Moskwa, Plac Czerwony, 12:07 a.m.
Zamyśliłam się, wgapiona w piękny, barwny budynek. Cerkiew Wasyla wydała mi się jednym z bajkowych tureckich zamków, w którym od dziecka chciałam zamieszkać. Spojrzałam na zegarek. Wydaje mi się, czy mój rozmówca się spóźnia? Kopnęłam z całej siły w średniej wielkości kamień, który z impetem poleciał do przodu. Nienawidziłam czekać.
Już dawno powinnam zakończyć sprawę z Iwan'em Sokołow'em, jednak tamten zawsze wymyślał sobie jakąś wymówkę, przez co do spotkania nigdy nie dochodziło.
- No dalej kolego... - ponaglałam go, jednak Rosjanin wciąż się nie pojawiał.
Wkrótce potem nie mogąc dłużej czekać ruszyłam się z miejsca, by wyjść na przeciw Sokołow'i. Dobrze wiedziałam gdzie ukrywa się razem ze swoim "Klanem barbarzyńców". Spostrzegłam go pod wąskim ale masywnym budynkiem, otoczonego zgrają radiowozów. Ruska policja chyba mnie wyprzedziła... Wkurzona podeszłam do jednego z funkcjonariuszy i spytałam łamanym rosyjskim siląc się na jak najsłodszy ton głosu
- Przepraszam Pana, ten człowiek to mój starszy brat - wskazałam palcem na Sokołowa - Dlaczego go zabieracie?
- Obywatelko, wasz brat jest bardzo groźnym przestępcą. Niestety jesteśmy zmuszeni zatrzymać go na jakiś czas. Swoją drogą, panienkę też na chwilkę poproszę do samochodu. Będzie Pani przesłuchiwana w charakterze świadka - złapał mnie za ramię i wprowadził do radiowozu. W środku siedział już Iwan. Gdy mnie zauważył, ze strachem przygryzł wargi.
- Braciszku, co się z Wami stało? - spytałam z udawanym przerażeniem. Mężczyzna milczał. Samochód po chwili ruszył, trzęsąc nami na wszystkie strony.
- Panienka mu wybaczy - zaczął jeden z policjantów - Musiał mieć ciężki dzień.
- Hah...z pewnością byłby to też jego ostatni, gdybym pojawiła się tam pierwsza... - mrugnęłam do funkcjonariusza.
- Słucham? - spytał oszołomiony.
- Ręce do góry staruszku!! - wrzasnęłam, jednym ruchem wyciągając pistolet. Mężczyzna razem z dwójką kompanów posłusznie podporządkowali się mej komendzie - A ty zatrzymaj to coś!!! - zwróciłam się do kierowcy. Kiedy wykonał moje polecenie, strzeliłam mu jedną kulką w tył głowy. Niby mam na to wytłumaczenie...nie mogłam obejmować zasięgiem broni tak wielu facetów. No cóż, jeden musiał szybciej odpaść z gry.
- Skujcie się tym! - rzuciłam w stronę mężczyzn dwie pary kajdanek - No już!! - Cała trójka spełniła moje żądanie przykuwając się do metalowego prętu.
Ostrożnie otworzyłam tylne drzwi samochodu. Skinieniem głowy nakazałam Sokołow'i opuścić pojazd. Gdy wykonał moje polecenie, nakierowałam na niego pistolet.
- I co? Tak po prostu mnie zabijesz? - spytał ironicznie. Tak, miałam wielką chętkę by wymierzyć mu cios w jaja, a potem postrzelić.
- To zależy wyłącznie od ciebie, a dokładniej od twojej chęci do współpracy - oznajmiłam z chytrym uśmieszkiem.
- A więc...Co chcesz wiedzieć? - zapytał unosząc brew. W tej chwili wydał mi się nawet przystojny.
- Dla kogo pracujesz, i skąd sprowadzasz vibranium. Tylko tyle - dodałam.
- W takim razie muszę ci powiedzieć, że moja śmierć nie zrobi dla nikogo żadnej różnicy - odparł wymijająco.
- Jak chcesz - przewróciłam oczyma i postrzeliłam go raz w brzuch, a drugi raz w klatkę piersiową. Po chwili z tychże miejsc zaczęła sączyć się krew o niezwykle ciemnym odcieniu.
* * *
Otworzyłam hotelowe drzwi i stając w progu zdjęłam buty na wysokich obcasach. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i zdjęłam blond perukę. Popatrzyłam w lustro. Zobaczyłam w nim młodą dziewczynę o czekoladowych oczach i długich brązowych włosach.
- Czy wyglądasz na mordercę Mel? - spytałam się sama siebie, zdejmując z uszu podsłuchy ukryte w kolczykach. Następnie wyjęłam z kieszeni kwadratowe pudełko, w środku którego znajdowała się srebrna odznaka z charakterystycznym orłem. Melody Watson, Agentka S.H.I.E.L.D. Najlepsza w swoim fachu. Dlaczego? Bo zabijania uczyła się już od dziecka. Może nie koniecznie "zabijania". Sama wybrałam tę bardziej drastyczną drogę.
Nagle zawibrował mi telefon. Spłoszona złapałam tańczące na krześle urządzenie i przyłożyłam do ucha
~ Halo?
~ Agentko Watson, proszę natychmiast wracać do Stanów! - usłyszałam grzmiący męski głos.
~ Fury, już o tym rozmawialiśmy..ja...
~ Czekam! W innym przypadku porozmawiamy inaczej! - warknął i rozłączył się.
Zdenerwowana rzuciłam się plackiem na łóżko i odnalazłam w telefonie odpowiedni kontakt.
~ Mel? - dobiegł mnie zaspany głos przyjaciółki. Cholera, ile ona śpi?
~ Nadia, musisz mi pomóc! - rzekłam błagalnym głosem.
~ Znowu narozrabiałaś? - spytała, a ja już wyobrażałam sobie jej minę.
~ Błagam... - udałam że płaczę.
~ No dobra, jaki paszport życzysz sobie tym razem?
^^^^^^^^^^^^^
Witam ziomki!
Oto zapowiedź mego opowiadania. Zainteresowani? Jeśli tak to bardzo baaaardzo mnie to cieszy. Spróbuję pisać w miarę regularnie i w miarę zrozumiale. W MIARĘ, bo to jednak jest coś nowego. Jeśli już tu jesteś, to proszę Cię o jakiś komentarz ( a nawet najszczerejszą uwagę na jaką się zdobędziesz ) ;-*
Pozdrawiam Cię ^.^
~ Skye
CZYTASZ
Winter Melody ♥
FanfictionMam na imię Melody. Jestem najmłodszą Agentką S.H.I.E.L.D., mam zaledwie 20 lat. Stacjonuję w Moskwie, gdzie powoli likwiduję grzesznych Rosjan. Każdy nabiera się na moją dziecięcą posturę i śliczne oczy. Wkrótce jednak, te oczy okazują się niezwykl...