rozdział III

260 44 45
                                    

Przez następne kilka dni wciąż chodziłem do parku. Wiedziałem, że po części robiłem to ze względu na Phila, ale nie chciałem tego przyznać.
Jednak ani razu go nie spotkałem. W końcu nastał dzień kolejnego przedstawienia. Miałem cichą nadzieję, że przyjdzie, ale wiedziałem, że pewnie tak się nie stanie. Rzadko kto chodzi na dwa spektakle z rzędu.

- Coś ty nagle taki spięty? Graliśmy już milion razy. - spytał Pj obserwując mnie jak chodzę po garderobie.

- Nie jestem spięty.

- Jasne, a ja jestem kuzynem wnuka ciotecznej siostry ojca królowej Anglii.

- Nawet nie chce mi się nad tym zastanawiać.

- Czy to ma jakiś związek z tamtym chłopakiem? - spytał

- O czym mówicie? - do rozmowy dołączył Chris

- On nie ma z tym nic wspólnego. Z resztą nawet nie wiem o co ci chodzi.

Chris przenosił wzrok ze mnie na Pj'a.

- Aa, chodzi o tego chłopaka z ostatniego spektaklu?

Westchnąłem.

- Ile razy mam powtarzać, że Phil to nikt ważny.

Sekundę później dotarło do mnie, że powiedziałem jego imię. Cholera.
Chłopcy od razu to wychwycili.

- Phil powiadasz? Skoro jest taki nieważny, to skąd znasz jego imię? - Pj patrzył na mnie z uśmiechem.

- Wpadłem na niego w parku i tyle.

Chris i Pj wymienili spojrzenia.

- Możecie przestać? Gadałem z nim tylko raz.

- Pasują do siebie, co nie? - Pj spytał Chrisa kompletnie mnie ignorując.

- Jasne, już ich shipuje.

Pj zastanawiał się przez chwilę.

- Phan.

- Co? - spytałem równocześnie z Chrisem.

- No Dan + Phil. Phan.

Chris zaczął klaskać.

- Genialne.

- Jesteście niemożliwi. - pokręciłem głową i poszedłem sprawdzić jak sytuacja na widowni.

Ludzie dopiero zaczęli przychodzić, więc większość miejsc była jeszcze wolna. Spektakl zaczynał się za 10 minut, więc było jeszcze trochę czasu.

- I jak, przyszedł? - nagle koło mnie stanął Pj.

Podskoczyłem lekko.

- Po pierwsze nie strasz mnie, a po drugie, ile razy mam powtarzać, że nie zależy mi na tym.

- Patrz, przyszedł! - chłopak wskazał ręką w stronę widowni, a ja szybko podążyłem wzrokiem w tamtym kierunku.

Usłyszałem za sobą śmiech.

- Nie, wcale ci nie zależy. - Chris popatrzył na mnie rozbawiony.

- Możecie się zająć czymś pożytecznym? Byłbym wdzięczny.

- Okay, okay - Pj uniósł ręce w geście poddania. - Już idziemy.

Kiedy zniknęli z pola widzenia znów spojrzałem na salę. Nie mam pojęcia kiedy zdążył wejść, ale od razu go zauważyłem. Siedział praktycznie w tym samym miejscu co ostatnio.
Przyszedł. Phil przyszedł na przedstawienie.
Uśmiechnąłem się do siebie i szybko zasłoniłem kotarę. Chłopak mnie nie zauważył, bo akurat patrzył w coś na telefonie. I dobrze, nie chciałem wyjść na dziwaka. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę garderoby. Czas zacząć show.

Sztuka o miłości [phan]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz