Dialog szósty

6.9K 919 106
                                    

— Nie wierzę, po prostu nie wierzę.

— No cóż, ma towarzyszko niedoli. Twoja wiara ma niewiele wspólnego z aktywnością kochanej córki. Przynajmniej w tych dziedzinach.

— Błagam. Powiedz mi, że ten rzeczownik rodzaju żeńskiego, który użyłeś, to jakaś chora forma niewybrednego żartu, który miał skutecznie wprawić mnie w stan permanentnego zakłopotania.

— Nazwałbym to raczej wybredną wypowiedzią, wykorzystującą komizm sytuacyjny, ale, jak już oboje zdążyliśmy zauważyć, nasza nomenklatura stanowczo się rozjeżdża.

Czyli jednak żartowałeś? I Rose nie spodziewa się... niczego?

— Co prawda wianka jej to nie zwróci, aczkolwiek, ku twojej radości, rzec muszę, że przedwczesna produkcja Weasleyów jeszcze się nie rozpoczęła. Magiczny świat może odetchnąć z ulgą.

Jeszcze jedno słowo o mojej rodzinie, a o wiankach i dzieciach przynajmniej w tym życiu będziesz sobie mógł tylko pomarzyć.

— Pięknie wycedziłaś to zdanie przez zęby. Jestem pod wrażeniem, czyżbyś po tak wielu wrażeniach musiała po każdym wyrazie robić pauzę oddechową?

Zaraz będziesz szukał pauzy oddechowej na podłodze.

— Wtedy jako gospodarz zostanę rozgrzeszony, by zaprosić cię do wspólnego szukania, nie sądzisz?

— Nawet nie wiesz, jaką mam ochotę cię teraz uderzyć.

— Weźmy przykład z naszych synów. Złamiesz mi nos, a ja podbiję ci oko, wtedy będziemy kwita. Wszystko sprowadzi się do prostej przemocy. Daruj sobie tylko wykład o samonapędzającym się kręgu nienawiści, okej?

Ach, ta rozmowa nie ma najmniejszego sensu.

— Oj, nie załamuj rąk, przecież chwilę temu mało brakowało, żebyś rzuciła się na mnie z różdżką.

Czego ja oczekiwałam, przychodząc tutaj? Że potraktujesz tę sprawę poważnie? Że odsuniesz na bok nasze animozje i zechcesz ze mną szczerze porozmawiać?

— Twoja litania nie robi na mnie wrażenia.

Wiesz, w czym tkwi twój problem?

— Ojejku, doczekam się analizy psychologicznej?

Prawdy nie oszukasz pasywno-agresywnymi komentarzami, Malfoy.

— Dam ci znać, gdyby mi się przypadkiem udało.

Kpiną nie ochronisz się przed rzeczywistością.

— Jasne, Granger, ale moja cyniczna bańka komfortu psychicznego na razie ma się dobrze.

Mam nadzieję, że twoja bańka dotrzyma ci towarzystwa, skoro żona od ciebie odeszła, a syn nie jest zbyt skory do utrzymywania kontaktu.

— ...

— Nie mów, że cię to ruszyło.

— Nie, po prostu nabrałem ochoty poszukać pauzy oddechowej w toalecie.

— Gdybyś potrzebował chusteczek...

— Nie trzeba. Wysmarkam się w twój płaszcz w razie czego.

Dziecinny dupek.

— Słyszałem to. 

— Gratuluję słuchu. 

— Podstarzała szlama. 

Sztuka rodzicielstwa ⚡ HPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz