IV

35 4 0
                                    

Promienie światła słonecznego przedostające się przez szybę padały na jej twarz. Dobry dzień zawsze powinien zacząć się od przyjemnej pobudki a ta właśnie taka była. Cisza panująca w pokoju nadawała odczucie spokoju i harmonii. Dziewczyna otworzyła powoli oczy. Kilka sekund zajęło jej przyswojenie gdzie jest i jakim cudem się to stało. Zsunęła z siebie kołdrę i postawiła stopy na zimnej podłodze. Prawa strona łóżka była pusta i chłodna co oznacza, że jej towarzysz już od dawna nie leżał obok. Dziewczyna wyszła z pokoju po cichu i w tym samym czasie drzwi od łazienki otworzyły się.
- O, już wstałaś- powiedział spokojnie chłopak poprawiając natarczywie swoją czuprynę.
- Która jest godzina?
- Dwunasta. Wiem, że mieliśmy jechać tym autobusem o piątej rano ale szkoda mi było cię budzić zwłaszcza, że sam wstałem około godziny temu. Rodzice pewnie się o ciebie martwią, przepraszam.
Chloe wzruszyła ramionami.
Obchodziło ją to, jednak nie chciała dać po sobie tego poznać. Wiedziała, że jak wróci do domu to po raz kolejny wykręcą jej wielką awanturę. To nieuniknione.
-Im szybciej się zbierzemy tym lepiej.
Stwierdziła.
-Oczywiście- przytaknął.

Dwadzieścia minut później byli już w drodze na przystanek, a po następnej godzinie wysiadali w swojej okolicy z autobusu. Podróż nie była szczególnie wesoła i niekoniecznie toczyła się na rozmowie. Dziewczyna od samego rana była dziwnie przygnębiona co chłopak doskonale zauważył lecz nie chciał wypytywać ani wyjść na nachalnego czy tym bardziej wścibskiego. Odprowadził ją pod sam dom chcąc upewnić się tylko, że nic jej nie będzie.
Przystanęli na chwilę na ganku i zapadła niezręczna cisza. Chłopak nie unikał spojrzenia dziewczyny, wręcz przeciwnie. Poszukiwał go bez wzajemności. Jej oczy zatrzymywały się na wszystkim oprócz osoby stojącej obok, o dziwo to ona była tą, która przerwała milczenie.
- Chcę ci podziękować za wczoraj. Bardzo mi się podobało i świetnie się bawiłam-Pocałowała niespodziewanie czarnowłosego w policzek.
-Pamiętaj, że mamy jeszcze trochę czasu do spędzenia razem. Nie odzwyczajaj się, to dopiero drugi dzień. Dzisiaj zabieram Cię na imprezę.
Chloe zmarszczyła brwi robiąc zdziwioną minę. Pamiętała o zakładzie ale nie wiedziała, że Joseph aż tak się w to wszystko zaangażuje. Dopiero wróciła do domu a on już chcę ją gdzieś znowu zabierać. Co prawda podobał jej się pomysł prawdziwej imprezy, w jej głowie pojawiły się obrazy czerwonych kubeczków z alkoholem, kolorowych szotów, głośnej muzyki i przede wszystkim tłumu ludzi, ale z drugiej strony byli jej rodzice, którzy patrzyli na nią krzywym wzrokiem jak na jakiegoś odmieńca albo kosmitę.
Oczywiście pomijając karę, którą na pewno dostanie za taki wybryk nie wspominając o dzisiejszym.
Nie chciała odmawiać chłopakowi, ale wiedziała iż tak należy postąpić.
-Wybacz mi, ale nie mogę nigdzie z tobą dzisiaj iść.
-Nie ma żadnego "ale", jeśli masz jakieś plany, odwołaj. Będę o dwudziestej- pocałował ją w czoło i powoli zaczął schodzić z ganku- A i może powiedz lepiej rodzicom, że idziesz nocować do koleżanki czy coś w tym stylu, bo tekst 'mamo, tato idę w balet na całą noc z kolesiem, którego wcale nie znam' może nie za bardzo przypaść im do gustu.
Nim się obejrzała, chłopaka nie było w pobliżu.

Weszła do domu i rzuciła klucze na stół. Z ponurą miną zdjęła buty i na spokojnie przemknęła przez korytarz do swojego pokoju.
-Nareszcie zaszczyciłaś nas swoją obecnością- usłyszała stanowczy głos matki przepełniony nienawiścią do własnego dziecka- nie masz nic do powiedzenia?
Wiedziała, że tak będzie, ale czuła się bezsilna i nie miała zamiaru wszczynać kłótni. Wolała przemilczeć, odpuścić.
Dlatego właśnie nie spojrzała nawet kątem oka na matkę tylko bez słowa weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi.
Minęło kilka godzin a ona zmieniała tylko pozycje wciąż leżąc na łóżku i słuchając muzyki. Czas płynął jej wolno, dźwięki ze słuchawek dawały spokój i ukojenie, którego dziwnie potrzebowała. Nic nie zjadła, niczego się nie napiła.

Była zmieszana.

W głowie co chwilę przypominał jej się ich wczorajszy pocałunek. Mogłaby to powtarzać w kółko. Wiedziała, że zdradziła swojego chłopaka, ale z drugiej strony czy on nie robił o wiele gorszych rzeczy? Nigdy by nie pomyślała o zdradzie jeśli druga połówka byłaby wobec niej równie szczera i wierna jak ona.

Jednak usta Josepha były zupełnie inne niż Paula. Bardziej czułe i stęsknione.


Mimowolnie spojrzała na zegar wiszący na przeciwko. Wskazówki pokazywały dziewiętnastą trzydzieści. Miała pół godziny żeby się wykąpać, przygotować psychicznie oraz powiadomić rodziców o swoich zamiarach. Chociaż nie. To ostatnie nie wchodzi w grę. Jest tylko jedno wyjście. Wyjście oknem.

Szybko wzięła prysznic, ubrała się w czarne spodnie z wysokim stanem i błyszczący sweterek. Włosy zostawiła rozpuszczone, a jej makijaż składał się tylko z nałożenia tuszu do rzęs i malinowej szminki. Wbrew pozorom wyglądała ładnie. Nim się obejrzała było parę minut po dwudziestej. Nie brała ze sobą żadnych innych rzeczy-nawet telefonu. Dziewczyna nie widziała w tym najmniejszego sensu.

I po raz kolejny w swoim życiu wyszła oknem. Chłopak czekał na nią -jak się okazało- tuż za rogiem.
Kolejną część wieczoru czas zacząć.

--------------------------------------------------------------------
Przepraszam za tak długą przerwę , ale brak weny i te sprawy :\



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 26, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

You won't break me //A.BiersackOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz