rozdział I

437 51 4
                                    

- To co, jutro o tej samej porze? - spytałem wpatrując się w telefon.

- Jasne. Powiem reszcie. - Pj podszedł do mnie i uściskał mnie na pożegnanie - Trzymaj się!

- Ty też! - odpowiedziałem i pomachałem mu. 

Zostałem sam, więc to ja musiałem zamknąć teatr. Pogasiłem wszystkie światła za kulisami i stanąłem na scenie
To był mój żywioł. Od dawna uwielbiałem występować przed ludźmi, zabawiać ich. Rodzice woleli, żebym został lekarzem lub prawnikiem, czyli szykowali dla mnie najnudniejszą możliwą przyszłość. Nie nadawałem się na to. Kiedy usłyszeli, że zacząłem pracować w teatrze wkurzyli się. Powiedzieli, że nie mają zamiaru mnie utrzymywać, więc się wyprowadziłem. Może i teatr nie przynosi mi wielkich zysków, ale stać mnie na wynajmowanie niewielkiego mieszkania na obrzeżach Londynu. I robię to co kocham.
Uśmiechnąłem się do siebie i zszedłem ze sceny. Wyłączyłem światło na widowni i udałem się w stronę wyjścia. Na dworze było zaskakująco pięknie. Były wakacje, więc dużo młodych osób spędzało je na dworze, szczególnie w taką pogodę. Słońce grzało, a wokół słychać było radosne krzyki dzieci dobiegające z pobliskiego parku. Wstąpiłem do niego na chwilę i usiadłem na ławce. Uwielbiałem dzieci. Nie w jakiś przerażający sposób czy coś w tym stylu, po prostu dobrze się z nimi dogadywałem. Zawsze chciałem zostać rodzicem, jednak wiem, że nigdy nie będę miał własnych dzieci. Głównie dlatego, że wolę chłopaków. Poza Chrisem i Pj'em nikt o tym nie wie. Nawet moi rodzice, ale obecnie nie utrzymuję z nimi kontaktu. I tak by ich to nie obchodziło. Przyzwyczaiłem się już do samotności. Mimo tego, że spędzam dużo czasu w teatrze z chłopakami i resztą naszej załogi, czuję się sam. Nie chodzi o to, że nie lubię ich towarzystwa. Wręcz przeciwnie, ale nigdy nie miałem najlepszego przyjaciela ani chłopaka. Kogoś z kim mógłbym spędzać każdą wolną chwilę po prostu siedząc w jednym pokoju, nie myśląc o niczym innym. Chris i Pj przyjaźnią się od zawsze i wiem, że jestem dla nich pewnego rodzaju ciężarem. Nie mam im tego za złe, a nawet dobrze to rozumiem.
Popatrzyłem na zegarek. Dochodziła 20. Powoli zaczynało się robić ciemno. Niektórzy zbierali się do domów, a ja nadal siedziałem i rozglądałem się.
Lubiłem obserwować ludzi. Zawsze mnie zastanawiało co siedzi w ich głowach. 
Jako aktor miałem do czynienia z wieloma barwnymi postaciami i wtedy łatwo mi było wyobrazić sobie, co myślą w danych momentach, jednak w prawdziwym życiu jest o wiele ciężej.
Ludzie to zagadki, których rozwiązanie znają jedynie oni sami. 
Mój wzrok uchwyciła mała dziewczynka. Miała czarne włosy uplecione w dobieranego warkocza i niebieskie oczy. Ubrana była w błękitną sukienkę z białym paskiem. Wpatrywała się we mnie, po czym uśmiechnęła się promiennie i pomachała w moją stronę. Odwzajemniłem gest. Uradowana podbiegła do chłopaka mniej więcej w moim wieku i powiedziała mu coś na ucho. Prawdopodobnie był to jej brat. Tak jak ona miał czarne włosy. Na oko był podobnego wzrostu jak ja. Stał do mnie tyłem, więc nie mogłem dostrzec jego twarzy. Złapał małą za rękę i ruszyli przed siebie. Dziewczynka jeszcze raz odwróciła się do mnie uśmiechnięta zanim opuścili teren parku.
Również postanowiłem wracać do domu. Mieszkałem 10 minut drogi pieszo od parku. Po drodze wstąpiłem jeszcze na chwilę do sklepu. 
Jak tylko przekroczyłem próg mieszkania zadzwonił mój telefon. Chris.

- Przed chwilą wróciłem do domu, co chcesz? - spytałem odkładając zakupy na kuchenny blat.

- Myślałem, że bardziej ucieszy cię mój telefon. No wiesz, coś w stylu: O hej stary, kurde tęskniłem za tobą, cóż mogę dla ciebie zrobić mój kochany przyjacielu?

Wywróciłem oczami

- Nawet nie myśl, że to powtórzę.

- Spodziewałem się tego. Mniejsza, słuchaj jest sprawa. Nie dam rady być jutro na próbie.

- Wiesz, że Makbeta gramy już w ten piątek? Nie może cię nie być!

- Wiem, wiem, ale naprawdę nie mogę, coś mi wypadło. Poza tym umiem już swoją rolę perfekcyjnie, wiesz o tym.

Miał rację, zawsze szybko przyswajał tekst.

- Okay, ale na następnej próbie musisz być. Jestem odpowiedzialny za ten bałagan, więc za ciebie również.

- Dobrze, że nie określiłeś tego mianem burdelu, bo już bym się mógł obrazić. - Chris próbował udawać urażonego. Jak na aktora szło mu fatalnie.

- I tak wszyscy wiemy, że byłbyś najlepszą panienką.

- Cóż na to poradzę, nikt mi się nie oprze.

Zacząłem wyjmować produkty z reklamówki.

- Ale wracając, dziękuję za wyrozumiałość panie Howell, nie zawiodę pana.

- Mam nadzieję panie Kendall.

- Do zobaczenia!

- Hej. - rozłączyłem się i położyłem telefon na stole.

Rok temu pan Clark, który był naszym można powiedzieć mentorem odszedł na emeryturę i przekazał mi "dowództwo" nad teatrem. Był to dla mnie ogromny zaszczyt i podszedłem do sprawy poważnie. Niektórzy twierdzą, że nawet zbyt poważnie. Nie mogłem nic na to poradzić, to było całe moje życie.
Po rozłożeniu wszystkich zakupów usiadłem w salonie i wziąłem laptopa. Otworzyłem plik ze scenariuszem na nasze następne przedstawienie. Była to współczesna wersja "Antygony". Kilka razy przeglądałem treść w poszukiwaniu błędów. Jestem perfekcjonistą, więc wszystko musiało być idealnie.
Po kilkudziesięciu minutach uznałem, że wszystko jest w porządku, więc włączyłem telewizję.
Myślałem o tej dziewczynce z parku. Na pewno ma kochających rodziców. Może oprócz brata ma jeszcze młodsze rodzeństwo, z którym się teraz bawi. Zawsze zazdrościłem tego innym. Jestem jedynakiem, więc większość swojego dzieciństwa spędziłem bawiąc się samemu w naszym ogrodzie. Udawałem pirata, poszukiwacza skarbów czy też rycerza. Myślę, że właśnie to zapoczątkowało moje zamiłowanie do teatru.
Ale mimo tylu lat w tej branży nie umiałem zrobić najprostszego. Odnajdywałem się we wszystkich rolach poza jedną. Nie potrafiłem zagrać siebie.

***

Witam ponownie!
Wróciłam szybciej, niż sama się spodziewałam :D 
Mam nadzieje, że historia was zaciekawi. Pierwszy rozdział wyszedł dość krótki, ale obiecuję, że postaram się bardziej rozpisywać.
Cieszę się, że tu jesteście.
Pozdrawiam xx ♥

Sztuka o miłości [phan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz