Wpis #7

962 85 49
                                    

Masky 

Zamiast zrobić cokolwiek, po prostu wlepiałem wzrok w ludzi, którzy właśnie tłukli wazony, zdjęcia i inne cenne pamiątki stojące na półkach i komodach w salonie.

W końcu na dół zbiegli jeszcze Toby i Hoodie, jednocześnie każąc mi ruszyć tyłek.

Podbiegłem do jednego z włamywaczy, który cały czas stał tyłem i wskoczyłem mu na plecy. Zacząłem uderzać go wszędzie, gdzie było to możliwe z mojego obecnego położenia. Ten cały czas próbował mnie zrzucić. Kiedy wreszcie mu się to udało upadłem na szklany stolik jednocześnie go rozbijając. Poczułem jak kilka odłamków wbija mi się w plecy, ale zignorowałem to i po prostu kontynuowałem "bitwę".

Po raz kolejny do niego podbiegłem i tym razem uderzyłem go w brzuch, co spowodowało, że skulił się bólu. Wykorzystując jego chwilę nieuwagi uderzyłem go łokciem w kręgosłup, przez co upadł na podłogę.

Usiadłem na jego kolanach i zacząłem okładać go pięściami. Jego krew ubrudziła mi ubranie i dłonie.

Chłopak pode mną próbował się wyrwać i odpychać moje ręce. Na początku mu się to nie udawało, ale po kilku ciosach, które mu zadałem, to ja leżałem pod nim, i to ja zacząłem obrywać. Czułem krew wypływającą mi z nosa i z rozciętej wargi. 

Próbowałem wołać Toby'iego i Hoodie'ego, ale byli zajęci swoimi.. Ofiarami

Poczułem ostatni cios w brzuch, a potem zemdlałem...

Obudziłem się w moim łóżku.

Czyli to był tylko sen?

Dotknąłem wargi, z której cały czas sączyła się krew. Nie, nie sen.

Później spojrzałem na osobę, która siedziała przy moim łóżku. 

To był chłopak, z którym się biłem.

- Kim Ty jesteś? - spytałem oschle.

- Lepiej bądź miły, bo więcej nie zobaczysz swojej Alexandry - zachichotał, nie odrywając wzroku od kartki, na której coś notował.

- Gdzie ona jest?! - gwałtownie się podniosłem chcąc po raz kolejny pobić czerwonowłosego.

- Dowiesz się jak będziesz grzeczny - zaśmiał się złośliwie.

- Gdzie tak w ogóle jesteśmy?

- Ty i Alex jesteście naszymi zakładnikami.

- Porwaliście nas? A co z resztą?! Nic im nie jest? I dlaczego tu jest moje łóżko?...

- Zabraliśmy Was i uciekliśmy, na pewno już uwolnili Slendermana jeżeli tym się martwisz.

- Chcę się zobaczyć z Alex - warknąłem, a później poczułem uderzenie w brzuch.

- Powiedziałem, że wkrótce ją zobaczysz - wycedził przez zęby. - Wcześniej niż ja to zaplanowałem jej nie zobaczysz.

- Chcę ją zobaczyć teraz! - wykrzyknąłem, a potem on znowu mnie uderzył. - Chociaż na chwilę, proszę! - kolejny cios, a potem wyszedł ignorując moje krzyki.

Ticci Toby

- Gdzie oni są?! - Kaydia męczyła mnie tym samym pytaniem już od godziny. Przecież jej nie powiem, bo poleci ich szukać... - Powiedz mi! - wrzasnęła.

Rezydencja Slendermana II W Poszukiwaniu Mózgu LucyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz