Rozdział 3

54 2 0
                                    

Mając dwadzieścia lat Jamie była naprawdę ładną dziewczyną.
Blond włosy, lekko kręcące się na końcach, duże, niebieskie oczy, dobra figura... Miała wszystko o czym mogła marzyć każda dziewczyna.
Jedyne czego jej brakowało to... drugiej osoby.
I nie chodziło jej tu o drugą połówkę, a jedynie o kogoś, z kim mogłaby pogadać i wypłakać się w ramię, gdyby zaszła taka potrzeba.
Niby miała dobry kontakt ze znajomymi w pracy, jednak nie wciągała się w jakieś większe znajomości. Starała się trzymać na uboczu, jak zawsze z resztą i wykonywać porządnie swoje obowiązki. Praca kelnerki na nocne zmiany w barze nie była ciężką pracą (przynajmniej dla niej), ale niektórzy klienci potrafili nieźle dać w kość. I nie tylko w kość.
Zdarzało się, że któryś z jegomościów klepnął dziewczynę tam gdzie nie powinien, jednak Jamie oddalała się obsługiwać innych klientów z uśmiechem na ustach, nawet jeśli nie miała na to ochoty.
- Jamie, jak skończysz rozdawać to proszę cię do siebie - do blondynki podeszła szefowa we własnej osobie.
Dziewczyna kiwnęła głową w odpowiedzi i pognała rozdać ostatnie drinki na stoliki, po czym odłożyła tackę na bok, wygładzając przy okazji fartuszek z logiem lokalu.
- Jestem. O co chodzi? Coś się stało? - Jay zamknęła za sobą drzwi od małego pokoju, który uchodził za gabinet.
- Pracujesz tu już dwa lata. Przez ten czas spóźniłaś się tylko raz, nie opuściłaś ani jednego dnia pracy... - rudowłosa kobieta siedząca z biurkiem poprawiła okulary w zielonych oprawkach. - Uznałam, że za twoją wzorową pracę należy ci się podwyżka. I to nie jednorazowa. Podniosę ci wysokość pensji.
Blondynka zamrugała parę razy ze zdziwieniem.
- Ja... Wow, nie spodziewałam się tego. Prędzej myślałam, że mogę już się pożegnać z pracą...
- Nie bądź głupia, dziecko. Sprawujesz się najlepiej ze wszystkich pracujących tu dziewczyn. Zawsze przychodzisz z uśmiechem na ustach i zostajesz po godzinach, żeby rozliczyć utarg. Zasługujesz na to.
- Dziękuję. Nawet nie wiesz jaki to będzie dla mnie zastrzyk gotówki... W końcu muszę opłacić z czegoś studia i internat...
- Dlatego przy rozważaniu, która z was powinna otrzymać podwyżkę, od razu pomyślałam o tobie. Linda studia ma już dawno skończone, jedynie sobie dorabia. Miranda tak samo. Charlie chyba już nie zależy na tej robocie, a ty starasz się nawet bardziej niż na początku. Należy ci się. A teraz idź, dziewczyny pewnie czekają na twoją pomoc - kobieta machnęła dłonią w kierunku lokalu za drzwiami i odłożyła teczkę do szuflady.
Jamie kiwnęła szybko głową i wróciła na salę.
To był zdecydowanie dobry dzień.
Klienci dawali spore napiwki, w dodatku ta podwyżka... Żyć nie umierać. Być może uda jej się niedługo wziąć jakiś kredyt na mieszkanie. Albo będzie jeszcze czekać na kogoś, kto skusi się na kupno domu jej matki...
Zmarła w zeszłym roku, Jamie nie chciała dłużej tam mieszkać. Cały ten dom przypominał jej o samotności i wszystkim złym, co wydarzyło się w tych czterech ścianach.
Dlatego wyprowadziła się do internatu. Tam przynajmniej płaciła znacznie mniej niż za rachunki w domu.



A oto i jest - rozdział 3.
Zdaję sobie sprawę z tego, że gdzie wkradły się błędy, dlatego, jeśli ktoś z was zauważy coś, co jest po prostu złe, niech napisze. Ja nie pogryzę, a i nawet podziękuję. ;)

Historia morderczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz