#4

318 23 10
                                    

Przepraszam was, że tak długo nie było #4, ale nie miałam weny, bo najczęściej mam ją podczas lekcji, a w związku z tym, że są ferie nie było lekcji i nie miałam weny.

Biedronka wystawiła rękę.
- Za.. – prawie powiedziała, po czym uświadomiła sobie, że na tej misji nie było Czarnego Kota. Spuściła ze smutkiem rękę, następnie rzuciła yoyo w stronę budynków i oddaliła się powoli. Adrien wyszedł zza budynku i podszedł do siedzącej na chodniku Lily.
- Naprawdę cię przepraszam – powiedział klęcząc obok niej.
- To nie twoja wina, to wina Biedronki. Jak ją zniszczę to nic nie stanie nam na drodze – powiedziała, po czym wstała, zrobiła szyderczy uśmieszek i odbiegła w stronę centrum. Adrien wzruszył ramionami i ruszył w stronę swojego domu.

Marinette wskoczyła na balkon swojego domu, po czym krzyknęła:
- Tiki, od kropkuj! – i powróciła do swojej normalnej postaci. Weszła do swojego pokoju, następnie rzuciła się na łóżko.
- Tiki, nie mam siły już nic robić – odwróciła się i spojrzała na swój pokój.
- Ale musisz jeszcze zrobić zadania domowe – przypomniała Kwami i podleciała do dziewczyny.
- Jestem zbyt zmęczona, musiałam sama walczyć i to jeszcze przeciwko Volpinie – odpowiedziała przyjaciółce i przekręciła się na drugi bok – powiem nauczycielce, że przez ten chaos na ulicach nie zdążyłam zrobić zadania domowego.
- Dobra wymówka – dopowiedziała Tiki, po czym uśmiechnęła się. – To przynajmniej zjedz kolację. – Marinette zeszła z łóżka, otworzyła właz w podłodze i powoli zeszła na dół. Po drodze jednak nie mogło obejść się bez potknięcia się. Schodząc straciła równowagę i spadła prosto na twarz. Podbiegła do niej mama.
- Marinette, nie ci nie jest?! – krzyknęła podnosząc dziewczynę z podłogi – No pięknie – popatrzyła się na jej twarz, z nosa ciekła jej krew, a na podłodze było kilka czerwonych plamek – idź szybko do łazienki, opukać nos, a ja to posprzątam. Marinette szybko chwyciła ręką za nos, by na chwilę zatrzymać krwawienie i nie pobrudzić podłogi. Wbiegła do łazienki z wielkim hukiem i wodą obmyła nos, po czym przyłożyła do niego chusteczkę higieniczną, a po chwili wyszła z łazienki.
- Mamo, zrobisz mi kolację? – spytała, patrząc jak pani Cheng wyciera podłogę.
- Dla mojej niezdarnej córeczki? – powiedziała i się uśmiechnęła, po czym przytuliła Marinette.
- Tak – przytaknęła dziewczyna uśmiechając się. Chwile później dziewczyna leżała już w swoim łóżku.

Nastał kolejny dzień.
- Marinette wstawaj! – krzyknęła Tikki.
- Eee... która godzina? – spytała obracając się na drugi bok.
- Już 08:40 – powiedziała Kwami, wiedząc jaką otrzyma reakcje od towarzyszki.
- Co, przecież mam na 08:45 – krzyknęła przerażona dziewczyna, następnie wstała z łóżka i pobiegła w stronę szafy. Wyjęła kilka rzeczy, a następnie pobiegła się przebrać. 10 minut później była już pod szkołą.
- I znowu się spóźnię, znowu. Nie dość, że byłam już wystarczająco spóźnialska nie będąc Biedronką to, gdy nią jestem to spóźniam się częściej niż wcześniej – powiedziała lekko przygnębiona Marinette
- Nie dołuj się, wszystko się ułoży – pocieszyła ją Tikki
- Schowaj się – powiedziała, po czym otworzyła torebkę, do której szybko wleciała Kwami. Marinette niepewnie otworzyła drzwi, po czym zobaczyła Adriena i od razu się potknęła o własną nogę przez nieuwagę.
- Marinette wstawaj! Dlaczego się spóźniłaś?! – krzyknęła na nią groźnie matematyczka.
- Bo ja... eee... przyszłam do szkoły..., ale zapomniałam plecaka i musiałam się po niego wrócić – powiedziała szybko dziewczyna i skierowała się w stronę Alyi.
- Znowu zaspałaś – spytała się cicho jej przyjaciółka, chociaż i tak znała odpowiedź.
- Tak... - odpowiedziała dziewczyna i usiadła w ławce. Lekcje minęły w miarę szybko. Od razu po dzwonku Marinette pobiegła do parku, chciała odpocząć. Może Władca Ciem da sobie spokój i będę miała dzień wolny – pomyślała...

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot - ciąg dalszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz