Rozdział 1 - Sukces

16 2 0
                                        

Mówi się, że jedną z rzeczy, których nie uczy szkoła, jest planowanie i porządkowanie wolnego czasu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mówi się, że jedną z rzeczy, których nie uczy szkoła, jest planowanie i porządkowanie wolnego czasu. Niektórzy twierdzą też, że szkoła usilnie zabija ambicje, drzemiące w młodych ludziach.
Moje życie od najmłodszych lat wyglądało mniej więcej, jakby zebrać je w jedną kupę a potem starać się stworzyć z niego maleńkie kwadraciki, które możnaby upchać w grafik.
Szkoła. Zajęcia dodatkowe. Obiad. Trzygodzinny trening.
W parę - tych co po ambitniejszych dni - wciskano także do listy sześcianik "Szkoła po szkole."
Bo przecież 14-sto letnia dziewczyna nie marzy o niczym innym, jak tylko wkuciu dwóch rozdziałów z obszernego podręcznika do biologii, tuż przed czekającym ją wyciskiem.
Napięte tempo życia dawało mi chwilę oddechu dopiero wieczorem - przemyślenia tuż przed snem. Stosunkowo wolnymi dniami były tylko niedziele - lecz w te często wyjeżdżałam na przeróżne zawody.
W całym tym ogromie zajęć i obowiązków zawsze trapiło mnie jedno pytanie. "Gdzie do jasnej cholery uciekło moje zasrane życie?"
Jako dziecko miałam nierealny sen. Sen o wyjeździe do Ameryki. O zostaniu najzwyklejszą nastolatką, która najpiękniejsze momenty swojego życia spędzałaby wraz z przyjaciółmi - na odpałach, głupawkach, śmiechu. Która by piękne momenty miała. Która wychodząc ze szkoły, nie musiałaby się o nią martwić aż do kolejnego ranka. Surrelistycznie cudowny sen.
Obudziłam się jako 14-sto latka skazana na sukces. Sukces.
Sukces. Sukces. Sukces.
Zawsze chciałam się zakochać. Czuć stres, motyle kotłujące się w brzuchu - przy pierwszym pocałunku.
Chciałabym choć raz być nieprzygotowana. Pójść na kartkówkę, nie mając pojęcia z czego nawet ma ona być.
Chciałabym, kurwa, nie prowadzić zeszytu... z fizyki, geografii, może historii i WOSu. Ba, chciałabym się zerwać z jakiejś lekcji. Dreszczyk emocji, woo hoo.
Chciałabym móc śpiewać. Nie chodzić na żadne lekcje, kursy, próby. Śpiewać sama dla siebie. Może nawet innych.
Chciałabym być traktowana jak człowiek - mieć własne zdanie, podejmować decyzje i odpowiadać za nie. Nie maszyna.
Sukces. Sukces. Sukces.
W szesnaste lato mojej ziemskiej katorgii życie zatrzęsło mi się w posadach, zakotłowało.
To miał być mój ostatni wolny czas. Po wakacjach szłam do liceum. Czas laby i zabaw miał ustąpić niewolniczej nauce biologii, chemii i matematyki. Ambicje mojej mamy jak za rączkę ciągnęły mnie wprost na politechnikę, a może nawet medycynę.

AmericanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz