Nie chciałam, żeby widzieli jak reaguje, gdy słyszę jego imię, jak w środku przechodziły mnie ciarki, a serce biło jak oszalałe.
*
Salomé boryka się z ważną decyzją. Podczas bankietu rozpoczynającego mistrzostwa...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Od samego rana chodziłam w niebiańskim humorze, który zawdzięczałam wizji spotkania z Jordim. Siedząc za kółkiem przysłuchiwałam się rozmowie moich przyjaciółek- Shaki i Melissy. - Marc zostawił stertę brudnych ciuchów w łazience, a jak wróci, to będzie ich dwa razy tyle. - zajęczała Hiszpanka. - To jeszcze nic! Codziennie po moim domu przechodzi huragan Pique i wszędzie rozrzuca brudne skarpetki. Salomé, a Ciebie co denerwuje w Albie? - spytała Kolumbijka. - Jordi sprząta po sobie, świetnie gotuje. Kocha dzieci i zwierzęta. Facet idealny, a poza tym to człowiek z ogromnym sercem. - uśmiechnęłam się pod nosem. Po godzinnej podróży w końcu dotarłyśmy do celu. Ośrodek treningowy robił wrażenie. Zaparkowałam sportowe auto na krytym parkingu i w towarzystwie pozostałych WAG'S ruszyłam do środka. - Cześć młoda - Iker Casillas ucałował oba moje policzki. - Bo pomyśle, że dziewczynę chcesz mi odbić. - odwróciliśmy się za siebie. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki, szczery uśmiech. - Jordi! - rzuciłam się na szyje lewemu obrońcy FC Barcelony i reprezentacji Hiszpanii. - Tęskniłem - mruknął opierając swoje czoło o moje. - Nie tutaj gołąbeczki. - słysząc głupi komentarz Moraty krew zaczęła mi wrzeć. - Lepiej w Twoim łożku. - uśmiechnęłam się sztucznie. Po holu rozbrzmiały gwizdy i śmiechy. - Coś proponujesz? - młody Hiszpan poruszył w jednoznaczny sposób brwiami. Zaraz przy jego boku pojawił się Ramos, który zdzieli młodszego kolegę przez głowę. * - Będziesz na meczu? - Jordi głaskał mnie po włosach co jakiś czas całując zewnętrzną stronę mojej dłoni. - Oczywiście, że będę. - odpowiedziałam wtulając się w ramiona 26-letniego Hiszpana. Przymknęłam powieki delektując się zapachem i ciepłem ciała mojego chłopaka. - Salomé - Podniosłam się na łokciach spoglądając w brązowe tęczówki Jordiego. - Chciałbym w niedalekiej przyszłości założyć z Tobą rodzinę. - wyszeptał lekko speszony. Moje serce w tamtej chwili zabiło szybciej. Bez namysłu wpiłam się w zaróżowione wargi piłkarza Dumy Katalonii. * Po czułym pożegnaniu ruszyłam w stronę parkingu. Moje towarzyszki postanowiły wrócić z żoną Iniesty więc byłam skazana na swoje towarzystwo. - Szlag! - mruknęłam kiedy kluczyk od samochodu uderzył o ziemie. Rozejrzałam się w okół, ale nigdzie nie mogłam ich dostrzec. Wpadłam w panikę. - Tego szukasz? - Álvaro w bezczelny sposób zamachał mi zgubą przed oczyma. Wyciągnęłam rękę, żeby zabrać co moje, ale piłkarz Juventusu odczytał moje zamiary. - Oddaj to! - wysyczałam wściekła. - Coś za coś. - Hiszpan posłał mi cwaniacki uśmiech, który w tak krótkim czasie zdążyłam znienawidzić. Posłałam brunetowi pytające spojrzenie. - Po jutrzejszym meczu kawa. - wyjaśnił. - Skończysz z głupimi tekstami odnośnie mnie i Jordiego? - zapytałam z nadzieją w głosie. 23-latek rzucił mi kluczyki. Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy, naciągnęłam okulary na nos. - Jeszcze jedno. - Morata oparł ręce na otwartej szybie samochodu. - Nie obściskuj się z nim na moich oczach, bo robię się zazdrosny. - mruknął zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*** Jak wrażenia, spostrzeżenia? Álvaro to typowy alvaro! :D Przeczytałaś? Gwiazdka i komentarz, proszę :)