Rozdział trzeci

870 66 13
                                        

Od samego rana chodziłam w niebiańskim humorze, który zawdzięczałam wizji spotkania z Jordim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Od samego rana chodziłam w niebiańskim humorze, który zawdzięczałam wizji spotkania z Jordim. Siedząc za kółkiem przysłuchiwałam się rozmowie moich przyjaciółek- Shaki i Melissy.
- Marc zostawił stertę brudnych ciuchów w łazience, a jak wróci, to będzie ich dwa razy tyle. - zajęczała Hiszpanka.
- To jeszcze nic! Codziennie po moim domu przechodzi huragan Pique i wszędzie rozrzuca brudne skarpetki. Salomé, a Ciebie co denerwuje w Albie? - spytała Kolumbijka.
- Jordi sprząta po sobie, świetnie gotuje. Kocha dzieci i zwierzęta. Facet idealny, a poza tym to człowiek z ogromnym sercem. - uśmiechnęłam się pod nosem. Po godzinnej podróży w końcu dotarłyśmy do celu. Ośrodek treningowy robił wrażenie. Zaparkowałam sportowe auto na krytym parkingu i w towarzystwie pozostałych WAG'S ruszyłam do środka.
- Cześć młoda - Iker Casillas ucałował oba moje policzki.
- Bo pomyśle, że dziewczynę chcesz mi odbić. - odwróciliśmy się za siebie. Na mojej twarzy momentalnie pojawił się szeroki, szczery uśmiech.
- Jordi! - rzuciłam się na szyje lewemu obrońcy FC Barcelony i reprezentacji Hiszpanii.
- Tęskniłem - mruknął opierając swoje czoło o moje.
- Nie tutaj gołąbeczki. - słysząc głupi komentarz Moraty krew zaczęła mi wrzeć.
- Lepiej w Twoim łożku. - uśmiechnęłam się sztucznie. Po holu rozbrzmiały gwizdy i śmiechy.
- Coś proponujesz? - młody Hiszpan poruszył w jednoznaczny sposób brwiami. Zaraz przy jego boku pojawił się Ramos, który zdzieli młodszego kolegę przez głowę.
*
- Będziesz na meczu? - Jordi głaskał mnie po włosach co jakiś czas całując zewnętrzną stronę mojej dłoni.
- Oczywiście, że będę. - odpowiedziałam wtulając się w ramiona 26-letniego Hiszpana. Przymknęłam powieki delektując się zapachem i ciepłem ciała mojego chłopaka.
- Salomé - Podniosłam się na łokciach spoglądając w brązowe tęczówki Jordiego. - Chciałbym w niedalekiej przyszłości założyć z Tobą rodzinę. - wyszeptał lekko speszony. Moje serce w tamtej chwili zabiło szybciej. Bez namysłu wpiłam się w zaróżowione wargi piłkarza Dumy Katalonii.
*
Po czułym pożegnaniu ruszyłam w stronę parkingu. Moje towarzyszki postanowiły wrócić z żoną Iniesty więc byłam skazana na swoje towarzystwo.
- Szlag! - mruknęłam kiedy kluczyk od samochodu uderzył o ziemie. Rozejrzałam się w okół, ale nigdzie nie mogłam ich dostrzec. Wpadłam w panikę.
- Tego szukasz? - Álvaro w bezczelny sposób zamachał mi zgubą przed oczyma. Wyciągnęłam rękę, żeby zabrać co moje, ale piłkarz Juventusu odczytał moje zamiary.
- Oddaj to! - wysyczałam wściekła.
- Coś za coś. - Hiszpan posłał mi cwaniacki uśmiech, który w tak krótkim czasie zdążyłam znienawidzić. Posłałam brunetowi pytające spojrzenie.
- Po jutrzejszym meczu kawa. - wyjaśnił.
- Skończysz z głupimi tekstami odnośnie mnie i Jordiego? - zapytałam z nadzieją w głosie. 23-latek rzucił mi kluczyki. Usiadłam wygodnie na miejscu kierowcy, naciągnęłam okulary na nos.
- Jeszcze jedno. - Morata oparł ręce na otwartej szybie samochodu. - Nie obściskuj się z nim na moich oczach, bo robię się zazdrosny. - mruknął zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.

                                  ***Jak wrażenia, spostrzeżenia? Álvaro to typowy alvaro! :DPrzeczytałaś? Gwiazdka i komentarz, proszę :)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

***
Jak wrażenia, spostrzeżenia? Álvaro to typowy alvaro! :D
Przeczytałaś? Gwiazdka i komentarz, proszę :)

Come Away || Jordi AlbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz