Miraculous: Biedronka I Czarny Kot... CGDN

Gra cz.5 czyli 2 dni do końca gry

15:56

Czekam i czekam na Biedronkę. Jeszcze 4 minuty!
- Hej kocurze! - usłyszałem i uśmiechnąłem się.
- Witaj My Lady.
- Nie mów tak do mnie!
- Ale jak My Lady? - zaśmiałem się.
- Idziemy na te lody czy nie?
- No idziemy. Pamiętasz że ja stawiam! - przypomniałem. Ona coś mruknęła pod nosem i zaprowadziła mnie do budki z lodami amerykańskimi.
- Witam Pana, mógłbym prosić o dwa...
- Duże lody - dokończyła.
- Jeden mieszany a drugi...
- Też mieszany - znowu dokończyła, a sprzedawca podał nam lody.
- Razem wynosi 8 złotych- mruknął. Ja wyciągnąłem z portfela pieniądze i podałem sprzedawcy. Podziękowaliśmy i odeszliśmy na ławkę. Ja go gryzłem a ona go lizała.
- Kto zje szybciej lody ten wygrywa! - nagle powiedziała. Oczywiście ja wygrałem. Wystarczy że zrobiłem (chap!chap!) Dwa gryzy i został tylko papierek. Ona skończyła minutę później. Po ciągnąłem ją za rękę i odpaliłem swo Kicikij.
- Trzymaj się mocno!- wrzasnąłem. Ona jak na zawołanie przykleiła się do mnie. Uśmiechnąłem się i tak go wyciągnąłem że byliśmy pod samym niebem. Przytuliłem ją a ona spojrzała na mnia jak na idiotę. Dobra koniec dotykania nieba. Lecimy w dół! Na ziemi wylądowaliśmy robiąc salto z okręgiem.
- Wiesz że może pojutrze będziemy się znać?
- Tia... - mruknęła.
- Może podajmy sobię jeszcze jedną cechę?
- No dobra. Jestem Biedronką - parsknęła śmiechem.
- Nie o takie mi chodzi - zaśmiałem się. - Ja np. Mam strasznego tatę który się w ogóle mną nie interere.- mruknęłem.
- Współczuję Ci, bo ja mam najlepszych rodziców pod słońcem.
- Acha...Dobra ja muszę spadać. Koleżanka na mnie czeka. W Realu.
- Acha - zaśmiała się. - Rozumiem ża ma na imię W Realu?
- Nie, ma na imię inaczej...[ hue hue troollll!]- szepnąłem i udałem się do domu...[CDN]

Hej! Wiem że trochę krótkie ale piszę przez telefon. Na kompie mi lepiej idzie ale trudno. Kochani! Koniec rozdziału nie oznacza końca książki!  A tak w ogóle to jak wam mija dzień? A może dopiero wstaliscie? Pisać w kommmm =^•^=