam nie wiem, co mówię, wiec proszę zapomnij o tym. - przetarł twarz dłonią i popatrzył w oczy Michaela. - Po prostu myślę, że z tobą jest inaczej. Nie chce cię w żaden sposób wykorzystać, jedyne co, to chce posiadać możliwość spędzania z tobą czasu, bo naprawdę lubię to robić.  

- Ja.. wow. - Michael był przekonany, że żadne słowa nie oddałyby jego uczuć w tamtym momencie. 

- Poczekaj. - Luke się uśmiechnął, bo cóż, Mike nie uciekł, a to chyba dobry znak? - Chciałbym zabrać cię na randkę. Prawdziwą randkę. W prawdzie nigdy na takowej nie byłem, ale chcę sprawić, że będziesz się uśmiechał i rumienił jeszcze bardziej niż zazwyczaj, bo cholera, ja to kocham. 

Sekundy mijały, a cisza między nimi była coraz bardziej uciążliwa. Luke był przekonany, że się zbłaźnił. Zbłaźnił się przed młodszym chłopakiem. Michael zaś próbował znaleźć słowa, które były by tak dobre, jak te Luke'a, ale nie potrafił. Może to przez stres spowodowany powagą sytuacji, a może przez to, co usłyszał chwilę temu, ale pierwszy raz przejął inicjatywę i pochylił się w stronę blondyna, łącząc ich usta. Tylko to wydawało mu się teraz odpowiednie. 

Pocałunek nie był długi, wręcz przeciwnie. Dotkniecie warg Michaela było dla Luke'a jak dotyk motyla, ledwo wyczuwalne, ale sprawiło, że jego serce zabiło szybciej. 

- Chętnie pójdę z Tobą na tę głupią randkę, Luke. 

   ¤

 WRÓCIŁAM I MAM NADZIEJĘ, ŻE ZABALUJĘ TU DŁUŻEJ.  

cóż, rozdział króciutki, ale musicie mi to wybaczyć. to ważny moment tego opowiadania, który jest też filerem dla całej historii, więc nie chciałam go wciskać pomiędzy inne zdarzenia. osobiście myślę, że zasługuje na swój własny, choć krótki, rozdział. 

mam nadzieję, że jeszcze ktoś na to czekał, przepraszam za tak długą nieobecność.

btw kochajcie luke'a tu, to złoto. 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 06, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

calmness ; muke afOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz