Prolog

25 3 2
                                    

Idąc po drodze, mimo że przechodzę obok tysiąca osób, nie widzę nikogo. Świat jest pusty...
Bez wyrazu, koloru, czy melodii.
Jedyne co tu czuje, to smród.
Smród który mogłabym porównać do trucizny, powoli zabija.
Nienawidzę tego.
Nienawidzę ich.
Bo co tu kochać?  Kogo kochać?  Skoro wszyscy tak samo cuchną.
Co ludzie dają od siebie?  Co ja daje?
Nic.
Idealne słowo na wszytsko co widzę.
Wielkie, pieprzone NIC.

Inni pytają ''Czemu jesteś taka smutna?" "Dlaczego tak widzisz świat?". Da się inaczej? No powiedzcie, czy to wporzadku, że każda sekunda, minuta... Zaraz za nią gnają godziny, dni, miesiące,  lata!  A na końcu co?  A na samiuteńkim końuszku naszego jakże "CUDOWNEGO"  życia...  Lądujemy samotni, w szarej, brudnej i cuchnacej dziurze. To po cholerę się starać? Na co komu przyjaciele, a o miłości już nie wspomnę.

Zrozummy się dobrze... Żyję po to by umrzeć, tak samo jak wy. Ale ja nie jestem kolejnym optymistycznym idiotą, który próbuje żyć ciesząc się, z najmniejszego gówna. Widzę to, co jest przedemną...  Nie mam czasu, by rozglądać sie dookoła, bo życie jest za krótkie.

Przed Siebie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz