Odebrałam i usłyszałam niski, męski głos...
-Halo?
-Dzień dobry... to twój koszmar.
Chcę ci tylko uświadomić, że jesteś ścigana i że cię dopadniemy gdziekolwiek będziesz. Nie dzwoń na policję. To źle skończy się dla twojego chłopaka.-To jakieś żarty?! Halo... Halo?!- za późno... zakończył połączenie.
Wyszłam z łazienki jakbynic się nie stało. Przynajmniej chciałam żeby tak to wyglądało.- Ej, mała co jest??- Losh zapytał przytulając mnie mocno. Chyba mi nie wyszło to udawanie...
-Nic takiego.
Mów lepiej.- zagroził.
-Ugh ktoś mnie ściga.
- Ale skąd ta pewność?- zapytał z niepokojem.
- Bo ten ktoś do mnie zadzwonił i wszystko powiedział.
-Ze mną nic ci nie grozi. Będzie dobrze.-zaczął minie głaskać po głowie uspokajając mnie tym.
Wziął mnie na ręce i położył na łóżku.
-Zrobię ci herbatę.- powiedział i wyszedł z pokoju.
W tym czasie ja rozmyślałam nad tym kto mnie może ścigać. Nikomu nic przecież nie zrobiłam. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Ucieszyłam się, bo widok Loshera w samych dresach niosącego mi herbatę był niezły. Niezły? Był świetny! Mogłam dzięki temu zobaczyć jego wspaniałe mięśnie. Był poprostu idealny.
-Przepraszam, że jestem bez bluzki ale kiedy nalewałem wody do czajnika to woda poszła częściowo na mnie. Zaraz się ubiorę jeśli chcesz.
Powtarzałam sobie w myślach ubierz się, ten widok do niczego dobrego nie doprowadzi. Sory moja chora podświadomość. Dziś mam chorobę słuchową zwaną "gówno mnie to obchodzi"
-Nie ubieraj się.- uśmiechnęłam się, a on podszedł bardzo blisko, odłożył herbatę na komodę i pocałował mnie namiętnie i mocno. Ręce trzymał na moich biodrach. Ja trzymałam swoje na jego karku.
-Jeśli nie chcesz żebym się ubrał, nie zrobię tego.- szepnął mi w usta. Uśmiechnęłam się pod nosem.- Ale teraz jesteśmy u mnie, więc trzeba uważać na mojego ojca.- zrobił uśmieszek, który był tylko dla mnie.
-Masz rację.- odsunęłam się od niego.- Połóż się obok mnie, proszę.- popatrzyłam na niego wręcz błagalnym wzrokiem.
-Zrobię to z przyjemnością.- ukłonił się teatralnie, a ja zaczęłam się śmiać. Położył się obok mnie, a ja się do niego przytuliłam.
🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻🐻
Wieczór nadszedł bardzo szybko.
Gdy kładłam się do łóżka ktoś rzucił kamieniem w szybę. Krzyknęłam. Dostałam kamieniem w nogę. Spanikowałam. Losher wybiegł pospiesznie z łazienki w samych bokserkach. Nawet nie zwracałam na to uwagi. Przykląkł obok mnie.- Co się stało?! Kto ci to zrobił?!
- Nie wiem. Ktoś rzucił kamieniem przez okno.- powiedziałam zwijając się z bólu.
-Dzwonię po karetkę.
🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏🍏
Karetka przyjechała do domu i opatrzyła mi nogę. Nie mogę nią ruszać, ale i tak idę do szkoły. Losh mi pomoże.
-No to teraz będziesz nade mną skakał.- zaśmiałam się.
-Będzie to dla mnie przyjemność.- uśmiechnął się.
-Jutro idę do szkoły.- zmieniłam troszkę temat.
-Jess- westchnął.
-Przecież mi pomożesz tak?- myślałam że nie będzie mógł bo spotka się z inną. Wiem, moje myśli są chore.
-Oczywiście. Pamiętaj jednak, że jesteśmy w innych klasach.
-No tak, ale nie przekonasz mnie.- puściłam mu oczko.
Noga bolała mnie bardzo mocno. No bo w końcu dostałam dużym kamieniem! Losher wziął mnie na ręce i położył na łóżko. Gdy się odkręciłam on leżał już obok mnie.
-Kocham cię i nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził.- szepnął mi do ucha Losh, a ja czułam, że jestem w niebie.
-Też cię kocham.- powiedziałam i zapadłam w głęboki sen...
I wtedy przyleciał mój jednorożec i razem polecieliśmy w stronę tęczy.***
Elo elo 3.2.0!!!!😁
Moja koleżanka postanowiła pięknie to zakończyć😄.
Tak dużo osób jest aktywnych🙊.
Jesteście kochani!!!😘💕
🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱🐱
CZYTASZ
Love Me Forever
Teen FictionStałam na urwisku. Niewiedziałam gdzie to jest. Spojrzałam w oczy jakiegoś chłopaka. Był brunetem ubranym w czarne rurki i szarą bluzkę na krótki rękaw, dzięki czemu mogłam zobaczyć jego mięśnie. -Stój!!!- krzyknął. -Zraniłeś mnie, więc nie mam po c...