- Ziemia do Dana! - z zamyślenia wyrwał mnie głos Pj'a. - Słuchasz w ogóle co się do ciebie mówi?
Jutro zaczynały się próby przed kolejnym spektaklem, więc on i Chris wyciągnęli mnie z domu do kawiarni.
- Tak, słucham.
- To ciekawe czemu od pięciu minut staram się dowiedzieć co chcesz zamówić.
Spojrzałem na menu, które trzymałem w rękach, jednak nic interesującego nie wpadło mi w oko.
- Nie możesz go za to winić, wiesz dobrze o kim myśli. - powiedział Chris wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Pj'em.
- Oh błagam was. - odkąd byłem w domu Phila minął zaledwie tydzień, ale można powiedzieć, że nasza znajomość oficjalnie przerodziła się w przyjaźń. Praktycznie każdą wolną chwilę chłopak spędzał ze mną. - Nie znudzi się wam nigdy?
- Prawdopodobnie nie, ale przyznaj, uroczo razem wyglądacie. - Pj odłożył menu na stół.
- Po pierwsze wcale nie, a po drugie nawet nie jestem nim zainteresowany w taki sposób.
Coraz częściej zdarzało mi się kłamać, szczególnie, jeśli chodziło o Phila. Z każdym momentem spędzonym w jego towarzystwie zdawałem sobie sprawę, że powoli zaczynam w nim dostrzegać kogoś więcej niż przyjaciela. Może i znam go od niedawna, ale sprawił, że poczułem się jak nigdy dotąd. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu radość sprawiało mi coś, w tym przypadku ktoś, poza teatrem.
- Dobrze wiesz co myślimy na ten temat. - ciągnął Chris. - Byłyby z nas idealne swatki.
- Najlepsze w mieście. - przytaknął mu Pj.
- Marnujecie swój potencjał na mnie, zajmujcie się tym zawodowo.
- O nie nie, zaczniemy właśnie od ciężkiego przypadku i udowodnimy, szczególnie tobie, że Phan is real.
- To najgorszy ship, jaki kiedykolwiek usłyszałem.
- Ej ej! - oburzył się Pj - Nie wolno krytykować czyjegoś otp. Jeśli ten ktoś cię zabije, to będzie twoja wina, a tym kimś tutaj jesteśmy akurat my.
- Już się boję. - naszą dyskusję przerwał kelner, który chyba po 15 minutach sobie o nas przypomniał.
- Można już przyjąć zamówienie? - spytał znudzonym głosem.
- Weźmiemy trzy kawy i trzy porcje ciasta truskawkowego. - odpowiedział Chris, który najwyraźniej zadecydował za nas wszystkich. Dobrze, bo nawet nie wiedziałem, co konkretnie znajduje się w menu.
Kelner zapisał wszystko na kartce i nawet na nas nie patrząc oddalił się. Nie był specjalnie zadowolony ze swojej pracy.
- Mogę być z tobą szczery Dan? - spytał nagle Pj. Patrzył na mnie dość poważnym wzrokiem, co lekko mnie zaskoczyło. - Jeszcze niedawno poza teatrem byłeś jak ten chłopak. - wskazał dyskretnie na tego, który przyjmował nasze zamówienie. - Przygnębiony, pozbawiony chęci do czegokolwiek. Za każdym razem gdy chociaż wspomnieliśmy o wyjściu gdzieś od razu miałeś w głowie tysiąc wymówek czemu nie możesz iść, choć wszyscy wiedzieli, że to kłamstwa. A teraz? Uśmiechasz się, chętniej wychodzisz z domu. Zmieniłeś się, na lepsze oczywiście. Nie sądziłem, że ktoś może ulec takiej zmianie w tak krótkim czasie, ale jednak. I dobrze wiesz kto spowodował tę zmianę. - uśmiechnął się lekko - Pomyśl o tym.
***
I myślałem. Całą noc. Zdawałem sobie z tego wcześniej sprawę, więc nie było to dla mnie nowością, jednak słowa Pj sprawiły, że nie mogłem zasnąć i ani trochę mi nie pomogły.
Nastał dzień prób i po raz pierwszy przez nieprzespaną noc nie miałem siły. Ledwo zwlokłem się z łóżka. Nadal zaspany ubrałem się i wyszedłem zapominając o śniadaniu. Może to i lepiej, bo i tak byłem lekko spóźniony. Kiedy dotarłem na miejsce wszyscy patrzyli na mnie ze zdziwieniem.- Pan Perfekcja się spóźnił? - zapytał ze śmiechem Dylan. - Świat nie widział.
- Miałem ciężką noc. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Od razu poczułem na sobie zmartwiony wzrok Chrisa i Pj'a. - Ale to nic takiego, serio - dodałem szybko - Po prostu nie mogłem zasnąć.
- Może nie mogłeś się doczekać spotkania z nami. - Chloe wyraźnie zaakcentowała ostatnie słowo dając do zrozumienia, że chodziło jej głównie o nią samą, ale nie miałem nawet siły jej na to odpowiadać.
- Taa.. - mruknąłem jedynie pod nosem kierując się w stronę garderoby. - Za 5 minut zaczynamy. - odwróciłem się na chwilę zanim zamknąłem za sobą drzwi. Gdy tylko to zrobiłem zadzwonił mój telefon. Nawet nie musiałem patrzeć kto dzwonił.
- Hej Phil! - odebrałem i aż zdziwiłem się jak mój głos zmienił się w ciągu kilku sekund ze zmęczonego do pełnego radości.
- Hej! Masz na dzisiaj jakieś plany?
- Jestem właśnie w teatrze.
- Fakt, zapomniałem. Muszę iść kupić bilet.
Zaśmiałem się cicho.
- Wiesz, że jeszcze nawet nie ma ich w sprzedaży?
- Kurde, ale jak tylko będą to kupię. Ale mniejsza, chcesz po próbie wyskoczyć ze mną i Evelyn na obiad?
- Jasne, z chęcią. Dam ci znak kiedy skończymy.
- Super, w takim razie czekamy!
- Do zobaczenia! - rozłączyłem się, ale zanim schowałem telefon do kieszeni patrzyłem jeszcze na niego przez moment uśmiechnięty. Odwróciłem się i zobaczyłem Pj'a.
- To dzwonił Phil prawda? - spytał i nawet nie czekając na odpowiedź dodał. - Cieszę się, że go spotkałeś Dan, nawet nie wiesz jak bardzo. - uśmiechnął się i wrócił do reszty.
Stałem chwilę w miejscu, po czym podszedłem do lustra i spojrzałem na swoje odbicie. Moje oczy nie wyrażały już zmęczenia, niechęci do czegokolwiek, lecz szczęście. Prawdziwe szczęście. Tego nie dało się opisać. Phil tyle zmienił w moim życiu w tak krótkim czasie. Nie zdawałem sobie na początku sprawy jak bardzo ten chłopak może odmienić mój los. Jeśli był w stanie tak naprawić mój świat w takim krótkim czasie, co będzie dalej? Czy nadal będzie chciał być jego częścią? Mimo wszystkiego nadal zadawałem sobie to pytanie.
- Idziesz? - w drzwiach pojawiła się nagle Chloe.
- Tak, tak. - odpowiedziałem i ruszyłem w jej stronę.
- Wiesz - zanim zdążyłem przekroczyć próg, dziewczyna złapała mnie za ramię - po próbie możemy gdzieś wyskoczyć w dwójkę. Do kina na przykład. - powiedziała uśmiechając się flirciarko.
Mało nie wywróciłem przy niej oczami. Mogłem jej oczywiście powiedzieć, że jestem homo, ale nie czułem się jeszcze na tyle swobodnie, żeby tak o tym mówić. Inaczej było z Chrisem, Pj czy Philem.
- Niestety jestem już umówiony, wybacz. - czułem się odrobinę lepiej, bo nie było to kłamstwo.
Popatrzyła na mnie przez chwilę zmieszana, jakby nie spodziewała się odmowy.
- Oh, no trudno, w takim razie przełożymy to na później.
"Na nigdy" dodałem w myślach.
- Idziemy? - spytałem zmieniając temat i nie czekając na odpowiedź minąłem ją i dołączyłem do reszty ekipy.
***
Chciałabym wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze i głosy. Może się wam wydawać, że to niewiele, ale dla mnie to dużo znaczy.
Cieszę się, że komuś się to podoba.Pozdrawiam xx ♥
CZYTASZ
Sztuka o miłości [phan]
Fiksi PenggemarDan jest aktorem w teatrze na obrzeżach Londynu. Mimo otaczających go ludzi jest typem samotnika. Pewnego dnia zauważa w parku intrygującego chłopaka, którego potem zaczyna widywać na swoich przedstawieniach. Nie wie jednak, jak bardzo odmieni on j...