Rozdział siódmy

749 44 8
                                        

- Było świetnie. Musimy częściej robić sobie takie wypady. - mówiła podekscytowana Melissa kiedy wyszliśmy z ostatniego rollercoastera w całym parku rozrywki. W towarzystwie dziewczyn ruszyłam w stronę jednej z urokliwych kawiarenek. Zajęłyśmy miejsce na świeżym powietrzu i złożyłyśmy zamówienie. Po chwili kelner przyniósł nam cztery latte.

- Jak tam z Jordim? - spytała Coral odrywając wzrok od telefonu.

- Jest dobrze. Spędzamy ze sobą dużo czasu, ale to nie to samo. - mruknęłam odstawiając filiżankę na bok. Moją uwagę zwróciła młoda dziewczyna, która trzymała na rękach malutką dziewczynkę.

- Halo! Salomé, jesteś tu? - dziewczyna Sergiego wymachiwała mi ręką przed twarzą.

- Przepraszam, zagapiłam się. - zatopiłam usta w gorącej kawie. Melissa położyła swoją dłoń na mojej i szeroko się uśmiechnęła.

- Też się takiego dzieciaczka doczekasz. - mrugnęła okiem, na co pokręciłam głową z rozbawieniem.

 - mrugnęła okiem, na co pokręciłam głową z rozbawieniem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Leżeliśmy z Albą nad basenem. Opalałam się kiedy Hiszpan zasłonił mi promienie słoneczne. Zsunęłam okulary na nos i spojrzałam na Hiszpana pytająco.

- Chodź ze mną do wody. - zajęczał niczym małe dziecko. Zaśmiałam się wsuwając okulary z powrotem na nos. Nagle poczułam ręce pod kolanami, a później przeszedł mnie chłód wody.

- Zgłupiałeś Jordi. - fuknęłam obracając się do niego plecami. Ciepłe dłonie wylądowały na mojej talii. Uśmiechnęłam się pod nosem.

- Nie złość się. - cmoknął mnie w odsłonięte ramię. - Mam dla Ciebie propozycję. - obrócił mnie twarzą do siebie.

- Mianowicie? - zmarszczyłam brew. Byłam ciekawa o co chodzi.

- Chce polecieć chociaż na Ibizę. Dostałem dwa dni wolnego i  chciałbym żebyś wybrała się tam ze mną. - uśmiechnął się szeroko posyłając mi wyczekujące spojrzenie. Mimo temperatury wody oblała mnie fala ciepła.

- Jak kiedyś. - przygryzłam wargę spoglądając w krystaliczną taflę.

- To co? Potowarzyszysz mi? - poruszył w jednoznaczny sposób brwiami za co oberwał kuksańca w bok. Pokiwałam ochoczo głową.

Po wspólnie spędzonym dniu obrońca Dumy Katalonii podrzucił mnie do domu. Zatrzymał samochód na podjeździe willi mojego brata.

- Dzięki za podwózkę. - mruknęłam pod nosem odpinając pas bezpieczeństwa. Już miałam wychodzić kiedy Hiszpana przytrzymał mój nadgarstek.

- A buzi? - poklepał palcem policzek. Nachyliłam się, a 26-letni piłkarz krótko musnął moje usta.   Ogromny rumieniec oblał moje policzki.

- Dupek. - fuknęłam z rozbawianiem. Pokiwałam mu na odchodne i żwawym krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych.

- Co to za obściskiwanie się pod moim domem?! - spytał z udawanym oburzeniem Dani. Westchnęłam teatralnie, po czym spojrzałam na Brazylijczyka mrużąc powieki.

- Czatujesz w oknie? - założyłam ręce pod biust spoglądając pytająco.

- Nieeee. - pokręcił chaotycznie głowa piszcząc niczym dziewczynka.  Parsknęłam pod nosem widząc jego nieudolną próbę kłamstwa.

                                                                                                         ***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

                                                                                                         ***

Po krótkiej przerwie z powodów prywatnych wracam. I jak? Przeczytałaś? Gwiazdka i komentarz :)

Come Away || Jordi AlbaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz