**
-masz wszystko? Zabrałaś śniadanie? -mój tato bardziej przeżywał ten pierwszy dzień w szkole niż ja.
-tak tato...mam wszystko. Spokojnie poradzę sobie-uśmiechnęłam się- jestem już duża-na te słowa brunet się zaśmiał
-tak wiem,dobrze, nie trzyma cię już. Lec bo się spóźnisz- ucałował mnie na pożegnanie i wysiadłam z czarnego range rovera. Sprawdziłam plan szkoły gdzie znajduje się pokój dyrektora i się do niego udałam. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym na kogoś nie wpadła.
-cholera! Uważaj!-średni brunet zbierał swoje notatki z podłogi. Od razu mu pomogłam
-przepraszam, nie zauważyłam cię, wiesz może jak dostane się do dyrektora? -podałam mu ostatnie kartki do ręki
-prosto i w prawo,jesteś tu nowa co?-spojrzał na mnie z rozbawieniem
-um. Ta. Muszę iść. Cześć. -szybkim krokiem ruszyłam do dyrektora. Po krótkiej rozmowie, którą przerwał nam dzwonek odprowadził mnie do sali gdzie miałam pierwsze zajęcia. Biologia.
-dzień dobry,proszę o uwagę- powiedział poważnie starszy,siwy mężczyzna-od dziś będzie chodziła do waszej klasy pani Isabelle Whoodson-złapał mnie za ramię po czym 'przestawił' na środek
-proszę usiąść na wolnym miejscu- młody (tak około trzydziestki) hindus wskazał wolne miejsce długopisem. Usiadłam obok chłopaka z biało-czarni włosami
-niezły kolorek- chłopak zachwycał się moimi pasemkami w stylu' ponie'
-dzięki twój też jest niezły-spojrzałem na jego czuprynę
-Michael jestem,czuje,że będziemy sobie nawzajem farbować włosy!-mówił cały podniecony
-nie wątpię-zaśmiałam się. Nagle do klasy wbiegła dwójka chłopaków. Jeden był wysokim blondynem z kolczykiem w wardze a drugi zaś niższy od swojego kolegi był brunetem ze skośnymi oczami. Pewnie Azjata.
-ekhem, to moje miejsce- ping pong wskazał ręką na moje krzesło
-zapomnij Hood, od dziś siedzi ze mną- nim zdążyłam się odezwać Michael mnie wyprzedził. Hood jedynie zmierzył mnie wzrokiem i usiadł za mną z jakimś chłopakiem, który najwyraźniej nie był zainteresowany lekcja. Blondyn, który również się spóźnił usiadł z jakąś dziewczyna,z która ewidentnie rozmawiał o mnie i Michaelu,ponieważ co chwilę zerkał rozbawiony w naszą stronę.
-może zjesz ze mną i moja paczka lunch?-dalmatyńczyk (czytaj Mike) zapytał mnie nie zwracając uwagi na mówiącego do niego Hooda.
-z chęcią-wymieniliśmy się krótkim uśmiechem po czym wróciłam do lekcji.**
Bandanamen: hej
Bandanamen: hej!
Bandanamen: jesteś tam?
Bandanamen: oh, kotku już ci wybaczyłem, możemy nadal pisać:*
Bandanamen: kocie no...:(
Bandanamen:Isabelle żyjesz? Daj znać bo nawet nie wiem czy wszystko ok
Bandanamen: do cholery odpisz! Martwię się
Bandanamen: tzn nie...ja..po prostu odpisze! Daj odznakę życia!
Pingwinhb: stop! Żyje i mam się dobrze! Ash zluzuj w szkole jestem ;p
Bandanamen: dzięki bogu! Jak tam pierwszy dzień?
Pingwinhb: dobrze, póki co jest dobrze
Odłożyłam telefon na stolik i otworzyłam sok
-więc...przypomnij mi skąd jesteś? -brunetka siedząca na kolanach Luke wlepiała we mnie swój wzrok
-Holmes Chapel,mała wieś w północno-zachodniej Anglii-mówiłam a wszyscy skupili wzrok na mnie. Nie lubię tego.
-więc może chcesz przyjść na casting do czirliderek? -zakrztusiłam się
-C-co?
-zaraz po tej lekcji jest. Nie daj się prosić- Arzaylea zrobiła minę szczeniaka,przynajmniej próbowała.
-sama nie wiem...
-oh, Bell dawaj.-zachęcał mnie Mike
-no okey, mogę spróbować.-wstałam od stołu i wyrzuciła resztki lunchu, po czym opuściłem stołówkę mijając się z blondynem, który usiadł na moim miejscu.**
-tak więc jako kapitan drużyny wybrałam już skład:Anna, Naomi,Isabelle,Katrina i Apple. Jutro na dwóch pierwszych lekcjach robimy próbę- nie wiem jakim cudem się dostałam bo jest chodzącą łamaga ale to nic. Zabrałam swoje rzeczy i ruszyłam do klasy. Teraz mam mieć lekcje muzyki, zostało jeszcze z jakieś pięć minut przerwy, a klasa była pusta, więc postanowiłam to wykorzystać. Szybko weszłam do sali po czym zaczęłam śpiewać dobrze mi znaną piosenkę.
"You were the shadow to my light
Did you feel us
Another start
You fade away
Afraid our aim is out of sight
Wanna see us
Alive "
Dźwięk dzwonka wyrwał mnie z cząstki mojego świata i usiadłam koło okna w ostatniej ławce. Uczniowie zaczęli schodzić się do klasy
-ładnie śpiewasz Bell- słowa Mike sprawiły, że się zarumieniłam.
- wcale nie. Młoda beczy jak koza-Hood wytknął język w moja stronę
-cicho tam ping pong-rzuciłam w jego stronę po czym zwróciłam się do Michaela
-bardzo było słychać?
-tak trochę- zaśmiał się
Przez resztę lekcji nudziłam się, więc wzięłam telefon i dyskretnie pisałam na kik' u
Pingwinh: umieram z nudów na tej lekcji, ale jeszcze h i do domu (tak myślę..)
Bandanamen: dasz radę x co teraz masz?
Pingwinhb: muzykę, babka nawija o tym co doskonale wiem i znam...
Bandanamen: zazdro. Ja mam teraz matmę "rip Ash (ten sexowny)
Pingwinhb: rip Ash. (Po prostu Ash)
Bandanamen: widzę, że faktycznie jesteś zmęczona..opowiem ci kawał
Bandanamen:is typing...
Pingwinhb: hej! Jak utrzymać idiotę w niepewności?
Bandanamen: jak?
Pingwinhb: później ci powiem:*
Bandanamen: nie! Teraz
Bandanamen: teraz mi powiedz
Bandanamen: halo Bella
Bandanamen: oh. Już rozumiem....
Pingwinhb: haha :) dzwoneeek, do później
Pingwinhb is Offline
Bandanamen: spotkajmy się nie wyslano
Bandanamen: do później BelloSpakowałam swoją torbę i ruszyłam do wyjścia. Była to już moja ostatnia lekcja, więc zaraz powinien przyjechać po mnie tato. Mijały kolejne minuty a mojego taty ani śladu.
-Hej Bell podrzucić cię? -farbowany chłopak złapał mnie za ramię. Odmówiłabym mu gdyby nie fakt, że dosłownie przed sekunda dostałam sms' a od taty,że nie da rady wyrwać się z pracy i nie przyjedzie po mnie.
-jeśli to nie jest kłopot
-jasne, że nie, chodź- kiwnął głową na czarne bmw. W aucie siedział chłopak, którego spotkałam na stołówce.
-Hej,Ashton jestem- odwrócił się w moja stronę i przybił żółwika. Całą drogę śmiałam się z chłopaków,ciągle opowiadali jakieś głupie żarty,które nie miały sensu.
-wow, niezła chata- Hood omal nie obślinił szyby.
-dzięki, może chcecie wejść? Jestem sama więc towarzystwo by mi się przydało- zaśmiałam się niepewnie. Chłopcy kiwnęli zgodnie i już po chwili zdejmowali buty w korytarzu. Na obiad zrobiliśmy wspólnie pizzę (odgrzaliśmy w piekarniku), objadaliśmy się nią przed tv
Pingwinhb: what's up Ash? :D
Bandanamen: nic ciekawego właśnie oglądam tv z przyjaciółmi. A tam mała?
Pingwinhb: mała to jest twoja pala Ashton-,-Nagle blondyn siedzący naprzeciw mnie parsknął śmiechem.
-co jest? Dalej piszesz z ta laska z neta? - Hemmings poruszał jednoznacznie brwiami
-może. -Irwin wystawił tylko język w stronę blondyna i wrócił do pisania na telefonieBandanamen: oj zdziwiłabyś się gdybyś ją tylko zobaczyła:*
Pingwinhb: nie zobaczę jej, ponieważ jest tak malutka,że potrzeba mikroskopu aby ją zobaczyć:*
Bandanamen: zadziorna,lubię cię Bella:*
Bandanamen: może przynajmniej wymieniamy się zdjęciami?
Pingwinhb: ok:)
Bandanamen: wysłano załącznik
CZYTASZ
What's Up
Fanfictiontaki mały rozdział,już sprawdzony i będę poprawione także myślę,że jest dobry :) dzięki za czytanie :) zostaw po sobie jakiś ślad!