- Hej - powitał mnie zdyszany Tim. Miał strój, ale nadal rozpoznawałem jego głos. - Wracasz, Skarab?
- Nie wiem - powiedziałem z kwasem, kiedy mały, ucieszony kotek wskoczył mi na ręce - Coś nie tak z moim organizmem.. Też się cieszę, Bestia.
Wonder girl podbiegła do mnie w podskokach, a ja bałem się, że rzuci się mi na szyję. Na szczęście, tylko roztrzepała mi włosy. Co dziewczyny widzą w moich włosach?
Jako jedyne w twoim organizmie są zdrowe.
- Przymknij się - warknąłem na głos, ale moi towarzysze byli już przyzwyczajeni.
- Co z treningiem? - Zapytał z wyrzutem Damian. Był jeszcze dzieckiem, ale coś mi podpowiadało, że w gębie był dobry. - To nowy manekin?
- To Błękitny Skarabeusz - odpowiedział Bart. W jego głosie wyczułem poddenerwowanie.
Chłopak podał mi rękę. Miał maske, jak każdy w Bat rodzince. - Damian Wayne.
- Mów mi jak chcesz - uścisnąłem ją i wygiąłem usta w grymas. Chłopiec był silny.
- To co? Pizza? - Spytał Robin Środkowy - Składka?
- Dobry pomysł - potknęła dziewczyna - Składka. Za 20 minut w pizzeri?
- Wyrobiłbym się w 20 sekund - pochwalił się Bart zakładając okularki.
Wątpliwe.
Pysk.
- Spoko. Młody idzie z nami?
- Hm.. - Tim spojrzał na swojego "młodszego brata". Najwyraźniej zastanawiał się, czy chłopiec na to zasługuje. - Damian?
- Nie wiem - rzucił niedbale - Mogę dołączyć, jeśli wy postawicie.
- Jeszcze czego..
Uciszyłem Impulsa lekkim uderzeniem w bok.
- Okej. Za 20 minut w pizzeri. Tylko weźcie kasę.
***
- Brakuje nam.. Mi.. Nam Cię - westchnął Bart. Miał na sobie zwykły podkoszulek, spodenki, ale nie zdjął okularków. Jak zwykle o tym zapomniał.
- Chłopie.. Ty sam sobie nie radzisz - stwierdziłem ściągając mu sprzęt i machając przed twarzą - Znak rozpoznawczy? Trzeba ukryć, wiesz?
- Ou.. - Sięgnął ręką po okulary, a ja uniosłem je wyżej, by się z niego ponabijać. Wytknął mi język i uderzył w żebra. Lawa zalała mi je z powrotem. Jęknąłem i upusciłem je.
- JAMIE! Prze.. Praszam, Amigo..
- Nic.. Się nie stało. Już dobrze. - Zapewniłem go.
Ze zbolałymi minami weszliśmy do pizzeri i zajęliśmy duży stolik. Byliśmy pierwsi.
- A.. Jak u Ciebie w szkole?
- Nie mam komu oddawać śniadań, więc muszę je jeść. A oceny mam dobre - gładko zełgałem. Nie chciałem by się o mnie martwił. Nienawidziłem wzroku współczucia.
- Aha.. A jak ze Skarabeuszem?
Dogadujemy się bardzo dobrze.
- Masz pozdrowienia. Wiesz..
- Od kogo? - Chłopak w ciemnych okularach wskoczył na miejsce obok mnie. Robin.
- Stary, nie interesuj się! - Stęknął Impuls - Gdzie reszta?
- Tutaj. Liczyliście na męski wieczór?
Koło nas zjawiła się Wonder girl w olśniewajacej sukience. Nerwowo wbiliśmy wzrok w stół.
- Co? - Spytała - Coś.. Nie tak?
- Pójdę zamówić - Robin ubiegł nas w wymówce. Impuls nagle zauważył Damiana. Miał zielone oczy. Nie przykrywał ich.
Zajęli się rozmową na temat jakiegoś anime. To znaczy, Bart streszczał mu całe, a on nie słuchał. Zostałem sam. Bosko.
- Nic.. Po prostu.. Ładnie wyglądasz.. - Odpowiedziałem jakby od niechcenia. Mówienie do dziewczyn było stosujące.
Po prostu powiedz, że Ci się podoba.
Odwal się!
Przysiadła naprzeciwka mnie, rumieniąc się lekko. Zagrała widelcem o szklankę i spojrzała mi prosto w oczy.
Żołądek podszedł mi do gardła.
Żołądek nie może...
Do cholery bądź cicho! Niszczysz chwilę!
- Jamie.. - zwróciła się do mnie - Ufam Ci. Proszę.. Wróć do nas.
Nie mogłem odmówić jej pięknym oczom.
CZYTASZ
Blue Beetle - Jak żyć z robalem na plecach?
Fiksi RemajaJaime Reyes zrezygnował z posady bohatera by chronić przyjaciół przed samym sobą. Ja ma poradzić sobie chłopak który nie ufa własnemu ciału i umysłowi, który nie należy już zupełnie do niego?