Otworzyłam oczy i widziałam sylwetki dwóch chłopaków. Byli to oczywiście Leo i Charile.
-Która jest godzina..?-zapytałam ochrypiałym głosem.
-12.30. Pospałaś sobie Sister.
-Nie przesadzaj. U mnie w weekend to codzienność.-chytrym uśmieszkiem spojrzałam się na niego wchodząc do łazienki z ubraniami w których miałam się dziś zaprezentować. Jako, że było ciepło, co ja gadam. GORĄCO. Postanowiłam ubrać się w szaro-czarny zestaw składający się z bluzki na ramiączka, czarnych krótkich spodenek i moich ulubionych szarych roshe. Nałożyłam lekki makijaż i wyszłam z łazienki.
-Gotowe!-krzyknęłam. W tym momencie poczułam zapach moich ukochanych naleśników z nutellą i bananem. Uśmiechnięta zeszłam na dół, gdzie twarze chłopaków były całe umazane czekoladą. Wybuchłam nieopanowanym śmiechem.Pov Leondre
Gdy widzę ją w takich momentach odrazu robi mi się ciepło. Ona jest taka śliczna gdy się śmieje. Spojrzałem na Charilego który patrzył na nią z zaskoczoną miną. Jego oczy skierowały się na moją twarz. Po 2 sekundach również zaczeliśmy się śmiać. Opanowaliśmy się, wytarliśmy swoje buzie i kontynuowaliśmy jedzenie tego cuda, tylko tym razem wraz z Alice. Pięknie się dziś ubrała. Ogólnie ona zawsze ładnie wygląda.
Pov Alice
Ciągle czułam na sobie wzrok Leo. Może tym razem ja ubrudziłam się tą czekoladą? Spojrzałam w aparat na ip lecz nic tam nie widziałam. No nic. Po skończonym śniadaniu wyruszyliśmy w podróż. Najpierw wstąpiliśmy do starbucksa, gdzie zamówiłam ukochanego hibiskusa. Wszyscy robiliśmy zdjęcia na swoje story. Wyszliśmy z kawiarni. Charile zaproponował, że pójdziemy do pobliskiego parku. Tam zachowywaliśmy się jak jakieś chore psychicznie osoby. Brakowało mi takich osób, z którymi mogę się pośmiać, powygłupiać. Około 19 wróciliśmy z brunetem do mojego domu. Rodziców jeszcze nie było, więc salon był wolny. Usiedliśmy w trójkę na kanapie i zaczeliśmy szukać jakiegoś fajnego filmu. Chłopcy oczywiście wybrali horror, więc byłam przegłosowana. Początek może był taki straszny, lecz potem zaczeło się piekło. Wierciłam się, piszczałam, aż wtuliłam się w Leo. W pewnym momencie zawstydziłam się. Mogłam wybrać Charilego, byłoby to bardziej normalne. Odsunełam się od bruneta i poszłam do kuchni. Wyciągnełam z niej sok jabłkowy. Nalałam sobie do szklanki i zaczełam pić.
-A nam to nie nalejesz?-zapytał kochany braciszek.
-Sam sobie nalej.- powiedziałam cicho pod nosem mając nadzieje, że mnie nie usłyszy.
-Nie ładnie tak mówić do braciszka.
Wyjęłam z szafki 2 szklanki i nalałam im ten głupi sok. Postawiłam ich picie na stoliku naprzeciwko kanapy i weszłam na górę do swego królestwa.8))