Czas zostawić przeszłość Bonnie

127 11 5
                                    

Dziewczyna dążąca do celu. Do odzyskania wolności.

Wioska buntowników.

- Bonnie, Meredith! - woła mama, ale my biegniemy w przeciwnym kierunku. W stronę jeziora, gdzie ojciec rozkłada sieci.
- Znowu uciekacie przed obiadem?
- Mama nie umie gotować! - mówi Meredith, a ja przytakuje.
- Jak w godzinę coś się złowi, na obiad będzie ryba, a nie ziemniaki z jabłkiem.
Uśmiechamy się i pędzimy po sieci. Pomagamy ojcu w ich rozłożeniu i zarzucamy na wodę. Siadamy na brzegu, siostra robi wianki, a ja próbuję złowić rybę rękami.
- Dobrze Boniek, w lesie nie zginiesz.
Uśmiecham się i zerkam na niebo, już po czwartej musimy wracać.
Wchodzimy do wody i starannie zwijamy sieci, nagle Meredith znika pod taflą wody. Tata rzuca się na ratunek i wyciąga dziewczynkę na brzeg. Ma rozciętą rękę, krew się leje, a mi zbiera się na wymioty. Coś prawie odcięło jej dłoń. Nie wytrzymuje i uciekam do domu. W połowie drogi zrozumiałam swój błąd i zawróciłam. Idąc i kopiąc kamienie niezauważyłam żołnierzy zmierzających w stronę wioski. Zaczynam biec w stronę domu, musiałam wszystkich ostrzec. Nagle ktoś łapie mnie za szyję i odrzuca na bok. Przez chwilę widziałam niebieskie tęczówki starego człowieka,które będą prześladować mnie do końca życia.

Upadając trafiłam na kamień, który rozciął moją skórę na czole. Próbuję wstać, krew zakrywa moje prawe oko, nie mam siły jej zetrzeć. Idę w stronę jeziora.
Zniknęli, nie ma taty i Meredith. Na piasku widać krew, jej krople zmierzają ku wiosce. Biegnę, potykając się kilkakrotnie, moja suknia jest w dziurach i we krwi, ale to nie jest teraz najważniejsze. Wybiegam do lasu zauważam, że ślady się kończą przy wielkiej kałuży krwi. Opieram się o pień drzewa i zaczynam liczyć do dziesięciu.

Na kałuży robią się obręcze. Zaczyna padać? Spoglądam w górę i widzę ich. Moja siostra i ojciec przywiązani do gałęzi głowami w dół. Mają podcięte gardła, stąd tyle krwi. Zaczynam płakać i znów zaczynam uciekać.
- Mamo! - zaczynam krzyczeć - pomóż mi - wyszeptałam.
Wbiegam do wioski, domu stoją w płomieniach, ludzie którzy jeszcze żyją klęczą przed wrogiem i czekają na cios w serce. Mama, biegnie w moją stronę, łapie mnie za rękę i uciekamy, jesteśmy już daleko uśmiecham się i spoglądam na przerażoną twarz matki. Coś we mnie wbiega, przewracam się, otwieram oczy i spoglądam na rodzicielke, która nakazuje mi być cicho. Ktoś związuje moje nogi i tak ciągnie spowrotem do domu. Zamykam oczy.

Gdy je otwieram widzę jak przeszywają serce mojej matki srebrnym sztyletem i odciagają jej ciało na bok.
Umieram. Umieram za każdym razem gdy to wspominam. Powstaję znów tylko po to, by znów umrzeć.
Układają nasze ciała na wielkim stosie. Nie chcą nas spalić. Nie zasługujemy na to. Gdy żołnierze odjeżdżają uciekam w stronę lasu. Zbudowałam mały szałas, chodziłam na ryby. Wszystko było w porządku do czasu gdy pewien handlarz niewolników mnie znalazł.
S

kuto mnie łańcuchami, szłam koniem przez 3 dni bez jedzenia, czasem dawali mi wody.

Uciekłam, przez pierwsze dwa tygodnie mieszkałam na ulicy z grupą innych dzieci . Potem nas złapali, za karę dali nam po drewnianym mieczu i wrzucili na arenę. Byliśmy atrakcją na igrzyskach. Każdy z moich przyjaciół zginął. Ja zabiłam lwa. Przeżyłam. Jeden ze sponsorów się mną zainteresował i wykupił mnie po dwóch dniach. Zabrali mnie do Rzymu gdzie walczę i mieszkam do dziś.
Podsumowując. W wieku 10 lat straciłam całą rodzinę, wygrałam igrzyska i stałam się żywą legendą. Teraz mam 17 lat i mówią na mnie ,,grzywiasty wojownik", nie zbyt ciekawa nazwa wiem,ale mogło być gorzej.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆

28.03.16
Pierwszy rozdział jako 1/2 wstępu.
Będzie się rozkręcać. Więc zapraszam do czytania.
Buźki 💋

Królowa Niewolników Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz