Rozdział 2 - Sprawiałam jej ból.

3 0 0
                                    

Pojechałam na obóz.
Czułam się, jak gdyby z wiecznej zimy wyciągnięto mnie i ulokowano na Karaibach. Leżałam na leżaku szczęścia, opalając się w słońcu uniesienia duszy i popijałam drinka szaleństwa. W końcu żyłam. Życiem jakiego łaknęłam.
Poznałam niezliczoną ilość osób. Nie przyszło mi to jednak z najmniejszą łatwością. Wieczne siedzenie w domu, przy książkach, zrobiło ze mnie skończonego antyspołeczniaka. Miałam problem odezwać się do człowieka, nie zadając pytania, na które oczekiwałabym jakiejś merytorycznej odpowiedzi. Zwykły przejazd busem na miejsce kolonii był dla mnie problemem. Jak spytać inną osobę, czy miejsce obok niej, jest wolne?
Największym strachem stała się możliwość, w której zapytanoby mnie o coś. Chcianoby mnie poznać.
Imię, nazwisko, pesel, dane szkoły?
Liczne konkursy nauczyły mnie już podawania ich z pamięci. Schody zaczynały się tam, gdzie zahaczano o zainteresowania, pasję, poglądy. Sama chciałabym wiedzieć jakie one są w moim przypadku.
Usiadłam przy oknie po prawej stronie busa. Zza moich pleców wydobywałt się nieokreślone dźwięki wyrażające radość ze spotkania. Śmiechy, hihy, rozmowy, żarty, krzyki. Wszystkie nakładały się na siebie, tworząc jedną nieskładną, niezrozumiałą całość. Zajrzałam do podręcznego bagażu znajdującego się w nogach. Przegrzebałam i powyciągałam znaczną część słodyczy, szukając pary zwiniętych słuchawek. Wydobyłam sprzęt. Podłączyłam je do telefonu i na Spotify wcisnęłam opcę ODTWARZAJ LOSOWO. Z głośniczków wydobył się spokojny ton akustycznej muzyki.
Wyjrzałam przez zabrudzoną, starą szybę i pokierowałam wzrok ku samochodowi mojej matki.
Nadal stała na parkingu. Nie wysiadła jednak z pojazdu, by pożegnać się ze mną. Była zdecydowanie przeciwna mojemu wyjazdowi, a gdyby przecież odprowadziła mnie pod autobus byłoby to równoznaczne z aprobatą i akceptacją! Wpatrywała się we mnie przeszywająco, jakby chciała mi powiedzieć, że ranię ją siedząc w autokarze. Wydawało mi się chorym, że sprawianie jej tego "bólu", przynosiło mi dziwnie pojęte szczęście i przyjemność. Szybko więc zdusiłam sobie w te uczucia i odwróciłam od niej oczy.

AmericanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz