Wstałam jak co dzień i zaczęłam płakać. Życie jak marzenie,prawda? Mam 16 lat i już umieram.Nic nie ma sensu jak zostało mi tak mało dni. Nie miałam jeszcze chemioterapii. Dziś mam podjąć decyzję czy zakończę leczenie.
Lezę tu na razie tydzień i mam już kompletnie dość.
Dziś wraz z Claire miałam iść na spotkanie w naszym mieście, Londynie, z Leondre i Charliem. Postanowiłam, więc w końcu się ogarnąć.
Wstałam z niewygodnego łóżka i spojrzałam w małe lusterko, które stało na komodzie obok mojego łóżka. Moje złoto-brązowe włosy sięgały mi do pasa, a piwne oczy były podkrążone.
Rzadko kiedy się malowałam. Jedynie rzęsy, dlatego w tym szpitalu nie mam żadnych kosmetyków, więc nie mam jak zakryć worów.
No cóż, nie umrę od tego, że raz wyjdę z worami pod oczami.
Odeszłam od komody i wyjęłam z szafy krótką, białą bluzkę, czarne spodnie z wysokim stanem oraz bieliznę. Nigdy nie lubiłam nosić krótkich spodenek.
Wykonałam całą poranną rutynę, chwyciłam telefon i ubrałam buty. Jest lipiec, więc mogłam sobie pozwolić na nie branie kurtki.
~***~
-Rosie, zdecydowałaś już jak z tym leczeniem?-zapytała Claire, kiedy szłyśmy do jednego z centrum handlowych, w którym miało odbyć się spotkanie.
-Cały czas się zastanawiam-zaczęłam.-Ale chyba zaprzestanę. Ta chemia tylko mnie wymęczy-prychnęłam powstrzymując łzy.
Nie chciałam opuszczać tego świata. Chciałam żyć dla mojej rodziny, dla Claire, dla moich idoli.
Skierowałyśmy się w stronę sceny, która była wystawiona na środku galerii. Ludzi nie było dużo, więc bez problemowo udało nam się stanąć w pierwszym rzędzie.
-O której to się zaczyna?-zapytałam przyjaciółkę powoli będąc znudzona staniem i patrzeniem na pustą scenę.
-Właśnie-zaczęła spoglądając na telefon.-Teraz-dodała, a już po chwili zauważyłyśmy naszych idoli wchodzących na scenę.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że zebrało się dość sporo osób. Barierki były tylko z przodu, przy scenie, więc nie zdziwię się jak zostanę wypchnięta na tyły.
-Cześć, Bambinos!-krzyknęli chłopcy po czym usiedli na skraju sceny. Byli tak blisko mnie.-Macie jakieś pytania?-zapytali, a po chwili zobaczyłam las rąk.
Claire również podniosła rękę.
Jako, że Clar była blisko, Charlie podszedł do niej z mikrofonem.
-Co byście zrobili gdybyście dowiedzieli się, że Wasza fanka jest chora na białaczkę?-zapytała, a moje oczy się zeszkliły. Nienawidzę tego, że ona ciągle mi przypomina o tym, że jestem chora.
-Na pewno byśmy z nią porozmawiali i chcieli pomóc-odpowiedział Charlie, a ja szybko podniosłam rękę.
-Tylko, że nie którym osobą nie da się pomóc-mruknęłam, a Leo szybko chwycił moją rękę.
-Wiem, że nie chcesz poruszać tego tematu, ale trzymaj się, królewno-powiedział, a ja kiwnęłam głową. Leondre dalej trzymał moją rękę i patrzył się na mnie.-Jakieś inne pytania?-zapytał Charlie po czym zaczął rozmawiać z fankami na rożne tematy.
-Chodź-powiedział Leo, a ja spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.-Wyjdź z tłumu, przyjdź obok sceny, będę tam czekał-wytłumaczył, a ja zaczęłam przeciskać się przez dużą gromadę ludzi.
CZYTASZ
356 days||l.d
Fanfiction-Rosie, mam dwie wiadomości-rzekł lekarz wchodząc do mojego pokoju. -Jakie?-zapytałam. -Było tu dwóch chłopców, brunet średniego wzrostu oraz wyższy blondyn. Powiedzieli, że Cię kochają i żebyś się trzymała-odpowiedział, a ja doskonale wiedziałam o...