Skylar szukała Wichury jeszcze kilka minut aż w końcu zobaczyła ją na małej polanie.Powiedziała Szczerbatkowi żeby wylądował.Kiedy była już na ziemi zaczęła szukać wzrokiem osoby którą uratowała.Znalazła ją położoną koło drzewa.Zaraz do niej podbiegła i ściągnęła worek z głowy.Zobaczyła bardzo zakrwawioną białą twarz chłopaka.
-Hej.Chcę ci pomóc i zamierzam ściągnąć ci knebel tylko proszę nie krzycz.Będziesz krzyczał?-zapytała Skylar a chłopak pokręcił głową.-No to super.-powiedziała i rozwiązała chustę z jego ust i wyciągnęła swój scyzoryk.Zaczęła przecinać liny z jego skrzydeł.
-A tak w ogóle dlaczego mi pomagasz?Przecież jesteś czarnoskrzydła.-powiedział chłopak.
-Pomagam wszystkim którym mogę pomóc czyli tym którzy są w obrębie lasu.-odpowiedziała.
-Nawet jeśli są białoskrzydli?
-Tak.Nawet jeśli są białoskrzydli.-powiedziała i skończyła przecinać więzy wiążące skrzydła a chłopak syknął z bólu.
-Moje skrzydło.Boli.-powiedział przez zęby.
-O matko.Masz je okropnie złamane.Na szczęście mam coś co ci pomoże.-powiedziała i wyciągnęła z kieszeni Kościozrastacz na skrzydło.Już miała go dać ale chłopak odsunął się i popatrzył na nią ze strachem.
-Hej co to jest?-zapytał zaniepokojony.
-Spokojnie.To tylko Kościozrastacz.Naprawi twoją kość i usztywni skrzydło.Nie masz się czego bać to nie boli.-powiedziała i dała Kościozrastacz na skrzydło a ten rozsunął się i wszczepił w skrzydło.Skylar owinęła je jeszcze bandażem który miała w kieszeni żeby mechanizm się nie uszkodził i zabrała się za rozcinanie więzów na rękach.
-Czy ty wynalazłaś Kościozrastacz?-zapytał.
-No tak to mój wynalazek.Jest naprawdę bardzo użyteczny.-powiedziała i skończyła rozcinać linę.Teraz chłopak miał wolne ręce a pierwsze co zrobił to złapał złamaną rękę.
-Po raz pierwszy widzę żeby ktoś tak kogoś załatwił.-powiedziała i znów wyciągnęła Kościozrastacz ale tym razem na rękę.
-No wiem.Ja to po prostu mam szczęście do takich rzeczy.-powiedział smutno chłopak i patrzył na Kościozrastacz jak wydłuża się i wszczepia w jego rękę.Skylar wyciągnęła chustę którą miała przy sobie,wsadziła do niej złamaną rękę chłopaka a końce zawiązała na szyi.Zabrała się za więzy na nogach.Po chwili chłopak był już wolny.
-A tak w ogóle jestem Noctis.-powiedział.
-Miło cię poznać.Ja jestem Skylar.-powiedziała i podała mu rękę.On złapał ją i wstał na równe nogi.Teraz Skylar zobaczyła ranę na żebrach.
-Dziękuję za pomoc naprawdę ale ja będę się zbierał-powiedział.
-Oszalałeś?!W nocy?Po ataku?Sam?Z raną pod żebrami?Nie ma mowy.Zaprowadzę cię do mojego domu.Tam opatrzę resztę ran i będę miała pewność że jesteś bezpieczny.-powiedziała Skylar.-Niestety nie uda mi się polecieć z tobą a chcę dotrzeć jak najszybciej do mojego domu.Załatwię nam transport.-powiedziała i zaryczała.Po chwili Szczerbatek wyszedł zza drzew.Noctis przestraszył się i stanął przed Skylar trzymając rękę pod żebrami.
-Skylar uważaj t-t-to smok!-krzyknął Noctis.
-Spokojnie bohaterze.Ten smok to Szczerbatek.Mój przyjaciel.-powiedziała i podeszła do smoka.
-T-t-t-twój przyjaciel?Jak ty oswoiłaś smoka?-zapytał.
-Po prostu uwielbiałam czytać książki o smokach jak byłam mała i dowiedziałam się z nich wielu rzeczy.No dobra wsiadaj.-powiedziała Skylar i wskazała na grzbiet Szczerbatka.
-Jesteś pewna że nic mi nie zrobi?
-No jasne.Jest naprawdę milusi.-powiedziała i podrapała go pod szyją.
-Skoro tak mówisz.-powiedział i ostrożnie usiadł na grzbiecie smoka.
-No dobra Szczerbek tylko ostrożnie.Nasz kolega jest nowy w takim lataniu.-powiedziała Skylar a smok warknął potwierdzając.-Dobra teraz mocno się złap.-powiedziała a Noctis chwycił ją w pasie jedną ręką.
-Szczerbek dawaj.-powiedziała Skylar a Szczerbatek wystartował.
-Aahgh... .Tak to jest naprawdę super.-powiedział z zamkniętymi oczami i przestraszony Noctis.
-To może chociaż otworzysz oczy?-zapytała.
-No dobra.-powiedział i otworzył oczy.-Łał.To naprawdę niesamowite.Dziwnie tak lecieć i nie używać skrzydeł.-powiedział Noctis.
-No wiem dziwne uczucie ale jakie to ekscytujące.-powiedziała.-Czy mogę zdradzić ci pewien sekret i nikomu nie powiesz?-zapytała.
-No jasne.Mów śmiało.
-No to mój dom znajduje się w górze i prowadzi do niego mnóstwo tajnych przejść takie jak tamto drzewo.-powiedziała i wskazała na jedno z drzew.Po chwili podlecieli do niego bliżej a Skylar uderzyła w jedną z gałęzi i po chwili w górze pojawił się otwór w do którego wlecieli.Skylar znowu uderzyła coś wystającego ze skały i otwór się zamknął.Po chwili byli na polanie z wodospadem i chatką przy nim.Szczerbatek podleciał do drzwi chatki i obniżył się żeby Skylar i Noctis mogli zejść z jego grzbietu.
_________________________________-No to witam w moim domu.Czuj się jak u siebie.Ja tylko skoczę po wodę na obmycie ran i zaraz jestem.-powiedziała i zniknęła mu z oczu.Wszedł do domu i zobaczył pokój z dwoma łóżkami,półkami nad nimi a koło nich stolik.Usiadł na jednym z łóżek i syknął z bólu.Rana pod żebrami naprawdę go bolała.W tym momencie weszła Skylar z wodą i od razu podeszła do niego.
-Poczekaj muszę zdjąć koszulę.-powiedziała i zaczęła ściągać zakrwawioną koszulę bardzo ostrożnie.Kiedy miała już dobry widok na ranę wzięła na szmatkę trochę wody i zaczęła ją przybliżać do rany.Wtedy Noctis syknął z bólu.
-Jeszcze cię nie dotknęłam.Nie przesadzaj.-powiedziała i zaczęła obmywać ranę zimną wodą.Noctis znów syknął.
-Wybacz ale muszę ją odkazić.Jeszcze tylko chwilka i będzie po sprawie.-powiedziała i dalej obmywała jego ranę.-No i koniec.Teraz trzeba tylko opatrzyć i gotowe.-powiedziała i zaczęła owijać bandaż wokół jego rany.-Uważaj na siebie i dużo odpoczywaj.Wtedy rany zagoją się szybko.
-Dzięki naprawdę.Mogę poprosić szmatkę żeby otrzeć sobie twarz z krwi?-zapytał.
-No jasne.Trzymaj.-powiedziała i podała mu wilgotną szmatkę.-To ja pójdę zrobić coś do jedzenia a ty na razie się połóż.-powiedziała i zniknęła za drzwiami.Noctis odłożył szmatkę i położył się ostrożnie na plecach.Rozejrzał się po pokoju i zobaczył zdjęcie.Był za daleko żeby zobaczyć co na nim było więc pojechał wzrokiem w stronę szkatułki leżącej na półce.Wyglądała na bardzo starą i zniszczoną.Był ciekaw co się w niej znajdowało.Wtedy do pokoju weszła Skylar.
-Trzymaj.Jajecznica i herbata.Smacznego.-powiedziała i usiadła przy stole zajadając ze smakiem jajecznicę.
-Dziękuję.-powiedział i podniósł się powoli żeby zacząć jeść.Dopiero teraz poczuł jaki był głodny i zaczął szybko zjadać jajecznicę.
-Musiałeś być bardzo głodny skoro zjadłeś to tak szybko.-powiedziała Skylar.
-Nawet nie wiesz jak.Nie jadłem nic chyba wieki.-powiedział a ona zachichotała.
-No dobra.Czas spać.Nie będzie ci przeszkadzać jak Szczerbatek zostanie tutaj prawda?-zapytała.
-No jasne że nie.To w końcu twój dom.-powiedział.
-No to dobranoc.-powiedziała Skylar,usiadła na łóżku i zgasiła świece jednym ruchiem skrzydeł.
-Dobranoc.-odpowiedział Noctis i przykrył się kocykiem.Dopiero teraz dostrzegł jakie ma szczęście.Kolejny rozdział.Hurra.Spodobało wam się?Mam nadzieję że tak.Jeśli się nie spodobał i uwarzacie że jest nudno uwierzcie że później będzie o wiele ciekawiej.No to do następnego.Baj.
CZYTASZ
Przygody Gryfenów
FantasyNa planecie Wingstonim mieszka rasa nazywana Gryfenami.Są podzieleni na białoskrzydłych i czarnoskrzydłych.Trwa pomiędzy nimi wojna przez którą ginie mnóstwo Gryfenów w tym rodzice naszej głównej bohaterki Skylar.Zaraz po ich pogrzebie uciekła że sw...